Rozmowa

Sabina Bartecka: Pora na zawody z szyldem Ironman

W Borównie złamała 11 godzin na pełnym dystansie. To efekt  współpracy z IronmanInspiration. Sabina Bartecka czuje się spełniona w tym sezonie i wystartuje już bez presji.

W Borównie pokonałaś pełnego IM w czasie 10:41:56, zajmując drugie miejsce wśród kobiet. Czy spodziewałaś się przed zawodami takiego rezultatu?
Absolutnie nie. Moim celem było złamanie 11 godzin, a wynik był sporym zaskoczeniem. Zegarek włączyłam dopiero na rowerze. Więc do końca nie wiedziałam, z jakim czasem zamelduję się na mecie.   

Opadły już emocje po tym starcie?
Jeszcze nie. Wciąż napływają gratulacje. Więc ciągle wracam myślami do Bydgoszczy. Nie ukrywam też, że czuję radość z dobrze wykonanej roboty! 

Jakie miałaś nastawienie przed zawodami?
Przede wszystkim jeszcze nigdy przed żadnymi zawodami, a już tak ważnymi, nie byłam tak wyciszona i spokojna. Z reguły dzień przed mam ogromne problemy z zaśnięciem. Tym razem spałam jak dziecko. Na plaży w Borównie byłam wyluzowana i skoncentrowana. Na pewno pomogły mi w tym dwa poprzednie starty w Kórniku (9 sierpnia) i w Białymstoku (15 sierpnia). Zawody w Bydgoszczy były taką wisienką na torcie całorocznych przygotowań.

Jak przebiegał sam wyścig?
Pływanie w równym tempie na każdej z czterech pętli. Pływało mi się dobrze i pod koniec doszłam nawet do wniosku, że tak to mogłabym płynąć drugie tyle. Rower trochę z kryzysami i nie tak szybko, jak chciałam. Wynikało to z warunków, które w tym dniu były na trasie – dwa razy padał deszcz, było parno i zanosiło się na burzę. Wiał też silny wiatr. Po deszczu zrobiło się bardzo ślisko. Dlatego mocno zwolniłam na zjazdach i rondach, bo sporo zawodników zaliczyło szlify, a ja jestem ostrożna. Zresztą trasa w Bydgoszczy nie jest łatwa – po 4 nawrotki na każdej z 4 pętli (z wyhamowaniem niemal do zera), kilka rond i kilometrowy podjazd. Mimo to udało się utrzymać średnią prędkość 33,1 km/h. Bieganie jak zwykle na tak długim dystansie, bardzo trudne. Biegnie się głową, bo ciało już po kilkunastu kilometrach mówi: „Dość” i „Po co się tak męczysz”. Miałam biec w tempie 5:36 – 5:40, a udało się pobiec szybciej, co bardzo mnie cieszy. Zrobiłam nawet życiówkę w maratonie!     

Zobacz też:

Maciej Adamczyk trener, zawodnik, prezes, organizator, społecznik. Gość!

Czy na trasie pojawiały się jakieś kryzysy?
Na czwartej pętli rowerowej już bardzo mi się nie chciało. W dodatku mocno wiało i cały czas miałam wrażenie, że jadę pod wiatr. Na biegu najtrudniejsza była trzecia i czwarta pętla. Natomiast na piątej przyśpieszyłam, a na szóstej utrzymałam tempo. Sama nie wiem, skąd miałam na to siły, bo nie ścigałam się z żadną inną zawodniczką.

Co czułaś, wbiegając na metę?
To, co każdy zawodnik, który przekracza linię mety, kiedy wszystko idzie zgodnie z planem: dziką satysfakcję! 

Jak traktujesz ten osiągnięty czas?
To dla mnie sygnał, że jestem gotowa na zawody z logo Ironman i walkę o podium w kategorii wiekowej. Jeżeli na takiej trasie i w takich warunkach uzyskałam taki czas, to wiem, że kiedy dojdzie do ścigania na imprezie IM, mogę ten wynik jeszcze poprawić.    

Jakie on ma znaczenie dla Twojej całej przygody z triathlonem?
Fundamentalne. W tym roku postanowiłam popracować nad formą i chciałam bardzo złamać 11 godzin. W Bydgoszczy udowodniłam sobie, że mogę to zrobić. Nabrałam ochoty na więcej! 

Od jakiegoś czasu współpracujesz z IronmanInspiration. Jak do niej doszło?
Zaczęliśmy współpracę w grudniu ubiegłego roku. Szukałam trenera, który zajmie się moją formą, bo wiedziałam, że mam jeszcze spore zapasy w każdej z dyscyplin triathlonu. Ofertę znalazłam w Internecie. Wydała mi się najciekawsza, ale też najkorzystniejsza finansowo.      

Jak wyglądały początki?
Ustaliliśmy, że najlepszy będzie dla mnie pakiet medium z dziewięcioma treningami w tygodniu i jednym dniem wolnym. Treningi rozpoczęliśmy od testów, aby ustalić zakresy na pływaniu, rowerze i bieganiu.  

bartecka

Czytaj także:

Kasia Kusak: Od unihokeja do triathlonu

Na czym polega ta współpraca?
W dniu wolnym dostaję rozpiskę na kolejny tydzień. Każdego dnia mam do zrealizowania jeden lub dwa treningi. Ogólnie w każdym tygodniu są: 2 treningi na basenie, 4 treningi na rowerze i 3 treningi biegowe. W sobotę jest długa zakładka: rower + bieg. Objętości i intensywności wzrastają aż do czwartego tygodnia, który jest czasem regeneracji i mniejszych obciążeń treningowych. Każdy trening mam dokładnie rozpisany w aplikacji. W razie wątpliwości i zapytań kontaktuję się przez formularz kontaktowy. Każdy trening oznaczam i komentuję w aplikacji. To jest sygnał dla trenera, że wszystko przebiega zgodnie z planem.

Co się zmieniło w Twoim podejściu do triathlonu, w treningach itd. od czasu rozpoczęcia tej współpracy?
Właściwie dopiero teraz czuję, że naprawdę trenuję. Wcześniej trenerzy chyba nie do końca we mnie wierzyli i trochę mnie oszczędzali. Nie ukrywam, że treningi z IronmanInspiration są bardzo wymagające. Czasami wydaje mi się, patrząc na rozpiskę treningową, że nie dam rady i to dla mnie za mocno, za szybko itp. Później wskakuję na rower, czy wkładam buty biegowe i okazuje się, że jednak potrafię. Dzięki współpracy z IronmanInspiration na pewno bardzo mocno poprawiłam rower. To obecnie jest moją najmocniejszą stroną. Poprawiłam też bieganie, zwłaszcza po ciężkim rowerze. A pływanie? Tutaj sama aplikacja nie wystarczy, potrzebny jest trener, który na miejscu poprawi błędy, a popełniam ich całkiem sporo, zresztą jak każdy, kto uczył się sam pływania. 

Jak się Tobie współpracuje z IronmanInspiration?
Bardzo dobrze. Mimo że jest to aplikacja i tak naprawdę nie wiem, kto mnie trenuje, to w razie wątpliwości i pytań niemal natychmiast otrzymuję informację zwrotną. Zawsze mogę też liczyć na pomoc w doborze sprzętu i informację dotyczącą treningu. 

Jakie są Twoje dalsze plany startowe?
Start w Bydgoszczy był tym docelowym. We wrześniu czekają mnie jeszcze mniejsze imprezy w Żorach, Katowicach i Osieku, w którym jednak wystartuję bez presji, za to z ogromną przyjemnością. Już zrobiłam swoje w tym roku. Myślę, że po drodze coś jeszcze się zrodzi, bo lubię startować i mi się najzwyczajniej nudzi bez zawodów.  

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X