Rozmowa

Robert Wojnar: Muszę się rozliczyć z Hawajami

Robert Wojnar kocha kolarstwo, nie lubi pływania. Do solidnego treningu w wodzie musi się zmuszać. I to robi… czasami. A wszystko między innymi po to, aby rozliczyć się z Hawajami. W ubiegłym roku startowała w Ironman Kona. Nie wszystko zagrało. Ale, że jest ambitnym amatorem, tak więc możemy być pewni, że zdobycie kolejnego slota, to tylko kwestia czasu. A do wszystkiego przygotowuje się sam.

Od kiedy uprawiasz triathlon i ile czasu tygodniowo poświęcasz na treningi?
Jesienią 2013 podczas maratonu toruńskiego uległem kontuzji, zmęczeniowe pęknięcie kości piszczelowej. W ramach rehabilitacji, bo z bieganiem było raczej kiepsko, zacząłem pływać i jeździć na rowerze. Zresztą, to drugie po bardzo długiej przerwie. I tak jakoś mnie wciągnęło. W czerwcu 2014 zadebiutowałem w triathlonie na 1/4 w Brodnicy. Czas 2.15.51.  Ile trenuje, to zależy od tego ile mam czasu. Przeważnie tygodniowo około 12 do 15 godzin .

Co jest Twoją najmocniejszą stroną, a co najsłabszą i co robisz, aby wyeliminować tę najsłabszą?
Generalnie wywodzę się z kolarstwa więc rower, to jest, to co lubię i w miarę dobrze sobie na nim radze. Druga moja dyscyplina, w której jestem w stanie kogoś wyprzedzić to bieganie. Przed rozpoczęciem trenowania TRI troszkę sobie pobiegiwałem (maraton 2.41.57) więc chyba nie najgorzej. Najsłabszą strona zdecydowanie jest pływanie. Niestety, nigdy nie trenowałem pływania i nadal poświęcam tej dyscyplinie za mało czasu, bo niestety doba ma tylko 24 godziny. Nie mam do tego talentu i niestety, postępy bardzo ciężko mi przychodzą. Żeby poprawić pływanie potrzebowałbym trenera (pieniądze) i  poświęcić temu mnóstwo czasu (skąd go wziąć). Zawsze sobie obiecuje, że w tym roku zacznę porządnie pływać, a potem… nic z tego nie wychodzi.

Czyli Twoim ulubionym treningiem jest rower, a do pływania musisz się zmuszać?
Jak tylko mam możliwości, to rower do samochodu i wyjazd w góry. Szkoda, że tak rzadko mi się to udaje. Przy pięknej pogodzie nawet najcięższe podjazdy mnie relaksują  Do czego muszę się zmuszać? Wiadomo – pływanie, o ile iść sobie popływać, to jeszcze ok, to jak już mam się w tej wodzie trochę zmęczyć to niestety, muszę szukać trochę motywacji.

Czym się zajmujesz zawodowo?
Jestem Team Leaderem w Torun-Pacific (Nestle) gdzie produkujemy pyszne płatki oraz batoniki śniadaniowe między innymi dla triathlonistów.
 

Ten sezon jest spokojniejszy po Hawajach

Jak przepracowałeś zimę?
Po ubiegłorocznych Hawajach zima i generalnie ten sezon będzie trochę spokojniejszy. Potrzebowałem trochę czasu, żeby się zregenerować po sezonie i dość spokojnie wchodziłem w trening. Nie planuje w tym roku startów na dystansie pełnego IM wiec baza mogła być trochę mniejsza. Nie bylem na żadnym zagranicznym ani nawet krajowym zgrupowaniu.  Pogodowo zima była w miarę łaskawa więc, to co chciałem zrobić zrobiłem. Zdrowie całe szczęście dopisywało i to jest najważniejsze. Odkryciem zimy był trenażer. Trochę potu przy jego pomocy wylałem.

To stawiasz sobie jakieś cele w sezonie 2019?
W ubiegłym roku miałem cel powalczyć o Hawaje co mi się udało. W tym roku tak naprawdę nie mam takiego celu, który by mnie mega motywował. Gdzieś tam na pewno powalczę, bo kilka startów jest w planie np. Mistrzostwa Świata Ironman 70.3 Nicea.

Jakie masz sportowe marzenia?
Marzeniem chyba każdego triathlonisty są Hawaje. Mi udało się tam wystartować w zeszłym roku – 9.59.41. Jak wiadomo nie jest tam lekko i mam z tymi zawodami jeszcze rachunki do wyrównania, także będę się starał jeszcze kiedyś tam wrócić.

Jak często startujesz i w jakich zawodach: triathlonie, duathlonie, biegach? Skąd czerpiesz energię na to wszystko?
Z tą energią to coraz gorzej niestety. Sport, to jest to co kocham i uprawiam od dziecka. Jestem jeszcze z pokolenia, które jako dziecko za karę nie mogło wyjść na dwór, a nie jak teraz wyjście na dwór to kara. Nie wyobrażam sobie siebie siedzącego cały dzień na kanapie z pilotem. Dopóki są chęci i zdrowie pozwala bawię się dalej. Startuje głównie w biegach i triathlonach, duathlony też mi całkiem nieźle wychodzą, ale niestety nie są tak popularne w Polsce. Zdarza mi się tez wystartować w wyścigu kolarskim, ale to praktycznie raz w roku. Chyba już swój limit wyczerpałem.

Jak się regenerujesz?
Regeneracja, to bardzo ważna rzecz, którą niestety większość amatorów zaniedbuje. Ja niestety również tak czynie. Z braku czasu. Dodatkowo pracuje w systemie zmianowym, a mój organizm nie toleruje pracy w nocy wiec ciężko  o siebie zadbać. Po mistrzostwach w Czempiniu nie zostałem na dekoracji, bo wracałem do Torunia i noc spędziłem w pracy, więc raczej dziwny to sposób na odnowę.

Jak wygląda Twój dzień. Rano trening, później praca i popołudniu trening czy może inaczej?
Mój trening  uzależniony jest od mojej pracy. Praca zmianowa wymaga odpowiedniego rotowania treningami i intensywnościami zależnymi od mojego samopoczucia. Nie mam trenera. Sam to sobie wszystko planuje z małym wyprzedzeniem, korygując w miarę potrzeby.

Co byś poradził amatorom, którzy rozpoczynają dopiero przygodę ze sportem, triathlonem?
Bawcie się tym i czerpcie z tego radość. Wynik nie jest najważniejszy choć wiadomo, że wszyscy gonimy za tymi naszymi życiówkami. Zaczynajcie pomału, bo ciało niestety nie zawsze nadąża za głową i kontuzja gotowa. Przygotowujcie się do odpowiednich dystansów właściwie i dopiero wtedy w nich startujcie. Ukończ 10 km z uśmiechem na twarzy, a nie maraton na kolanach po trzech miesiącach treningu. Na wszystko przyjdzie czas.

Marcin Dybuk
foto materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X