Wiadomości

Susz Triathlon. Spełnione marzenia, upadki i żal straconej szansy

– Jestem super szczęśliwa – mówi TriathlonLife.pl po zdobyciu Mistrzostwa Polski w elicie kobiet Alicja Ulatowska. –  Bardzo dziękuje mojemu trenerowi Luisowi. Dziękuje za wsparcie: TGU sport, OTEsports, Funkita, WLKS KMICIC Czestochowa. Dziękuje Grzegorzowi Pisarkowi za wsparcie, Panu Krzysztofowi Piątkowskiemu za wszystkie rady. Dziękuje rodzicom oraz całej rodzinie za wsparcie. Dziękuje wszystkim, którzy mi kiedykolwiek pomogli. Dziękuje Wam kochani. Spełniło się moje marzenie. Zdobyłam złoto Mistrzostw Polski. Byłam skupiona, żeby wykonać całą prace równo i mocno. Kontrolowałam wyścig tak jak mogłam. Wiedziałam, jaką musze mieć przewagę po rowerze, żeby zwyciężyć. Zastanawiałam się czy to wystarczy. Ale po pierwszej pętli podano mi ile nadrobiła do mnie druga zawodniczka. Obliczyłam, że jeśli utrzymam tempo to wygram. Na rowerze miałam dużo kryzysów. Nogi nie chciały „podawać”. Nie była to taka jazda, na jaką liczyłam. Jednak musiałam gnać do przodu. Nie było wyjścia, jeśli chce się wygrać. Przy każdym kryzysowym momencie zaciskałam zęby. Z każdą pętlą powiększałam przewagę, ale chciałam mieć bezpieczny handicup po rowerze. Pomyślałam, że z takimi nogami to nie da się biegać. Ruszyłam mocno. Kolejny kryzys. Ale myślę leć Alice,  to twoja szansa. To było super przeżycie. W przyszły weekend startuje w Pucharze Europy Premium w Holten. Później musze wrócić do treningu. Bardzo dużo startuje. Przez to mam mało czasu na treningi. Do zawodów nie mogę też dużo odpuszczać, żeby nie stracić formy. Przed Suszem miałam dwa dni luźniejsze. Może dlatego nie byłam tak świeża, jak bym chciała. Organizacja była świetna. Susz Triathlon to moja ulubiona impreza w Polsce. Trasa kolarska jest niczym plac zabaw dla dzieci. Mnóstwo zakrętów, a ja to uwielbiam. Można się świetnie bawić. Atmosfera przyjazna. Naprawdę lubię się tu ścigać – kończy mistrzyni.


 

Widoczny progres

– Jestem mega szczęśliwy. To moje drugie Mistrzostwa Polski w Suszu – dzieli się z TriathlonLife.pl wrażeniami Maciek Bruździak. – Rok temu byłem 11 w elicie oraz dzięki szczęśliwemu splotowi wydarzeń zająłem trzecie miejsce w U-23. W tym roku trzecie miejsce w elicie i drugie w U-23 dały mi ogromną satysfakcję i wiele radości. Tym bardziej, że są wynikiem ciężkiej pracy. Wykonałem ją wspólnie z trener Moniką Smaruj i ekipami „UKS 2 Morena Gdańsk” i „Smaruj na trening”. Bardzo ważnym elementem były również zgrupowania kadry narodowej.

Było trochę zamieszania z ustawieniem na platformie startowej oraz drobne problemy strefach zmian. Wynikają one z tego, że cały czas zdobywam doświadczenie. Kiedy eliminuję błędy to pojawia się jakiś szczegół, przy którym tracę cenne sekundy. Ale ostatecznie wyszło super. Pływanie to wciąż moja najsilniejsza strona. Cieszę się, że wyszedłem pierwszy z wody. Na pewno w treningu pracujemy nad tym, aby tak pozostało. Na rowerze jest moc. Ale wciąż brakuje techniki i doświadczenia. W biegu  jest progres. Mam nadzieję, że jeszcze wiele uda się poprawić. Najbliższy start to Super League Triathlon w Poznaniu. Formuła zawodów jest zaskakująca dla zawodników i bardzo atrakcyjna dla kibiców. Wspólnie z trenerką planujemy również kolejne starty w zawodach Pucharu Europy. Ale wszytko zależy od tego czy znajdę się na liście startowej. Przygotowujemy się, też do Mistrzostw Polski na dystansie olimpijskim w Białymstoku – kończy.
 

Kara w strefie zmian

– Jestem zadowolony z pływania. Wyszedłem na szóstej pozycji z niewielką stratą do czołowej trójki pływaków – opowiada TriathlonLife.pl Przemysław Szymanowski, który zajął 7 miejsce w elicie. – Niestety za to, że nie udało mi się dojechać na czas na odprawę techniczną, po drodze był wypadek otrzymałem 10 sekund kary w strefie T1. To wykluczyło mnie z próby dogonienia czołówki na rowerze. W mojej grupie jechało wielu młodych chłopaków, którzy niestety jeszcze nie wiedzą lub nie mają sił na solidną współpracę. W zasadzie w czwórkę: Adrian Wilk, Mateusz Cieślik, Maciej Falbogowski  jechaliśmy ciągnąc za sobą dużą grupę. Jednak wtedy nie kalkulowałem. Zadaniem było dogonić mniejszą grupkę przed nami, w której jechał Kuster, Marcinek i Krawczyk. Na trzeciej pętli udało się dogonić Sylwka i Tomka. Jacek odskoczył wcześniej chłopakom. Na ostatniej pętli nikt już nie chciał prowadzić. Na bieg zszedłem zmęczony. Rozbiegałem się dopiero po trzecim kilometrze. To już było za późno, żeby powalczyć o 5 lokatę. Sylwek i Tomek już za daleko mi uciekli. Z pływania jestem zadowolony. Pracowałem nad tym, żeby to poprawić. To był dla mnie pozytywny akcent tych zawodów. Kolejne starty to zabawa na rowerze czasowym. Zobaczymy jak się tam sprawdzę – dodaje.
 

Kraksa pokrzyżowała plany

– To był moment. Jest to bardzo dziwne uczucie. Nigdy wcześniej nie miałam podobnego wypadku – opisuje sytuację TriathlonLife.pl Julia Sanecka, która ostatecznie nie ukończyła startu w elicie. – Leżąc na ziemi na początku nie wiedziałam co się stało. Kiedy Marta wstała i ja też już mogłam się podnieść trener zaczął krzyczeć, żebym wsiadała na rower i jechała dalej. Bardzo chciałam kontynuować wyścig. Jednak hak w rowerze był złamany. Przez to nie było szans na dalszą rywalizację. W Polsce ciężko jest znaleźć części do Pinarello. Co prawda już zamówiliśmy to co jest potrzebne. Zajmie trochę czasu zanim dotrze na miejsce. Oprócz tego mam trochę pozdzieraną prawą klamkomanetkę i kierownicę. Na ten moment boli mnie prawe kolano. Mam spuchnięte udo. Jestem trochę "pozdzierana". Mam nadzieję, że są to tylko stłuczenia i nie przerodzą się w żadną kontuzję. Jechałam w pierwszej grupie pościgowej. Czułam się dobrze. Byłam nastawiona na ściganie do końca. Myślę, że była szansa na walkę o medal. Dlatego jeszcze ciężej jest mi pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Ale taki jest sport. Moim następnym startem będą sierpniowe Mistrzostwa Polski Juniorów w Sławie. Cały lipiec mam wolny od wyścigów. Postaram się wykorzystać go jak najlepiej i solidnie przygotować się do drugiej części sezonu – kończy.
 

Po upadku kontynuowała walkę

– Wszystko działo się bardzo szybko. Wchodząc w zakręt zobaczyłam upadającą Julkę – opisuje kraksę ze swojej perspektywy Marta Sikora, która ostatecznie zmagania na MP elity zajęła 8 miejsce. – Niestety jechałam zaraz za nią. Nie byłam w stanie w żaden sposób zareagować. Upadek nie był dla mnie bolesny. Spadłam bezpośrednio na Julkę, a nie asfalt. Z lekkimi otarciami mogłam kontynuować zawody. Przez tą sytuację wypadłam z grupy jadącej za liderką. Straciłam kontakt z czołówką zawodniczek. Wczoraj czułam się naprawdę dobrze. Myślę, że byłam w stanie powalczyć o czołowe lokaty. Sport bywa jednak nieprzewidywalny. Cieszę się jednak, że udało mi się ukończyć zawody. Najbliższy mój start to Puchar Polski w Blachowni – dodaje zawodniczka.

 

Wysłuchał Przemysław Schenk
foto materiały prywatne zawodników, Andrzej Gucwa

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X