Sandra Kopiczko: Mistrzostwo Polski Ironman najlepszym prezentem
Miniony sezon był dla niej sinusoidą emocji. Sandra Kopiczko podsumowała tegoroczne starty i podzieliła się wyciągniętymi wnioskami.
Co najbardziej Ci utkwiło w pamięci po tym sezonie?
Ten sezon był na pewno niezwykle bogaty w skrajne emocje. Było trochę wzlotów, euforii, uniesień, ale nie brakowało też dużo goryczy, smutku i zawodu. Ale żeby wchodzić w optymistyczne tony, podpisuję ten rok debiutanckim zwycięstwem na dystansie IRONMAN na Mistrzostwach Polski w Malborku.
Dużym echem w polskim środowisku triathlonowym odbiła się tzw. „afera tallińska”. Proszę jeszcze raz opowiedzieć, jak wszystko wyglądało z Twojej perspektywy.
Myślę, że cała ta sytuacja była już komentowana i rozważana tyle razy oraz na x sposobów, że nie ma potrzeby jej jeszcze raz opowiadać. Powiem tylko, mam nadzieję, że całe środowisko wyciągnie lekcję z tej całej sytuacji, obserwatorzy jak i sami zainteresowani odpowiedzą sobie na pytanie, jaki sport chcą widzieć na własnym podwórku, bo prawda jest taka, że właśnie my go tworzymy oraz otaczającą go atmosferę. Ze swojej strony obiecuję już nigdy nie zaryzykować oddaniem spraw w ręce organizatorów, gdzie regulamin nie będzie dostatecznie ściśle skonstruowany.
Po całej sytuacji dyskusja przeniosła się do mediów społecznościowych. Czy ktoś ze strony Trienergy kontaktował się z Tobą, aby na spokojnie wyjaśnić całą sytuację?
Niestety nie. Myślę, że gdy emocje już poopadały, był na to moment, ale nie ma co spekulować, bo oczywiście mogłam też sama wykonać pierwszy krok, lecz niestety po jakiejkolwiek chęci merytorycznej dyskusji, mam tu na myśli komentarze na mediach społecznościowych, które były skrzętnie usuwane, straciłam wiarę, że może ona coś przynieść. Tu na pewno też moja wina, ale chcąc nie chcąc, jestem tylko człowiekiem. Chociaż miałam okazję być świadkiem sytuacji, która dobitnie pokazała, że osoby bezpośrednio zamieszane w całą sytuację, nie mają na jej temat żadnych refleksji.
Już odkładając na bok emocji, też z perspektywy czasu, jaką lekcję wyniosłaś z tej całej sytuacji?
Przede wszystkim nigdy nie zaufam już „interpretacji sędziowskiej”, która nie ma jasnej linii orzeczniczej, a wszystko trzeba mieć na piśmie. Jest jeszcze jedna rzecz, o którą będę usilnie walczyć, żeby nie traktować teraz każdego jak „szpiega”, a mimo wszystko widzieć w tym środowisku zdrową rywalizację i czyste znajomości.
Po Tallinie postanowiłaś zadebiutować w Malborku na pełnym dystansie. Co wpłynęło na taki krok?
Odpowiedź tak naprawdę pada na początku pytania. Malbork nie był w planach tego sezonu, lecz mój wewnętrzny upór i ambicja po takim a nie innym werdykcie w sprawie Tallińskiej nie pozostawił mi wyboru.
Jak smakuje mistrzostwo Polski OPEN na dystansie Ironman w debiucie na tym dystansie?
Smakuję jak zimna woda na 40-tym kilometrze biegu Ironmana w upale (śmiech). Mam nadzieję, że takie porównanie pozwoli wszystkim spojrzeć na to zwycięstwo z mojej perspektywy. Dla bardziej „wtajemniczonych” smakuje jak najlepszy prezent po latach ciężkiej pracy, bez których nie było by mowy o odniesieniu tego już seniorskiego zwycięstwa. Jestem niezmiernie dumna z samej siebie, że potrafiłam do końca o to zawalczyć.
Jak wyglądał sam wyścig z Twojej perspektywy?
Przed startem było dużo nerwów i brak czasu. Natomiast z pomocą wyrobiłam się na start w fali z Ewą, co dawało mi pewien komfort psychiczny. Kasia była tuż za nami, więc mogłam liczyć na bezpośrednią rywalizację, pomimo rolling start. Na pływaniu dużo się miotałam przez tłok na trasie. Dało to mi większą stratę, niż się spodziewałam. Za to na rowerze widziałam, że wcale nie tracę tak dużo, co tylko podgrzało mnie do walki. Ten stan jednak zbyt mocno mnie pobudził. Respekt do tego dystansu zszedł na dalszy plan. Po objęciu prowadzenia, emocje zaczęły opadać, na rzecz zmęczenia i braku apetytu, co na pewno nie pomogło mi w dobiegu do mety. Za to na pewno pomógł mi mój support. Szersza relacja na instagramie @triordii.
Co czułaś, wbiegając na metę?
Czułam, że nie ustanę sekundy dłużej, więc niech chłopaki z Maratomani robią szybciej zdjęcia (śmiech) oraz ‘Gdzie do cholery jest moja obiecana jaglanka od ekipy z Melvit?!’ A teraz trochę poważniej. Niewyobrażalnie zmęczenie organizmu przyćmiewało euforię wygranej. Tak na prawdę to cieszyłam się ze zwycięstwa, ale jeszcze bardziej, że wyścig się skończył. Na żadnym ze swoich startów, treningów nie doświadczyłam takiego rodzaju wysiłku, jaki spotkał mnie podczas tego maratonu. Dopiero po schłodzeniu albo i parę dni po starcie zaczęło do mnie dochodzić, że zrobiłam pełnego Ironmana oraz zostałam Mistrzynią Polski na tym dystansie.
Czy to był Twój największy sukces w tym sezonie?
Tak, mam medale Mistrzostw Świata, ale Age Group. Okraszone one były również niemałą walką, ale jednak odkąd pływałam, marzyła mi się rywalizacja z najlepszymi, czyli medale bez podziału na kategorie wiekowe. Dlatego tegoroczne medale seniorskie znaczą jednak więcej.
Jakie wnioski wyciągnęłaś po tegorocznych startach?
Główny wiosek jest taki, że mam dookoła siebie wielu wspaniałych ludzi, na których zawsze mogę liczyć. Są oni przy mnie, mimo że do ideału mi daleko. Życie sportowca nie zawsze usłane jest różami. Nie raz trzeba się mierzyć ze sporymi trudnościami, jak to w normalnym życiu bywa, dlatego tym bardziej dziękuje wszystkim, którzy mnie wspierają, w dzień wyścigu jak i w każdy inny dzień kiedy znoszą trudy mojej drogi do walki o jak najlepsze wyniki. Dziękuję.
Czy już rozpoczęłaś przygotowania do kolejnego sezonu?
Jestem w trakcie organizacji sezonu po roztrenowaniu, więc można powiedzieć, że nie pełną parą, bo jestem po blokach wstępnych, wprowadzających. Dla mnie trochę słaba pogoda na jazdę outdoor, ale długie bieganka to coś, za czym tęskniłam najbardziej.
Rozważałaś wyjazdy na zgrupowania, czy stawia na treningi na miejscu?
Wszystko tak naprawdę będzie wiązać się z finansami, od tego cały czas stety, niestety będzie zależeć to, jak będą wyglądać moje przygotowania. Oczywiście chciałbym wyjechać na obóz, mało tego, nie jeden. Natomiast obowiązki i portfel mogą nie być tak łaskawe, co z tego wyjdzie, to jeszcze zobaczymy.
Czy ustaliłaś już główne priorytety na sezon 2025?
Plan na 2025 rok jeszcze się klarują, nie chciałabym być monotematyczna, ale tak samo jak w zagadnieniu powyższym największa rolę w tym planie odegrają finanse. Chociaż nie ukrywam, że chciałabym sprawdzić się z pełnych przygotowań na również pełnym dystansie. Natomiast nie wiem jeszcze jak Trener Piotr Gritzner się na to zapatruje. Cytując klasyka, pożyjemy, zobaczymy, utrzymamy obrany kierunek.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
fot. materiały prywatne