Rozmowa

Waldemar Błaszczyk: W triathlonie fascynowały mnie rozmowy ludzi

Na co dzień jest aktorem telewizyjnym oraz teatralnym. Przez dwa lata Waldemar Błaszczyk uprawiał triathlon i marzył o starcie na Ironmanie. Od kilku lat gra też w triathlonowym spektaklu.

W 2012 roku zawitałeś do triathlonu. Startowałeś w m.in.: w Suszu czy w Gdyni. Jak  wspominasz ten triathlonowy epizod?
Wszystko zaczęło się, gdy firma Sport Evolution wymyśliła promocję triathlonu w Polsce za  pomocą ambasadorów (aktorzy i aktorki), którzy pod okiem trenerów mieli przygotowywać się do startu w zawodach przez kilka miesięcy. Wówczas poznałem Michała Drelicha, który jest szefem Sport Evolution i to on właśnie przekonał mnie do wzięcia udziału w zawodach, obok moich kolegów – ambasadorów, podając jako dodatkowy argument, fakt, że nasze starty mogą komuś pomóc. Startując, wspieraliśmy min. fundację Siepomaga.

Kto na początku pomagał Ci w treningach?
Od wielu lat mam zaszczyt i przyjemność przyjaźnić się z naszym mistrzem olimpijskim w skoku wzwyż, Jackiem Wszołą. Podczas jednej z wizyt u Jacka powiedziałem, że chcę wystartować w triathlonie. W odpowiedzi usłyszałem: popier…. Cię? J Jego reakcja wynikała z tego, że wiedział, z czym wiąże się ta decyzja. Oczywiście od razu zaproponował mi pomoc w przygotowaniach.

Z jaką intensywnością trenowałeś?
Był to bardzo intensywny czas, bo obaj jesteśmy zawzięci, a do startu na połówce w Suszu było tylko kilka miesięcy. Treningi miałem codziennie i poświęcałem na nie w sumie ok. 5 godzin każdego dnia. Na szczęście uprawiając „wolny zawód”, mogłem zmniejszyć ilość pracy zawodowej, by to wszystko pogodzić. Dzięki treningom zszedłem z wagi z 84 kg do 69 kg w ciągu pół roku.

Jak Ci poszło podczas debiutu?
Sam start w Suszu wyszedł bardzo dobrze. Udało mi się zrobić dobry wynik, bo na ½ IM miałem 4:55. Zależało mi na złamaniu pięciu godzin na połówce. Dla mnie to był bardzo dobry rezultat, patrząc na fakt, że trenowałem pół roku, a wcześniej nie uprawiałem żadnej z trzech dyscyplin.

Jakie było Twoje pierwsze wrażenie, kiedy pierwszy raz zetknąłeś się z triathlonowym światem podczas zawodów?
Bardzo podobała mi się atmosfera wokół zawodów. Stres przed startem sprawia, że obcy ludzie mówią rzeczy, których nie powiedzieliby w żadnej innej sytuacji. Czasem jest bardzo wesoło, a czasem bardzo smutno, bo historie ludzkie i powody startu są bardzo różne. Zawody odbywają się często w małych miejscowościach i wiąże się to z nocowaniem w wieloosobowych pokojach. Tam spotyka się kilka charakterów i trzeba się dogadać. O tym m.in.: jest spektakl Triathlon Story, czyli Chłopaki z Żelaza, w którym gram od kilku lat. 

Jakie były kolejne starty?
Kolejne starty to sprint  w Iławie oraz połówka w Gdyni. W tych drugich zawodach zupełnie mi nie poszło, nie zjadłem na rowerze, gubiąc żel przy wywrotce i w końcówce odcięło mi prąd na bieganiu. Mimo, że poprawiłem tam życiówkę chyba o trzy minuty, to nie byłem zadowolony. Po tych dwóch latach triathlonowej przygody doszedłem do wniosku, że nie jestem w stanie poświęcać tak dużej ilości czasu na treningi, a powtarzanie tych samych czasów lub robienie gorszych mnie nie interesowało. W tym czasie powstał spektakl „Triathlon Story czyli Chłopaki z żelaza” i zamieniłem triathlon na spektakl o triathlonie.

Z jakimi płaszczyznami składającymi się na sam triathlon miałeś do czynienia przed rozpoczęciem treningów?
Żadnej z tych trzech dyscyplin nigdy nie uprawiałem. Trochę jeździłem na rowerze i niewiele pływałem. Bardzo nie lubiłem biegać, ale po półrocznych treningach z Jackiem bieganie stało się moim ulubionym zajęciem. Do dzisiaj biegam, ale nie z taką intensywnością. 

Czy nadal Twoim marzeniem jest debiut na pełnym dystansie?
Marzeniem był dystans Ironmana, ale ukończony w dobrym czasie. W każdej chwili jestem w stanie wystartować i ukończyć taki dystans, ale nie usatysfakcjonuje mnie samo dobiegnięcie do mety. Na kolejne kilkanaście miesięcy treningów nie mam czasu, więc myślę, że na marzeniach się skończy. Podczas startów i intensywnych treningów przez dwa lata mój organizm miał kilka momentów, w których się zbuntował. Mam kilku kolegów – zawodowych sportowców, którzy zapłacili za lata ekstremalnego treningu zdrowiem i to także daje mi do myślenia.

Od kilku lat grasz w triathlonowym spektaklu Triathlon Story, czyli Chłopaki z Żelaza. Jak to triathlonowe doświadczenie jako zawodnik pomogło Ci w odnalezieniu się w tej teatralnej roli?
Gram postać Tomasza Jelonka. Tomasz to jest najlepszy triathlonista na świecie, który mówi o sobie, że pierwsze miejsce i złoto jest dla niego normalne, bo przyzwyczaił się do tego J Gram zapatrzonego w siebie triathlonistę. Sam triathlon dla spektaklu jest tylko tłem, a wszystko co ważne, dzieje się między ludźmi. Moje doświadczenia z zawodów pozwoliły mi dodać wiele komediowych tekstów i sytuacji, bo mieliśmy wpływ na ostateczną wersję scenariusza.

Czy możemy spodziewać się Waldemara Błaszczyka na starcie zawodów triathlonowych?
Na starcie pewnie tak, ale nie obiecuję, że na mecie J Najbardziej prawdopodobna jest sztafeta z akcją charytatywną w tle.

Są sporty, w których chciałbyś spróbować sił w przyszłości?
Próbowałem kilku sportów w życiu, ale najbardziej podobała mi się szybka jazda na nartach za skuterem śnieżnym i tego bym chciał jeszcze kiedyś spróbować.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: #krolrowerow

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X