Rozmowa

Wulkan energii. A wszystko przez triathlon

Ten rok był dla niej bardzo ważny. Urodziła dziecko, a trzy miesiące po porodzie już startowała w triathlonie. Teraz wraz z mężem występuje w programie Czar Par. Aleksandra Kieda w rozmowie z TriathlonLife.pl opowiada o: metamorfozie, występach telewizyjnych oraz ambitnym planie na kolejny sezon.

Kiedy zadebiutowałaś w triathlonie?

Mój debiut miał miejsce w Augustowie na dystansie super sprintu. To było w 2016 roku.

Jak było?

Wspominam ten start bardzo pozytywne. W debiucie towarzyszył mi jeszcze wtedy chłopak, a dziś już mąż Wojtek. Oczywiście był stres przed startem.

Czego najbardziej się obawiałaś?

Najbardziej bałam się wody. Dystans pokonałam wtedy żabką. Na rowerze czułam się rewelacyjnie. Pomimo tego, że sam rower to był zabytkowy i kilka rozmiarów za duży na mnie sprzęt.

A jak ci poszło bieganie?

Pamiętam, jak umierałam na biegu. Walczyłam z kolką. Mimo to na mecie wiedziałam, że to świetna zabawa, że to nie będzie mój ostatni raz.

Kto Ciebie wprowadził do triathlonowego świata?

Mąż. Szybko złapałam sportowego bakcyla, a raczej go odkurzyłam po kilku latach.

Jaki efekt przyniosło uprawianie przez Ciebie sportu?

Efekt jest rewelacyjny. Poprawiła się kondycja oraz figura. Poznałam też wielu wspaniałych ludzi.

Jak przebiegła Twoja metamorfoza?

Przez okres studiów przytyłam. Powodami były pośpiech, jedzenie fast foodów, imprezki i  mało ruchu, a kilogramy rosły. Pewnego dnia powiedziałam STOP. Zaczęłam świadomie się odżywiać. Wróciłam na siłownię. Później poznałam Wojtka i wspólnie już dążyliśmy do idealnych sylwetek. Stworzyliśmy przy okazji program KiEdA. Dzięki niemu teraz my pomagamy ludziom gubić zbędne kilogramy. Zmieniamy ich styl życia na zdrowy!

Aleksandra Kieda zmiana

Czytaj także:

Anna Żychska: Celem jest slot na Hawaje w 2021

Czy w przeszłości miałaś do czynienia z innymi sportami?

Tak, kiedyś w czasach licealnych nawet pchałam kulą. Trochę tańczyłam.  A uwielbiam każdą aktywność. Zimą jeżdżę na nartach zjazdowych, czy biegowych. Latem dominują sporty wodne. Jako mała dziewczynka jeździłam dużo na rowerze.

Jaką rolę w Twoim życiu pełni triathlon?

Dzień bez treningu jest dniem straconym… Nie no żartuję, ale kocham triathlon. A najbardziej to, że razem z Wojtkiem mamy wspólną pasję. Często nie musimy sobie nic mówić. Rozumiemy się bez słów. Wspólnie wylany pot na treningu łączy jak nic innego.

Aleksandra Kieda - triathlon

Właśnie, Twój mąż też uprawia triathlon. W jaki sposób nawzajem się wspieracie w przygodzie z triathlonem?

Doskonale się rozumiemy. W tym sezonie kalendarz imprez triathlonowych był zorganizowany tak, że każdy z nas był usatysfakcjonowany liczbą i jakością imprez. Wojtek trenuje mnie, więc wiecie, jak to jest.

Trenujecie wspólnie, czy osobno?

Jak nie było Helenki, to trenowaliśmy wspólnie. Teraz gdy jest córka, to odbywamy jednostki treningowe częściej osobno. Helę traktujemy “jak pałeczkę w sztafecie”. Rano trenuje Wojtek, a ja wieczorami.

Jak na Twoją triathlonową przygodę ma wpływ pojawienie się dziecka w marcu?

Mam wrażenie, że jestem silniejsza i pewniejsza siebie. Podczas wyścigów pędzę na metę, bo tam czekają na mnie najważniejsze osoby w moim życiu, czyli Helenka i Wojtek.

Czy córka zmieniła w jakimkolwiek stopniu Twoje podejście do triathlonu?

Raczej nic się nie zmieniło. Jestem silniejsza.

Aleksandra Kieda triathlon

Zobacz też:

Ewelina Szabelska: Triathlon był ślepą miłością – ROZMOWA

W jaki sposób udaję się Tobie godzić rodzicielskie obowiązki ze sportem?

To jest kwestia organizacji i chęci. Dużo przy Helence pomaga mi Wojtek. Jak dowiedzieliśmy się, że powiększy się nam rodzinka, to wiedzieliśmy, jakiego wózka potrzebuje nasze bobo. Padło na przyczepko-wózek, w którym Helenka towarzyszy nam na treningach.

Jak ludzie reagują na widok Ciebie z tym wózkiem?

Często, jak biegam z Helenką, to ludzie się uśmiechają. Komentują też, że nie ma wymówek, jak się ma taki sprzęt.

Czy te obowiązki rodzicielskie mocno kolidują z Twoim planem treningowym oraz startowych?

W sumie to nie kolidują.

Które płaszczyzny są Twoją mocną stroną, a jakie elementy wymagają pracy na treningach?

Najmocniejszy mam rower. Bieganie już troszkę poprawiłam, ale dużo pracy muszę włożyć w treningi pływackie. Dodatkową konkurencją w triathlonie jest strefa zmian, a to akurat jest moją bardzo mocną stroną.

Czy podziwiasz którąś zawodniczkę lub zawodnika?

Podziwiam bardzo Anię Lechowicz. Ona pokazuje, że można pogodzić obowiązki życia codziennego, pracę z ciężkimi treningami. Do tego udowadnia, że można robić tak wspaniałe wyniki.

Czym się zajmujesz na co dzień poza triathlonem?

Aktualnie jestem na urlopie macierzyńskim. Opiekuję się Helenką. Z wykształcenia jestem magistrem pielęgniarstwa.

Co jest Twoim największym sukcesem życiowym oraz sportowym?

Sukcesem życiowym jest stworzenie rodziny, a sportowym to zdobycie brązu Mistrzostw Polski na dystansie olimpijskim w AG.

Aleksandra Kieda

Sprawdż także:

Wilkowiecki: Niczego nie zakładałem przed startem w Hiszpanii

Jak oceniasz sezon 2019?

Bardzo dobrze. Będąc w ciąży, nawet nie sądziłam, że wystartuje w tylu imprezach i osiągnę  takie wyniki.

Czy cały sezon poszedł zgodnie z planem?

Sezon przebiegł zdecydowanie lepiej. Nie spodziewałam się, że 1,5 miesiąca po porodzie przebiegnę półmaraton z Helą w wózku. Niecałe trzy miesiące po urodzeniu córki wystartowałam też w triathlonie.

Na jakie elementy będziesz kładła dalej nacisk?

Będę dalej kładła nacisk na poprawę pływania i biegu.

Który start oraz wynik uznajesz za najlepszy w swoim wykonaniu?

Zdecydowanie to były Mistrzostwa Polski w Białymstoku na dystansie olimpijskim. Pokonałam trasę z czasem 02:29:06. W ten sposób zdobyłam brązowy medal w kategorii wiekowej. Miłym zaskoczeniem był nowy rekord życiowy na 10 kilometrów biegu. Nowy czas wynosi 44 minuty. Poprawiłam ten rezultat o prawie sześć minut w biegu 10K Run Series Blachownia 2019.

Co uznajesz za największe osiągnięcie w tym sezonie?

Największym osiągnięciem był udział w tylu imprezach, w większości zakończonych pudłem. Do tego trzeba dodać drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Garmin Iron Triathlon. Mając przy sobie tak malutkie dziecko, podróżuję z nią po całej Polsce. Karmię piersią. Wiele z tych startów było po nieprzespanych nocach z Helką.

Czy ten sezon przebiegł bez problemów zdrowotnych?

Nie było kontuzji. Jedynie nieprzespane noce mogły wpływać na wynik.

Aleksandra Kieda

Czytaj też:

Sportowe Love. Miłość do siebie i triathlonu <3

Kiedy zaczynasz przygotowania do kolejnego sezonu?

Już na dniach zaczynam kolejny plan treningowy na przyszły sezon.

Czy masz ustalony szczegółowy plan przygotowań?

Mąż na pewno zafunduje mi coś ciekawego.

Gdzie będziesz przygotowywać się do następnego sezonu?

Raczej będę trenować na miejscu. Aczkolwiek z Wojtkiem mamy w głowie dużo pomysłów.  Zastanawiamy się, czy nie zafundować sobie życia w takim klimacie, gdzie odbywają się zgrupowania.

Stawiać będziesz na starty krajowe, czy w kalendarzu zawodów będzie też zagranica?

Planuję zmierzyć się z pełnym dystansem IRONMAN. Więc będzie to zagranica.

Czy masz już cały kalendarz startowy na przyszły sezon?

Powoli kalendarz się zapełnia. Główny start to będzie ten IRONMAN w okolicach wrzesień- październik.

Co jest Twoim największym triathlonowym marzeniem?

Hawaje, chyba jak każdego triathlonisty.

Ile będzie trwać Twoja przerwa między zakończeniem sezonu, a rozpoczęciem przygotowań do kolejnego?

Przerwa potrwa półtora miesiąca, ale w tym czasie pojawiły się dwa starty. Brałam udział w nocnej piątce w Białymstoku i zawodach triathlonowych w Sokółce, które wygrałam.

Oprócz zawodów triathlonowych pojawiłaś się w jednym z programów telewizyjnych Czar Par wraz z mężem. Skąd wziął się pomysł na udział w nim?

Oglądając śniadaniówkę, zobaczyłam, że jest casting do programu Czar Par. Szukali odważnych, szalonych, a przede wszystkim kochających się par. „To dokładnie my” –  pomyślałam. Bez wahania wysłałam zgłoszenie. Tego samego dnia dostałam telefon z zaproszeniem na casting. Główną nagrodą jest 300 tysięcy złotych. To pobudza naszą wyobraźnię. Jeśli wygramy, to przybliżymy się do marzeń triathlonowych, czyli Hawaje.

Aleksandra Kieda Czar Par

Przeczytaj też:

Ważyła 184 kg. Wzięła się za siebie i ukończyła Ironmana

Jakie na Tobie wrażenie zrobiła cała otoczka programu telewizyjnego?

Cieszymy się, że możemy wystąpić tam razem z 13 innymi parami z całej Polski. Sami czujemy, że jest w nas ten czar.

Czy coś Ciebie zaskoczyło?

Przede wszystkim ogrom ludzi pracujących na planie. Olbrzymie studio z tysiącami ton świateł. Wszystko to działa jak w zegarku. 

Jak się różni perspektywa widza od osoby uczestniczącej w takim programie telewizyjnym?

W telewizji wygląda to na proste i przyjemne. Jednak na planie czasami trzeba z siebie dużo dać. Pierwszy odcinek kręciliśmy 18 godzin.

Jakie uczucia towarzyszyły Tobie podczas pierwszego występu?

Było trochę stresu. Jednak z każdym odcinkiem człowiek adoptuje się do warunków. Wtedy  już nie czuje kamer tak jak za pierwszym razem.

W jaki sposób udział w tym programie telewizyjnym wpłynie na Twoje przygotowania do kolejnego sezonu triathlonowego?

Jak wygramy, to będzie tylko łatwiej. Jeżeli chodzi o treningi, to jest kwestia organizacji.  Spokojnie rano przed planem zdjęciowym można zrobić trening.

Na koniec zapraszamy razem z Wojtkiem do kibicowania nam w piątek  TVP2 o godz. 20.35.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X