Zbiórka pieniędzy na operacje Komander
Ewa Komander doznała poważnej kontuzji, przez którą rozważała zakończenie sportowej kariery. Stąd inicjatywa wieloletniej przyjaciółki Natalii Krawczyk.
Podczas Challenge Roth Ewa Komander doznała poważnej kontuzji. Po badaniach stwierdzono, że potrzebny jest zabieg endoskopii kaletki głębokiej Achillesa – huglund, endoskopowa plastyka guza piętowego oraz reinsercji ścięgna. Bez operacji nie ma najmniejszej szansy, aby znowu mogła biegać. Dlatego Komander postanowiła wystawić na licytację własny rower, ale to nie wystarczy na pokrycie kosztów: 16 000 zł na operację oraz dodatkowo 4 000 zł rehabilitacji. Z tego względu planowała też zakończyć karierę. Na tę sytuację postanowiła zareagować wieloletnia przyjaciółka – Natalia Krawczyk.
Pomoc dla przyjaciółki
– Dzisiaj postanowiłam uruchomić zbiórkę dla Ewy, bo jest bardzo skromną osobą. Dlatego chciałam jej pomóc, ponieważ jest zbyt mocna i za młoda na zakończenie kariery – mówi Natalia Krawczyk specjalnie dla TriathlonLife.pl. – Znamy się od 18 lat. Razem jeździłyśmy na obozy do Jeleniej Góry. Mieszkałyśmy razem w pokoju. Często się odwiedzamy. Codziennie ze sobą rozmawiamy. Kiedy tylko Ewa przyjeżdża do Polski, to mnie odwiedza, mimo że mieszkamy w różnych miastach – dodaje Krawczyk.
Duży odzew
Zaskakujący był wydźwięk całej inicjatywy Natalii Krawczyk. W ciągu pierwszej godziny zbiórki zebrano już ponad 2000 złotych. Zdziwienia nie kryje sama inicjatorka tej zrzutki.
– Sama nie spodziewałam się, że tak szybko to pójdzie. Jestem w szoku. Chciałabym każdemu podziękować, kto dołożył cegiełkę do pomocy dla Ewy – mówi Natalia Krawczyk.
– Sezon 2021 zaczęłam od bardzo dobrego startu w Dubaju, wykręcając czas 4:14 i ustanawiając rekord życiowy na dystansie 1/2 IM. Zapowiadał się rewelacyjny rok. Niestety życie napisało inny scenariusz. Jestem ogromnie wdzięczna, że nie jestem sama i mam przyjaciół, którzy są ze mną – skomentowała całą sytuację Ewa Komander za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Link do zbiórki jest dostępny tutaj.
Przemek Schenk
foto: materiały prywatne
