Rozmowa

Adrian Kostera przebiegnie 322 km w 48 godzin

Wystartuje o 20 w piątek. Traktuje to jako przekroczenie kolejnej granicy oraz trening przed najważniejszym wyzwaniem. Adrian Kostera nie ukrywa, że zamierza pokonać 100 Ironmanów w 100 dni.

W piątek rozpoczniesz wyzwanie przebiegnięcia 322 kilometrów w 48 godzin. Na jakim etapie przygotowań jesteś do tego wyzwania?
Od marca w mojej pracy jest szczyt sezonu. Oznacza to, że kilka miesięcy śpię po sześć godzin dziennie. Pracuję 11-12h i jeszcze staram się wcisnąć gdzieś treningi. Szczerze mogę powiedzieć, że jestem zmęczony i treningowo nieprzygotowany. Mimo to mam coś ważniejszego. Wielką chęć i olbrzymią radość z możliwego dokonania tego. Miejmy nadzieję,  że tyle wystarczy.

Jak narodził się pomysł na taką inicjatywę?
Każdego roku staram się zrobić coś większego, dalszego i szybszego. Dystanse, które do tej pory pokonałem, będę szybciej robić w tym roku. Poza tym to jest trening do tego, aby za rok odwiedzić Pawła Żuka i wziąć udział w jego biegu 48 godzin na bieżni. Tak naprawdę to miałem zamiar zrobić Deca Traithlon w taki sposób, żeby każdego dnia robić Ironmana w Holandii, odwiedzając każdego dnia innych ludzi na trasie i zbierać chętnych na wspólne kilometry. Jednak z uwagi na różne przesunięcia zawodów okazało się, że nie mogę pozwolić sobie teraz na tak długi weekend. Więc zamieniłem to na coś krótszego, czyli bieg 48-godzinny, co mogę zrobić w weekend.

Jak wygląda plan startu oraz trasa biegu?
Ruszam w piątek o godzinie 20 z Amsterdamu. Biegnąc przez największe holenderskie miasta po pokonaniu 322 kilometrów, czyli 200 mil, będę w domu. Gdy wystarczy czasu, to będę biegać w okolicy miejsca zamieszkania.

Kto będzie w Twoim suporcie?
Nie ma suportu tym razem. Za to na wszystkich odcinkach trasy będą ze mną na różnych dystansach biec przyjaciele z grupy Polacy Biegają w NL, holenderscy biegacze oraz jeden Węgier na dystansie 150 kilometrów. Więc będzie mega ciekawie i rozrywkowo. Biegnę z plecakiem, a towarzysze będą mi dostarczać żele i wodę.

Kostera

Zobacz też:

Jakub Woźniak: Jestem typem „muła”

Jakim zainteresowaniem cieszy się Twoje najbliższe wyzwanie?
Obecnie mam około 50 odpowiedzi. Z doświadczenia wiem, że rzeczywiście będzie dwa razy więcej biegaczy. Do tego będzie dużo relacji live. Mam nadzieję zapewnić po raz kolejny rozrywkę tysiącom ludzi przed telefonami oraz przekazać im mnóstwo motywacji.

Jakie ma dla Ciebie znaczenie taki rodzaj wsparcia mentalnego od innych osób?
Rok temu biegłem 100 mil po raz pierwszy. Zrobiłem to sam i bardzo mi się to podobało. Prawdę mówiąc, chyba więcej radości daje mi samotne bieganie. Jednak z drugiej strony,  kiedy wiem, że mogę podzielić się tą energią z taką dużą liczbą ludzi, to się nie zastanawiam, co robić. Po prostu zapraszam wszystkich do udziału.

Ostatnio pokonałeś najdłuższy dystans w formie duathlonu. Czy długo dochodziłeś do siebie fizycznie po tamtym starcie?
Na szczęście po tamtym starcie nie czułem się źle. Nie musiałem dochodzić do siebie. To był  trening, w którym nie było konieczności dawania maksa. Brak snu był jedynym obciążeniem i trochę zajęło, dopóki mój zegar biologiczny nie wyregulował się ponownie.

Jak traktujesz to wyzwanie w kontekście Twoich celów sportowych?
Przekroczenie każdej kolejnej granicy buduje pewność siebie. Poza tym, aby ukończyć kiedyś 100 Ironmanów w 100 dni potrzeba sporego sponsoringu. Takie rzeczy są atrakcyjne dla sponsorów. Za rok chciałbym pobiec w Spartathlonie, a ten trening też mnie przygotuje do tego. Do tego tworzę piękne wspomnienia. Niedawno spotkałem Pana, który ma 70 lat i przebiegł w życiu dziesiątki półmaratonów. Zapytałem go, dlaczego nie zrobił żadnego maratonu.  Powiedział, że nie dałby rady. Gdy biegałem sto maratonów w sto dni, to przebiegło ze mną pierwszy maraton wielu ludzi, którzy nawet nie mieli półmaratonu. Gdy do mnie jechali, nawet nie wiedzieli, że pokonają maraton. Ten dziadek mógł przebiec, ale nie spróbował. Dzisiaj mógłby mówić – jestem maratończykiem, ale to już się nigdy nie stanie. Ja za ileś lat powiem własnemu synowi: przebiegłem 200 mil na raz.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X