Rozmowa

Sobczyk: Do USA nie jadę po piąte miejsce

Przygotowuje się do MŚ 70.3 Utah, gdzie powalczy o dobry wynik. Sergiusz Sobczyk opowiada o przygotowaniach do tych zawodów, a także ojcostwie.

Do mistrzostw świata 70.3 Utah zostało nieco ponad 20 dni. Jak przebiegają przygotowania?
Przygotowania przebiegają bardzo solidnie. Od ostatniego startu w Suszu minęło półtora miesiąca. Okres bez startów to okres najlepszej pracy. Lubię startować, ale jeśli w głowie mam ważniejszy cel, to zdecydowanie wolę poświęcić energię na trening. Zawody nawet z treningu to zawsze organizacja, stres, zakresy inne niż te, które są w danym momencie dla mnie najlepsze.

W jakiej obecnie jesteś fazie treningowej?
Obecnie zostało mi dokończenie ostatniego mikrocyklu o intensywnościach startowych oraz usprawnianiu wykorzystywania energii z przyjmowanych kalorii. Po prostu ciężko trenuję, a w trakcie treningów dużo jem.

Jak wygląda tygodniowy harmonogram treningów?
Tygodniowy harmonogram to około 18 godzin treningowych. Około 10 godzin kolarskich, 4-5 godzin biegowych i 3-4 godzin pływackich.  Na treningach jest dużo jakości. Mam, co robić.

Czy jeszcze przed zbliżającymi się MŚ planujesz wyjazdy na obozy?
W tym roku nie planowałem żadnego obozu treningowego. Tak zwany „Orkan Sochaczew” w domu, w Warszawie, szczerze mówiąc, lubię tu trenować. Wcale nie czuję, że coś stracę, nie wyjeżdżając na obozy.

Podczas zawodów w USA czeka Cię na trasie m.in.: ponad 1000 metrów przewyższenia na rowerze oraz 400 metrów na biegu. W jaki sposób ten fakt uwzględniasz w treningach?
St.George to trudne zawody. Niektórzy nawet mówią, że cięższe niż Hawaje. Temperatura powietrza powyżej 30 stopni, pagórkowaty rower i górzysty bieg. W treningach uwzględniłem jazdy po górach świętokrzyskich, łapiąc 1500-2000m przewyższenia. Biegowe jednostki o intensywnościach startowych wykonuję na pętli 3km, na której mam cztery podbiegi i 1 schody. 2x8km p.1km daje już solidną pracę oddającą podobnie zmienny charakter pracy mięśni i oddechu co na zawodach. Podbiegi to jedno, drugie to przyzwyczajenie do zbiegów i zupełnie innej pracy mięśni.

Z którymi triathlonistami zdarza Ci się przepracowywać wspólnie jednostki treningowe?
W ostatnim okresie dużo mniej trenuję z innymi. Zdarza mi się trenować tylko z Mariuszem Pirkiem, któremu mega dziękuje za każdy trening. Motywował mnie do cięższej pracy.

Niedawno zostałeś też ojcem. W jaki sposób zmienił się Twój dotychczasowy świat po pojawieniu się syna?
Czuję się spełniony, pełen energii i radości. Mam wrażenie, że wszystko co robię, ma sens, bo wiem, dla kogo to robię. Świat się nie zmienił. Nadal trenuję, pracuję i kocham moją żonę. Z moją Ewcią zawsze żyliśmy bardzo aktywnie. Mam wrażenie, że dzięki temu bardzo dobrze sobie radzimy z dostosowaniem życia do funkcjonowania w pełnej rodzinie. Szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dziecko. Z tą myślą przystępujemy do rodzicielstwa.

W jaki sposób teraz udaje Ci się godzić wszystkie obowiązki, rolę ojca oraz treningi?
W życiu miałem okresy, że pracowałem w czterech różnych miejscach, studiowałem, trenowałem i miałem jeszcze czas dla siebie i znajomych. Bywały momenty, że wracając z pracy, w metrze zasypiałem na stojąco. Czemu? Bo musiałem. Nie miałem łatwiejszego startu w życiu. Pochodzę z biednej rodziny i żeby żyć tak, jak chciałem, musiałem po prostu zapierdalać. W sporcie jest podobnie. Nikt niczego nie dał mi za darmo. Do wszystkiego musiałem dojść własnymi rękami i nogami. Nie jestem sportowcem „od zawsze”. W tym momencie moje życie jest zupełnie na innym poziomie. Mam dużo czasu dla siebie, rodziny i na trening. Nikt nie dał mi tego za frajer. Doszedłem do tego miejsca. Nie uważam, żeby po tym wszystkim narodziny syna miały być dla mnie jakimś wyzwaniem. Polecam obejrzeć filmik Dzikiego Trenera o przetrenowaniu.

Czy zdarza się robić treningi w towarzystwie synka?
Na razie tylko trenażer jak młody śpi w łóżeczku. Obecnie wózek biegowy wykorzystujemy tylko na spacery. Za kilka tygodni jak Igor będzie miał większą stabilizację ciała, to zacznę wychodzić z nim na marszobiegi. Później planuję część treningów i na pewno starty biegowe z młodym. Będzie super.

Nad którymi elementami skupisz się w dalszych przygotowaniach do MŚ?
Tak naprawdę cykl kończę w sobotę mocnym bieganiem w zakładce. Dalej czeka mnie schodkowe zejście do zawodów. Główna robota już za mną, czuję się mocny.

Z jakimi oczekiwaniami oraz założeniami pojedziesz do Utah?
W tym sezonie zdobyłem tytuł Amatorskiego Mistrza Polski w duathlonie oraz Amatorskiego Mistrza Europy w triathlonie. Do USA nie jadę po piąte miejsce.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: Sergiusz Sobczyk FB

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X