GaleriaRozmowa

Sergiusz Sobczyk: Ironman chciał mnie położyć VIDEO

Już na rowerze zaliczył “bombę”. Przyznaje, że nie wie jak dobiegł. A tam, kiedy trzeba było pomagał Marcinowi Koniecznemu, który dosłownie padł na mecie. Sergiusz Sobczyk, to kolejny #HeroMalbork.

Podczas niedzielnych zmagań w mistrzostwach Polski na dystansie długim w Malborku kilka razy usłyszałem, że Sergiusz Sobczyk już na rowerze zaliczył “bombę” i na każdej pętli biegowej chciał zejść z trasy. Jednak kiedy zobaczyłem go na mecie szybko zorientowałem, że to nie było czcze gadanie. Miałem wrażenie, że on nie wie gdzie jest. Szybko z pomocą przybiegł mu Tomek Kowalski, jego trener, który pomógł mu usiąść pod barierką. Najbliższe minuty tam spędził dochodząc do siebie i… płacząc. To był wzruszający widok, który zeszklił oczy chyba wszystkich osób, które to widziały.

Posłuchajcie Sergiusza

I w tym momencie nie wiem co dalej napisać, aby przekazać magię tych wydarzeń i walki, którą stoczył Sergiusz. Posłuchajcie zresztą sami:

Wynik Sergiusza Sobczaka, to 8:43:15:

  • Pływanie 54:49
  • T1 2:02
  • Rower 4:38:10
  • T2 2:53
  • Bieg 3:05:21

Na jeszcze jedną rzecz chciałby zwrócić uwagę. Mówi ona o człowieku więcej niż tysiące słów. Wiem, powtarzam się, ale tak było w Malborku. Kiedy 10 minut później na metę wbiegł Marcin Konieczny i dosłownie padł na niebieski dywan, jedną z pierwszych osób, która podążyły mu z pomocą był Sergiusz. Nie miał sił wstać, ale na kolanach podszedł do MKON-a i zaczął go okrywać folią termiczną.

Pisząc te słowa łzy napływają mi do oczu. Widok tego na żywo, był jeszcze bardziej przejmujący. W tym jednym momencie spotkali się rywale i przyjaciele, który darzą się wielkim szacunkiem.

I to jest piękno tego sportu!

Sergiusz Sobczyk zatrzymany w obrazie

Tekst i zdjęcia Marcin Dybuk

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X