Rozmowa

Za drugim podejściem na pełnym złamał 9h

Łukasz Szałkowski zanotował dobry start w Ironman Italy, gdzie złamał dziewięć godzin na pełnym dystansie. Stawia na czerpanie radości z uprawiania triathlonu.

Podczas zawodów we Włoszech złamałeś 9h na pełnym dystansie. Czy opadły emocje po tych zawodach?
Emocje już opadły. Zeszło ze mnie to ciśnienie wyczekiwania, realizacji, spełnienia własnych oczekiwań. Czuję się wolny. Warto też dodać, że we Włoszech był reżyser i operatorzy filmu „WinEverything”, którzy nagrywali bezpośrednie przygotowania na miejscu, wyjątkowe warunki związane ze sztormem jak i sam start. Spora część z tego będzie pokazana w filmie w przypadku epizodu związanego ze mną.

Podróż w głąb świata triathlonu!

Czy to był dla Ciebie debiut na Ironmanie?
Start we Włoszech to moja druga próba z tym dystansem. Na debiut w zeszłym roku wybrałem w mojej opinii najlepsze zawody w Polsce na dystansie długim – Triathlon Polska Bydgoszcz-Borówno.

Jak przebiegał start?
Oczekiwałem od siebie dobrej dyspozycji w dniu startu. Pewnego, nie wiem jak dużego, ale jednak progresu. Wierzyłem, że stać mnie na mocny (w moim odczuciu) od początku do końca wyścig na limicie, który da mi wynik poniżej 9h. Start nie obył się bez problemów, poczynając od wątpliwości co do tego, czy się w ogóle odbędzie, po drobne przygody na trasie, przełożonego na dzień kolejny startu IM Italy. Od początku do końca zrealizowałem ten wyścig na własnych zasadach i w takiej dyspozycji, jakiej oczekiwałem. Doceniam ten rezultat. 

Która część trasy była dla Ciebie najbardziej wymagająca?
Myślę, że w przypadku dystansu Ironman zawsze jest to rower. Ze względu na długość trwania jak i potencjalnych, możliwych przygód, które mogą się wydarzyć w tzw. międzyczasie. To bardzo obciąża psychicznie, a focus był tak duży, że odczuwałem ulgę, że zjechałem w jednym kawałku w optymalnym dla mnie czasie. Bieg również był mocno stresujący, bo zaczynając ten etap, czułem, że mam na wyciągnięcie ręki to, co przed sobą postawiłem. Jednak to jest maraton do zrobienia i wiele rzeczy po drodze może nie zagrać.

Czy pojawiały się jakieś problemy na trasie?
Na samym początku etapu rowerowego na 15 km zgubiłem bidon, w którym miałem przygotowane 10 żeli energetycznych. Zwolniłem nieco, zastanawiając się, czy wracać po niego, lecz szybko podjąłem decyzję, że jadę dalej. Miałem ze sobą jeszcze dwa litry izo i cztery batony, które w najgorszym wypadku miałem zamiar spożyć dwa razy na godzinę po pół. Przypomniałem sobie, że przede mną strefy bufetowe. Po zatrzymaniu się na pierwszej okazało się, że mają tylko wodę, ale już na drugiej na 58 km mieli, żele i trzy szt. wziąłem. Pozwoliły mi w spokoju rozplanować na nowo żywienie.

Czy to był dla Ciebie najlepszy start w tym sezonie?
Zdecydowanie tak. Na każdym z etapów czułem się dobrze i mogłem „sprzedać” wszystko co miałem.

Jak oceniasz starty w tym sezonie?
Ze wszystkich startów tego sezonu jestem zadowolony. A były to: duathlon dystans sprint, 3 x dystans 1/2 IM (w tym JBL Triathlon Poznań w formule duathlonu) i 1 x dystans IM. We wszystkich dostrzegłem progres względem lat ubiegłych, choć nie za każdym razem poszczególne etapy zawodów były w moim odczuciu tak samo dobre. Dopiero start główny we Włoszech był tym w pełni zrealizowanym na limicie i w dobrej dyspozycji.

Czy czekają Ciebie jeszcze jakieś wyzwania w tym sezonie?
Roztrenowanie.

Jak trafiłeś do triathlonu?
Pomysł na triathlon wziął się z nudów monotonią samego biegania. Znajomi, którzy do tamtej pory ze mną biegali, zaczęli już startować w triathlon. Zainteresowało mnie to.

Jak wyglądały początki w tym sporcie?
Gdy zdecydowałem się na triathlon, to wcześniej biegałem i startowałem, przygotowując się samemu. Jednak kompletnie nie wiedziałem, jak rozłożyć akcenty treningu w sporcie, który składa się z trzech dyscyplin. Wtedy odezwałem się do Bogumiła Głuszkowskiego. Znaliśmy się z czasów mojego liceum, a jego współpracy z nami w Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego w Poznaniu. Polecił mi, abym przyszedł do jego klubu Cityzen, gdzie na co dzień prowadzone są zajęcia przygotowujące do startów w triathlonie. Poznałem fantastycznych ludzi i z tą grupą przetrenowałem około dwóch lat.

Jak wspominasz triathlonowy debiut?
JBL Traithlon Sieraków dystans 1/4 2018 rok. Było fantastycznie, pomimo skurczy od początku biegu i dość ciężkiego samopoczucia w trakcie zawodów. Jednak wysiłek, otoczka zawodów i proces treningu pochłonął mnie bez reszty.

Co na początku sprawiało Ci najwięcej problemów w triathlonie?
Najwięcej problemów sprawiał mi rower i bieg po nim oraz odcinki pływania na samych nogach, podczas porannym sesji na basenie Cityzen (pozdrawiam Oskar).

Czym zafascynował Cię triathlon?
W triathlonie uwielbiam nie sam start w zawodach, a proces treningu do nich. Lubię ciężko pracować, przełamując kolejne bariery. Dopiero w następnej kolejności jest start w zawodach i sprawdzenie się, rywalizując na całego.

Jak łączysz na co dzień treningi z obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi?
To nie jest prosta sprawa. Wymaga to najpierw dobrego zaplanowania i dyscypliny w realizacji. Pracuję w super firmie. Mam dobre warunki zatrudnienia, a praca z domu pozwala zaoszczędzić czas. Mam też duże wsparcie od żony i gdyby nie ona, nie mógłbym pozwolić sobie na tak wymagający trening. To wsparcie jest zawsze, choć okresowo zmienne, z częstotliwością zmiany raz w miesiącu.

Ile czasu w ciągu tygodnia poświęcasz na treningi?
Trenuję cyklem 3 tygodnie mocno z narastającą objętością, na tydzień regeneracji.  W tych najmocniejszych tygodniach treningu do tego sezonu było to od 20h do 25h. Tydzień regeneracji zaś to od 7h do 10h luźnych treningów.

W czym odnajdujesz motywację do dalszych treningów i startów?
Jestem zadaniowcem. Motywuje mnie systematyczna, konsekwentna i zaplanowana praca. Lubię być w tym procesie. Na zawodach motywuje mnie to, gdy mogę sprzedać wypracowaną formę na limitach, które kiedyś były dla mnie niedostępne. Zawsze daję z siebie 100% i lubię, gdy mogę pójść na całość.

Trenujesz z IM Inspiration. Jak trafiłeś pod ich skrzydła?
Potrzebowałem indywidualnego treningu, by móc się rozwijać. Zaciekawiła mnie oferta IM Inspiration, jeśli chodzi o metodologię treningu. Nie bez znaczenia była też forma współpracy poprzez aplikację. Ta „platforma” komunikacji z trenerami daje ogromne możliwości.

Od ilu lat trenujesz z IM Inspiration?
Zacząłem prawie od samego ich początku na naszym rynku. Współpracuję z nimi od wiosny 2019 roku, czyli już ponad 3 lata.

Jak oceniasz tę współpracę?
Bardzo dobrze. Widzę, jakie z kolejnymi sezonami robię postępy. Treningi do łatwych nie należą, niekiedy zakres wydaje się nie do zrealizowania. Wymaga przełamania się, ale tym łatwiej później robić to na zawodach. Efektami tej współpracy niech będzie to, że moje dotychczasowe słabsze strony jak rower i bieg, dziś są wiodącymi, a na ostatnim etapie zawodów biegam szybciej na dystansach, na których ścigałem się przed laty, trenując tylko bieganie.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Wiem, że przy 41 latach na karku nie mam dużo czasu na rozwój, ale chcę dalej to robić. Chcę dalej być w procesie tego złożonego treningu. Chcę dalej czerpać radość z przełamywania swoich granic i barier. Chcę dalej być w dyspozycji pozwalającej na ściągnie się z samym sobą na najlepszym dostępnym swoim limicie. To są moje marzenia związane z triathlonem.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X