Ryzyko się opłaciło. Polska sztafeta z wicemistrzostwem świata!
Kamil Kulik, Roksana Słupek, James Kadziak i Joanna Woźniak, to skład biało-czerwonej sztafety, która podczas akademickich mistrzostw świata w Gdańsku wywalczyła srebro. Walka o medale toczyła się niemal do ostatniego metra. Emocje buzowały.
Polski sztab trenerski przed sobotnią rywalizacją sztafet na dystansie sprinterskim (300 metrów pływania, 5 km na rowerze i 2 km biegu razy czworo zawodników) zaryzykował ustawiając zmiany w kolejności: Kamil Kulik, Roksana Słupek, James Kadziak i Joanna Woźniak. Wielu obserwatorów, który przyglądali się rywalizacji w Gdańsku-Brzeźnie myśleli, że to świeżo upieczona akademicka mistrzyni świata Roksana Słupek będzie kończyła rywalizację sztafet.
Kto nie ryzykuje…
– Podjęliśmy ryzykowną decyzję po analizie z trenerami – mówi Triathlonlife.pl Filip Szołowski, dyrektor sportowy Polskiego Związku Triathlonowego. – Aby się udało już po pierwszej zmianie musiał być spełniony jeden podstawowy warunek. Kamil Kulik, który pływa trochę słabiej od Francuza i Węgra miał wyjść z wody jak najbliżej liderów, a następnie dogonić ich na rowerze, aby w jak najlepszym miejscu przekazać “pałeczkę” Roksanie Słupek.
Zadanie powierzone przez trenerów Kamil Kulik wykonał dobrze, choć już na mecie przyznał, że na pływaniu rywale przepłynęli się po nim i było ciężko. Po wyjściu z wody szybko jednak otrząsnął się i ruszył w pościg. Na bieganiu poprawił jeszcze pozycję i wykończony przybił piątkę mistrzyni świata Roksanie Słupek.
– Zadaniem Roksany było powtórzyć, to co dzień wcześniej zrobiła podczas indywidualnych zmagań. Być najlepszą i poprawić pozycję drużyny. Zrobiła to perfekcyjnie – dodaje Filip Szołowski. – Przyznam, że jak już zobaczyłem, że Kamil Kulik wykonał dobrze zadanie uspokoiłem się trochę i uwierzyłem mocniej w medal.
Założenie było takie, że Roksana Słupek obejmie prowadzenie i “przyprowadzi” stawkę zawodniczek na plaże, gdzie jako liderka przekaże “pałeczkę” Jamesowi Kadziakowi. Polak ruszył z impetem do wody, aby po 300 metrach wyjść z niej pierwszy. Dużą niespodzianką i radością zarazem było miejsce, na którym dobiegł do plaży, gdzie czekała już Joanna Woźniak. James przybiegł pierwszy.
Biegł z zaciśniętymi zębami i zamkniętymi oczami
– Nie ukrywam, że przy Jamsie też mieliśmy pewne obawy. W piątek nie pobiegł on rewelacyjnie i nie wiedzieliśmy jak będzie w sobotę, ale to co zrobił przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Widziałem go trzysta metrów przed metą jak biegł z zaciśniętymi zębami i zamkniętymi oczami. Dał z siebie sto procent i nie pozwolił się wyprzedzi.
Ostatni etap rywalizacji Polska rozpoczynała na pozycji liderki. Joanna Woźniak miała za zadanie jak najmniej stracić na pływaniu i na rowerze, a następnie pobiec, to na co ją stać, bo bardzo dobrze biega. Z wody wyszła na czwartej pozycji. Na czele była sztafeta francuska. Cztery kolejne drużyny jechały razem, ale jak przyznała już na mecie Polka chęci do współpracy i gonienia liderka za dużej nie było. O wszystkim decydował bieg. Woźniak ruszyła w pogoń. Odrabiała i gdyby dystans był dłuższy, to może i udałoby się dogonić trójkolorowych, którzy na mecie cieszyli się z mistrzostwa. Z drugiego miejsca, ze stratą ośmiu sekund, przybiegła Polka.
Joanna Woźniak noszona na rękach
Radość w zespole biało-czerwonych była bardzo duża, a najbardziej ją okazywał… Mateusz Głuszkowski, który startował w drugiej drużynie biało-czerwonych z Magdaleną Sudak, Jankiem Chrzanowskim i Aleksandrą Ferchmin, którzy zajęli trzynaste miejsce.
– Tak to prawda, bardzo się cieszyłem z medalu koleżanek i kolegów – powiedział nam Głuszkowski. – Jak już Asia wsiadała na rower, to powiedziałem, że będziemy mieli srebro. Krzyczeli na mnie, abym nie zapeszał. Wierzył w nich i miałem rację. Mam nadzieję, że już niedługo to ja będę startował w pierwszej sztafecie i uda nam się wywalczyć jeszcze lepszy medal.
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana
Radość Polaków, zarówno triathlonistów jak i kibiców, na mecie była ogromna. Jak się okazało, ryzyko podjęte przez sztab trenerski opłaciło się, a wszystkie elementy dopasowały się. Lekki niedosyt miała tylko Joanna Woźniak, która przyznała, że liczyła na złoto i na to, że uda jej się dogonić Francuzkę. Natomiast Roksana Słupek przyznała, że cieszy się bardziej ze srebra w drużynie niż ze złota indywidualnie.
– Jestem bardzo dumna z koleżanki i kolegów. Nie tylko z mojej drużyny, ale także z drugiego teamu. Atmosfera w reprezentacji jest świetna, a ja się cieszę, że mogłam w tym uczestniczyć. Na co dzień nie mam za dużo okazji do startów z koleżankami i kolegami z reprezentacji – powiedziała podwójna medalistka akademickich mistrzostw świata.
Zarówno Kamil Kulik i James Kadziak nie ukrywali radości z sukcesu, który przyznali, że w dotychczasowej karierze jest największy.
– Medal w drużynie smakuje super. Emocje były ogromne. Ukończyłem rywalizację jako pierwszy i kibicując pozostałym bardziej się stresowałem niż jak sam startowałem – zdradził Kamil Kulik.
– Ciężko było, ale udało i się pobiec. Wczorajszy bieg był do dupy, a dzisiaj było dobrze… mówił Kadziak, kiedy podeszła Roksana Słupek i pochwaliła kolegę:
– James to co zrobiłeś było super, klasa – powiedziała (patrz zdjęcie niżej).
To był dobry start biało-czerwonych, a ryzyko podjęte przez sztab się opłaciło.
– Rywalizacja była bardzo wyrównana i zacięta. Do końca nie było wiadomo jaki będzie podział medali. Drużyna pokazała, że się rozwija i że w przyszłości będziemy mieli jeszcze większe powody do radości. Medal na akademickich mistrzostwach świata, to krok do wielkiego triathlonu – kończy Filip Szołowski.
1 | Team I France | 01:16:26 |
2 | Team I Poland | 01:16:34 |
3 | Team I United States | 01:16:39 |
4 | Team I Great Britain | 01:16:55 |
5 | Team I Hong Kong, China | 01:17:08 |
13 | Team II Poland | 01:19:24 |
Z Gdańska Marcin Dybuk