Rozmowa

Marcin Ławicki: Ten sezon będzie inny od wszystkich

Kilka dni temu wrócił awaryjnie z Calpe. Obecnie przechodzi obowiązkową kwarantannę. Stara się podtrzymywać formę m.in.: na trenażerze. Na szczęście Marcinowi Ławickiego pomagają najbliżsi.

Trzy dni temu wróciłeś awaryjnie z Calpe ze względu na panującą pandemię koronawirusa. Jak obecnie wygląda dzień triathlonisty podczas kwarantanny?
Tak, w środę nad ranem wróciłem do domu. Sytuacja w Hiszpanii była już mocno stresująca. Odczuwałem potrzebę wyjazdu z Calpe i szybkiego powrotu do domu. Tutaj czuję się pewniej i bezpieczniej. Obecnie jestem objęty obowiązkową 14-dniową kwarantanną.

Jak samopoczucie?
Po podróży czułem się dość mocno skołowany. Podróżowałem 28 godzin praktycznie bez snu. Na teraz czuję się dobrze, nic mi nie dolega.

Jak ta cała sytuacja wpłynęła na Ciebie mentalnie?
Źle! Spadła motywacja i morale! Kto mnie zna, wie, że nie usiedzę w jednym miejscu zbyt długo. W obecnej chwili jestem zamknięty na 14 dni w mieszkaniu. Jedyny kontakt, jaki mam ze świeżym powietrzem to balkon. Sytuacja strasznie szybko się rozwinęła. Trudno też  trenować, nie mając spokojnej głowy. To, co się dzieje aktualnie na świecie, przerosło pewnie każdego! To jest straszne dziadostwo! Czekamy na jutro i nie jesteśmy pewni tego jutra!

W jakim stopniu udaje Ci się zachowywać formę?
Na tę chwilę robię to, co mogę, czyli trenażer i gumy pływackie. Przed kwarantanną byłem już w dobrej dyspozycji. Mogę utrzymywać formę rowerową, kręcąc w domu. Znając organizm, choć by nawet po zeszłorocznej przerwie przez złamanie ręki, wiem, że szybko wrócę do wysokiej dyspozycji! Martwi mnie tylko to, że jak skończę obowiązkową 14- dniową kwarantannę, będzie obowiązywał ogólny zakaz wychodzenia z domu, tak, jak zrobili to Hiszpanie podczas mojego pobytu w Calpe.

ławicki

Zobacz też:

Piotr Ławicki: Plan startowy do kosza

Jak wyglądają Twoje treningi?
Obecnie jeżdżę tylko na trenażerze i ćwiczę na gumach pływackich oraz dokładam trochę stabilizacji. O cały sprzęt przed moim powrotem zadbał brak Piotrek. Przywiózł rower czasowy i gumy do treningu na „sucho”.

Sam układasz obecnie treningi domowe, czy w porozumieniu z trenerem?
Plan treningowy bez zmian układa mi trener Marek Jaskółka.

Kto Ci i w jakieś formie pomaga podczas kwarantanny?
Od samego początku bardzo mocno zaangażowana jest moja rodzina. Zrobili kompleksowe zakupy przed moim przyjazdem. Sąsiedzi „z góry”  Dorota i Mariusz dbają o artykuły, których brakuje na bieżąco. Codziennie rano mam od nich świeże bułki pod drzwiami! Poza tym wszyscy moi bliscy znajomi proponują pomoc. Zdarzają się nawet niezapowiedziane słodkości pod drzwiami (śmiech). To bardzo miłe, co robią dla nas nasi najbliżsi. Mam nadzieję, że będę mógł im się za to odwdzięczyć.

W jaki sposób w tym wszystkim wspiera Cię brat Piotr?
Piotr zadbał jeszcze przed moim przyjazdem o sprzęt treningowy (rower, trenażer, gumy pływackie), abym mógł trenować w domu. Poza tym dużo rozmawiamy o treningach i planujemy sezon.

Jak przebiegał proces Twojego powrotu do kraju?
Od pojawienia się biletów na stronie #LOTDODOMU do zorganizowania transferu i zakupu biletów minęło raptem 15 minut. To były szybkie decyzje. W transferze pomógł nam Adam Zięba z TriSpace, który ze swoją grupą także wykupił bilety na powrót do domu. Loty do domu odbywały się tylko z narzuconych lotnisk. Więc było trzeba się dostosować. Musieliśmy się dostać z Calpe do oddalonej o prawie 600 kilometrów Malagi. Podróż rozpoczęła się w poniedziałek o 23:30, a zakończyła o trzeciej nad ranem w środę.

ławicki

Zajrzyj do:

Hubert Król: Triathlon jest w moim kodzie DNA

Ile dni przebywałeś na obozie w Calpe?
Przebywałem w Calpe od 7 do 17 marca. Udało mnie się zrealizować plan do 14 marca. Przez  kolejne dni przebywałem już w apartamencie, stosując się do zakazów, jakie panowały w Hiszpanii. 

Jak on przebiegał?
Cały tydzień trenowałem według planu. Tak jak trener zaplanował pierwsze dni były na aklimatyzację do warunków obozowych. Główny nacisk na zgrupowaniu był kładziony na rower i bieg. Tutaj były zaplanowane długie jednostki z zadaniami. Poza tym w planie miałem tygodniowo trzy pływania na basenie i jedno w morzu open water, do którego nie doszło.

Ze względu na sytuację jak musiałeś zmienić dalsze plany przygotowawcze?
Na tę chwilę staram się robić to, co zaplanował mi trener. Kto mnie zna, wie, jaki mam stosunek do trenowania na trenażerze. Trzymam się od zawsze zasady, żeby trenować outdoor, a nie w domu! W domu był wyłącznie czas dla rodziny! Do końca kwarantanny mam zaplanowany rower z różnymi zadaniami. Dalszej części, póki co nie planowałem. Trzeba będzie przygotowania dostosować do sezonu startowego, który na razie jest niepewny!

Jak panująca pandemia wpłynęła obecnie na Twój kalendarz startowy?
Kalendarz startowy, póki co poszedł do kosza! Sezon miałem rozpocząć wyścigiem kolarskim na belgijskich brukach – słynna Flandria. Następnie miałem z bratem startować na 70.3 Majorka w maju. Te starty są już odwołane. Czekamy na dalszy rozwój sytuacji.

W tej trudnej sytuacji myślisz o nadchodzącym sezonie, czy to jest na dalszym planie?
Na razie skupiam się na danym dniu. Jak sytuacja w Polsce i na świecie się uspokoi, będę planował. Jednak już chyba wszyscy są świadomi tego, że nadchodzący sezon będzie inny, niż wszystkie.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X