Rozmowa

Paweł Młodzikowski: Na pewno jeszcze wrócę na Hawaje

Kilka dni temu zaliczył debiut na Big Island, zajmując 19 miejsce w kategorii wiekowej. Od razu po zawodach Paweł Młodzikowski leci na kolejne zawody – mistrzostwa świata Ironman 70.3.

Jakie masz odczucia po debiucie na mistrzostwach świata Ironman?
Jest to cudowna przygoda, którą polecam każdemu. Bardzo fajne zawody, sympatyczna atmosfera i przemili ludzie na wyspie. Na pewno jeszcze tam wrócę.

Czy doszedłeś fizycznie do siebie po tym wymagającym starcie?
Jeszcze nie do końca, gdyż temperatura na starcie zrobiła swoje. Mam jeszcze trochę problemów z palcami, które boleśnie uniemożliwiają zakładanie butów, ale jest coraz lepiej.  Myślę, że po regeneracyjnym tygodniu wrócę do treningu.

Pojawiłeś się na miejscu zawodów na około dwa tygodnie przed zawodami, po ponad 20-godzinnej podróży. Jak przebiegł proces aklimatyzacji?
Pierwsze noce były nie przespane. Ciężko było się przestawić i budziłem się wcześnie rano.
Z każdym dniem było coraz lepiej, a przedostatnią noc udało mi się przespać w pełni. Myślę, że czas na aklimatyzację był odpowiedni.

Jakie wrażenie zrobiła na Tobie cała atmosfera i otoczka mistrzostw świata?
Kona to miasto, które żyje tymi mistrzostwami, wszędzie widać trenujących zawodników. Już na 10 dni przed zawodami rozstawiona jest trasa pływacka, aby umożliwić treningi zawodnikom. W tygodniu przed zawodami rozstawiane są depozyty, gdzie można spokojnie zostawić rzeczy i pójść na trening, darmowe punkty z gatorade przy trasie pływania expo oraz organizowane eventy, jak trening pływacki bieg po części trasy zawodów, czy bieg w gaciach. Atmosfera była wspaniała polecam każdemu.

Uczestniczyłeś w tradycyjnej paradzie narodów?
Tak, brałem w niej udział.

Jakie wrażenia?
Fajnie było się spotkać w dużej grupie Polaków oraz pomaszerować ulicami miasta wraz z innymi narodami. Wspaniała atmosfera. Brakowało tylko jednakowych strojów dla reprezentacji.

Czy przed zawodami pojawiały się jakiekolwiek problemy?
Nie, wszystko szło zgodnie z planem. Było trochę zwiedzania, ale rozłożonego w czasie, aby zostawić siły na wyścig.

Jak się czułeś w dniu startowym?
Nastawienie było bardzo dobre, samopoczucie z resztą też. Stojąc na starcie, wiedziałem, że to będzie dobry wyścig.

Jak się pływało?
Płynęło się dobrze. Na początku oraz na nawrocie przy opływaniu statków była lekka pralka, ale starałem się robić swoje, trzymać tempo i złapać dobre nogi.

Czy byłeś zadowolony z wyniku pływania: 1:01:34?
Zdecydowanie tak, już wychodząc z wody, wiedziałem, że to będzie dobry wyścig. To był mój najlepszy czas pływania w zawodach IRONMAN i to płynąc bez pianki.

Jaki był plan na rower?
Plan na wyścig był prosty „jechać swoje od początku do końca”!

Jak przebiegał ten etap wyścigu?
Od początku jechałem swoje i wyprzedzałem kolejnych zawodników. Myślę, że ten etap przebiegł całkiem przyzwoicie, a jedynym mankamentem była duża liczba zawodników na trasie. Czasami trzeba było mocno nadwyrężać nogę, aby wyprzedzić kilkunastoosobowy pociąg, jadąc legalnie. Nie wszyscy zawodnicy trzymali się zasady no drafting, a to powodowało tworzenie się grup na trasie. Jeżeli pojawiali się sędziowie, to reagowali i dawali kartki bez skrupułów, ale moim zdaniem było ich zbyt mało.

Kiedy pojawiły się problemy?
Na początku etapu poluzowały mi się śrubki trzymające bloki przy butach kolarskich. Wraz z przebiegiem trasy odkręcały się coraz bardziej, a na końcu etapu w bucie została tylko jedna przykręcona w połowie.

W jaki sposób wpływały na dalszą jazdę?
Starałem się o tym nie myśleć i jechać swoje. Było to lekko kłopotliwe zwłaszcza na nierównościach, bo wtedy trzeba było trzymać nogę naciśniętą na pedał.

Jak wyglądało żywienie na etapie kolarskim?
Żywienie szło zgodnie z planem. Na tym etapie zjadłem 9 żeli, które miałem rozpuszczone w bidonach oraz kulki mocy zrobione przez żonę. Ponadto na każdym punkcie łapałem wodę i colę.

Czy byłeś zadowolony po rowerze?
Tak, czas był obiecujący zwłaszcza, że trasa jest dość wymagająca.

Z jakim planem wybiegałeś z T2?
Pobiec swoje i powalczyć o top 10.

Jak było na biegu?
Początek szedł zgodnie z planem. Trzymałem tempo, jednak temperatura zrobiła swoje. Ciągłe kładzenie lodu pod czapkę oraz polewanie się wodą sprawiło, że buty miałem mokre, przez co odparzyły się stopy i tempo w końcówce spadło. Jednak udało się utrzymać 19 miejsce. Po biegu paznokcie miałem czarne i tak obolałe palce, że o założeniu zwykłych butów mogę tylko pomarzyć.

Co czułeś, wbiegając na metę?
Na mecie panuje wspaniała atmosfera, mnóstwo kibiców. Spiker krzyczący „You are Ironman”. Czułem się mega zadowolony.

Ostatecznie pokonałeś hawajską trasę w debiucie na tej imprezie w 9:13:00, zajmując 19 miejsce w kategorii. Jesteś zadowolony z tego rezultatu?
Tak, myślę, że w tych warunkach ciężko było coś z tego urwać.

Obecnie przemieszczasz się do Los Angeles, bo za kilkanaście dni czeka Cię start w MŚ Ironman 70.3 Utah. Z jakim nastawieniem staniesz na starcie tych zawodów?
Wszystko się okaże w tygodniu przed startem. Zobaczymy, jak przebiegnie regeneracja. Na pewno dam z siebie wszystko, co w danej chwili będę mógł zrobić.

Czy masz konkretne cele na ten wyścig?
Jeszcze tego nie analizowałem, wszystko zależy od regeneracji.

Czy obawiasz się, że mógłby na trasie odczuwać jeszcze trudy hawajskiego wyścigu?
Istnieje taka możliwość.

Czego Ci życzyć na trasie w Utah?
Zdrowia i dobrej zabawy.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X