Wiadomości

Robert Karaś: Zdążę się przygotować!

– Jest dobrze, jest coraz lepiej – powiedział TriathlonLife.pl Robert Karaś. – Trenuję coraz więcej. Dzisiaj jest dopiero wtorek, a ja ledwo chodzę. Jeśli utrzymam intensywność treningów, to w tym tygodniu będzie 36 godzin.

Nie do wiary. Nie będziemy przypominać szczegółowo co się wydarzyło. Ci, który jeszcze nie słyszeli o zderzeniu mistrza i rekordzisty świata w potrójnym i podwójnym Ironmanie z samochodem podczas treningu w Hiszpanii odsyłamy do wcześniejszych publikacji TriathlonLife.pl. O wypadku przeczytasz TUTAJ, a o operacji TUTAJ.

Wracając jednak do obecnej sytuacji. Robert ciągle powinien zaledwie zaczynać rozruch. Jednak już w ubiegłym tygodniu zaczął regularnie trenować. Jak sam przyznał, nie było to nic nadzwyczajnego, ale 25 godzin treningów w czwartym tygodniu po poważnej operacji, robi wrażenie nawet na największych twardzielach. Przyznał to także Miłosz Sowiński, który przed zawodami Ironman 70.3 Bahrajn, podczas których ustanowił rekord Polski na tym dystansie 3:45:27, był na krótkim obozie na Gran Canarii. Tam miał okazję trenować z Karasiem.

– Jest mocny – powiedział TriathlonLife.pl. – Gdybym nie wiedział, że uczestniczył w wypadku to bym nie uwierzył. Szybko wraca do siebie. Aż boje się treningów z nim w styczniu jak wrócę na wyspę – żartował Miłosz.

Słowa sprzed tygodnia zdaje się potwierdzać sam Robert, który wczoraj powiedział TriathlonLife.pl, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

– W ubiegłym tygodniu godzin było sporo, ale treningi były jeszcze luźne – stwierdził. – W tym tygodniu już jest konkretniej. Zrobiłem zakładkę. Po rowerze biegałem 20 kilometrów w słońcu. Robiłem dwa mocne podjazdy i biegałem 3 razy 15 minut w tempie około 4 minut na kilometr. Jutro w planach mam siłę, podbiegi.

Według wyliczeń triathlonisty w tym tygodniu wykona 36 godzin treningów. Już nie tylko liczba godzin się zwiększa, ale także intensywność. A wszystko to Robert komentuje jednym zdaniem:

– Zdążę ze wszystkim. Przygotuje się do zawodów i zakwalifikuje na Hawaje – kończy zadowolony z obrotu sprawy Robert Karaś.
 

Tekst i zdjęcie Marcin Dybuk

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X