Rozmowa

Strażak z mistrzostwem świata

Na co dzień jest strażakiem, a podczas mistrzostw świata w Abu Dhabi mógł liczyć na wsparcie kolegów z pracy, którzy śledzili jego wyścig. Maciek Wiśniewski nie kryje radości, że jego ciężka praca przynosi efekty.

Wygrałeś kategorię wiekową podczas MŚ w Abu Dhabi. Jak czujesz się jako mistrz świata?
Dobrze, że od startu minęła już chwila czasu i powoli to do mnie dociera. To niesamowite uczucie i nigdy nie przypuszczałem, że będzie mi dane doświadczyć emocji z tym związanych. To też niesamowicie satysfakcjonujące. Dowodzi to, że moja praca i wyrzeczenia podjęte, by móc ciągle wzrastać na poziomie sportowym nie idą na marne a wręcz przeciwnie, dają owoce.

Z jakim nastawieniem stawałeś na starcie?
Start ten wiązał się dla mnie z dużą dawką stresu i wieloma trudnościami, co na szczęście nie przysłoniło mi celu, którym od początku było miejsce na samym szczycie. Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany do mojego najważniejszego startu w tym sezonie. To pozwoliło mi wierzyć, że to jest w moim zasięgu i sukcesywnie od początku do tego dążyłem.

Jak czułeś się na trasie?
Warunki w Abu Dhabi były bardzo wymagające, o czym wiedziałem od początku. Różnica klimatu zrobiła niemałe wrażenie przy wysiadaniu z samolotu. Duże znaczenie w związku z tym miała aklimatyzacja, która przebiegła pomyślnie. Pozwoliła mi w spokoju skupić się na realizacji założeń. W związku z tym na trasie czułem się dobrze mimo bardzo wymagających warunków. Dbanie o odpowiednie żywienie i nawodnienie jest niezbędnym czynnikiem, jeśli ktoś myśli o ukończeniu zawodów w tej części świata.

Która część wyścigu była dla Ciebie najbardziej wymagająca?
Myślę, że była to część pierwsza całego dystansu, pływanie. Start wspólny determinował mocny interwał na początek i wzięcie kilku łyków słonej wody, co nie pomagało odnaleźć  miejsca w stawce. Gdy się to już udało, starałem się trzymać swoje tempo i płynąć spokojnie, gdyż woda miała blisko 30 stopni i mogła w bardzo prosty sposób zaszkodzić innym założeniom całego dystansu. Pierwsza grupa wychodziła z wody przede mną jakieś 2 minuty i tu upatruję szansy i widzę pole do pracy podczas przygotowań do następnych startów.

Jak znosiłeś wówczas panujące warunki atmosferyczne na trasie?
Myślę, że po części odpowiedziałem na to pytanie powyżej. Dobrze zaplanowana i zrealizowana aklimatyzacja spowodowała to, że mimo najtrudniejszych warunków, w których przyszło mi startować znosiłem je nie najgorzej i mogłem trzymać się obranych założeń i zrealizować cel.

Jak się czułeś, wbiegając na metę jako mistrz świata?
To niesamowite uczucie, gdy wbiegasz na metę z takim tytułem. W głowie miałem dużo bardzo pozytywnych uczuć, od tych szerszych jak po prostu radość po bardziej sprecyzowane jak spełnienie i satysfakcja. Myślę, że poczucie dumy z samego siebie w takim momencie jest nie do podrobienia. Świadomość tego, ile pracy włożyłem w realizacje tego celu, daje ogromne poczucie spełnienia.

Czy to Twój największy sukces w dotychczasowej przygodzie z triathlonem?
Tak, zdecydowanie to mój największy sukces, co cieszy jeszcze bardziej, gdyż jestem w triathlonie względnie krótko. Przecież powszechnie wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Jaki to był sezon dla Ciebie?
Sezon był dla mnie bardzo intensywny. Dużo działo się w życiu prywatnym, jak i sportowym. Ale co ważne, życie toczy się dalej, a wyniki, które udało mi się uzyskać w tym sezonie,  pozwalają z optymizmem patrzeć na kolejne sezony. Udało mi się pobić kilka życiówek i zaliczyć myślę fajny progres. Choć to pewnie najlepiej oceni trener, ja sam jestem dumny z tego, co udało mi się osiągnąć. Droga, którą obieram, daje mi dużo radości i poczucia spełnienia, co utwierdza mnie w tym, co robię, dając również sporą dawkę motywacji do dalszego wysiłku.

Jakie masz spostrzeżenia po tym roku startowym?
Był to dla mnie rok w pewnym sensie przełomowy, ponieważ wydaje mi się, że udało mi się wejść na wyższy poziom sportowy, co pozwala z optymizmem patrzeć na kolejne sezony. Jeszcze bardziej wszedłem w ten sport, jeszcze bardziej go polubiłem. Pierwszy raz startowałem na większych imprezach międzynarodowych, jak i w kraju. To naprawdę zrobiło na mnie wielkie wrażenie i czuję coraz większą chęć na kolejne starty i wyzwania. Ale też z drugiej strony, gdy osiągasz jakiś sukces, jesteś w stanie zobaczyć, jak zaczyna zmieniać się zachowanie ludzi z Twojego otoczenia, to dobra lekcja życia. Ze sportu można się naprawdę dużo nauczyć jak i wyciągnąć odpowiednie wartości. Dlatego też nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Czy już myślisz o kolejnym sezonie?
Powoli takie myśli się pojawiają, jednak na razie tylko pod znakiem zapytania. Jest dużo możliwości. Razem z trenerem postaramy się wybrać najlepszą dla mojego rozwoju drogę.  Potem zostanie pokazać już tylko ten rozwój w startach.

Jak znalazłeś się w triathlonie?
W triathlonie znalazłem się, gdy zacząłem poznawać środowisko sportowe Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. Tam podpatrzyłem, jak moi koledzy uprawiają triathlon i też postanowiłem spróbować i chyba najprościej mówiąc, spodobało mi się. Gdy zacząłem robić więcej w tym kierunku, spotkało się to z aprobatą odpowiednich osób i tak zostałem w tym sporcie do dziś.

Czy wchodząc do triathlonu, miałeś przeszłość sportową?
Tak, wchodząc do triathlonu miałem przeszłość sportową, co zawdzięczam moim rodzicom, którzy od początku zaszczepili we mnie aktywny sposób spędzania czasu, pokazując mi jak dużo korzyści i wartości można wynieść ze sportu. Potem na dalszej drodze życia przewijało się kilka dyscyplin, ale przed innymi w pewnym momencie była siatkówka i bieganie. Zawsze lubiłem też jazdę na rowerze, ale nigdy nie było to specjalnie usystematyzowane. To na pewno przyczyniło się do tego, na jakim poziomie jestem teraz w triathlonie. 

Na co dzień jesteś strażakiem. Czy uprawianie triathlonu w jakimś stopniu, zwłaszcza pod względem fizycznym, jest pomocne w Twojej pracy?
Służba w Państwowej Straży Pożarnej jest ściśle powiązana z utrzymywaniem kondycji fizycznej  na wysokim poziomie gdyż każdego dnia możemy być zmuszeni wykonywać działania wykraczające poza „normalną” pracę. Każdy strażak musi przechodzić cyklicznie testy sprawnościowe, żeby zawsze miał pewność, że jest gotowy sprostać wyzwaniom, które może postawić przed nami każdy dzień. Także sport wytrzymałościowy, jakim jest triathlon,  bez wątpienia pomaga mi być gotowym do służby i wykonywania zadań z nią związanych.

W jaki sposób łączysz triathlon z byciem strażakiem?
Służba w Państwowej Straż Pożarnej w systemie zmianowym wygląda następująco. Służba trwa 24 godziny i wtedy cały czas jesteśmy do dyspozycji, gotowi do działania następnie 48 godzin wolnego, gdy nie jesteśmy zobligowani do brania udziału w zdarzeniach, gdyż robią to nasi koledzy z kolejnej z trzech zmian. W ten sposób codziennie odpowiednia liczba ludzi jest w stanie podjąć akcje, gdy jest tylko taka potrzeba. Także trening w dni, gdy mam służbę,  muszę realizować biorąc pod uwagę, że w każdym momencie mogę dostać wezwanie i wtedy przerwać trening.

Jak zareagowali Twoi koledzy z jednostki, kiedy pierwszy raz po zdobyciu mistrzostwa świata w Abu Dhabi pojawiłeś się w pracy?
Bardzo dobrze, koledzy z jednostki trzymali za mnie kciuki na tym wyjeździe i starcie. Akurat właśnie gdy kończyłem start, zostawałem Mistrzem Świata, moja zmiana zaczynała służbę i śledzili wyniki, czego pomysłodawcą był mój przyjaciel. To bardzo miłe doświadczenie czuć takie wsparcie, jakie od niego dostaję. Też jest sportowcem, w związku z czym możemy oprócz tematów służbowych, czy życiowych obgadywać tematy sportowe lub wzajemnie się motywować. Dzięki stary.

Czy udało się Tobie kogoś z pracy też namówić do triathlonu?
Jeszcze do triathlonu nie, ale też wydaje mi się, że może być to trudne zadanie ze względu na to jak bardzo specyficzny jest triathlon. Chciałbym własną postawą i może sukcesami motywować innych do aktywnego spędzania czasu. To na pewno też przełoży się na poprawienie kondycji fizycznej i zwyczajnie pomoże nam w pracy.

Ile czasu w ciągu tygodnia poświęcasz na treningi?
Jest to związane z okresem, w którym aktualnie jesteśmy. Kolejnym czynnikiem, który determinuje to, ile czasu jestem w stanie poświęcić na sport, jest to, jak w tygodniu (mikrocyklu) ułoży mi się grafik służbowy. Uśredniając, myślę, że jest to około 15 godzin tygodniowo.

W czym odnajdujesz motywację do dalszych treningów i startów?
Starty triathlonowe, jak i innego rodzaju konfrontację w innych sportach zawsze wiążą się z rywalizacją, lubię to. Chęć sprawdzenia się z innymi mocnymi zawodnikami to jedna z tych rzeczy, która mnie napędza. Też sposób spędzania czasu jaki narzuca uprawianie sportu na trochę wyższym poziomie jest czymś, co po prostu kolokwialnie mówiąc, mnie kręci. Odnajduję się w tym. W związku z czym widzę w tym sens, a on jest motywujący.

Pod czyim okiem trenujesz, jak układa się dotychczasowa współpraca?
Trenuję pod okiem Sebastiana Najmowicza. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze, o czym może świadczyć mój progres, z którego jestem bardzo zadowolony, a wręcz dumny. Praca, którą oboje wkładamy w to, aby po zawodach być zadowolonym z wyniku, daje rezultaty, także jestem przekonany, że z biegiem czasu będzie tylko lepiej. Jednostki realizowane razem szczególnie również mnie motywują, ponieważ Sebastian jest jednym z czołowych zawodników PRO. Sprawdzenie się z nim nie tylko na zawodach, jest dla mnie bardzo dobrą nauką.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Marzenia… Jeszcze dwa lata temu nie miałem żadnych, a to co udało mi się w tym roku osiągnąć było tak bardzo odległym sufitem, że nawet o nim nie myślałem. Chciałbym zawsze czerpać z tego tyle radości i poczucia sensu ile teraz. Chciałbym też spotykać tak wartościowych ludzi, których miałem możliwość poznania przez triathlon i szerzej mówiąc sport. Jeśli te dwa czynniki będą obecne w mojej przygodzie, to moje marzenia ograniczy tylko fantazja.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X