Rozmowa

Niesamowite. Drugi start i slot na Hawaje

Marcin Dybuk: Obudziła Cię?
Olga Kowalska: Tak. Śmiech. Nie wiedziałam co się dzieje. Za oknem ciemno, a w słuchawce słyszę głos Magdy. Szybko się obudziłam i cieszyłam razem z nią. Jak to się mówi, zrobiła mi dzień.

– Czy to Twój pierwszy sukces trenerski, od chwili, kiedy "zawiesiłaś" piankę na kołku?
Olga Kowalska: Można powiedzieć, że od chwili kiedy ogłosiłam, że przerywam zawodowe uprawianie sportu, to mój pierwszy sukces. Ale nie jest to mój pierwszy sukces trenerski w tym roku. Magda dołączyła do Rafała Fazana, którego także trenuję, a który już wcześniej uzyskał kwalifikacje na Kona w 2019 roku.

– Jak długo pracujesz z Magdą?
– Współpracujemy niedługo. Magda nigdy wcześniej nie miała do czynienia ze sportem. Bardziej interesowała się nauką. Dużo podróżuje zawodowo i dużo pracuje. Cztery lata temu postanowiła, że zacznie biegać. Pojechała z nami na obóz triathlonowy. My pływaliśmy i jeździliśmy na rowerach, a ona tylko biegała… i przyglądała się naszym treningom.

– I złapała bakcyla?
– Dokładnie tak. Ale nie od razu. Po pewnym czasie.  Zaczęła się przygoda z triathlonem, ale nie było mowy o startach na długim dystansie. Realizowała treningi, a przed rokiem stwierdziła, że spróbuje sił w Ironmanie. Zadebiutowała w tym roku w Klagenfurt.

 

 

– Jak jej poszło?
– Startowała w mocno obsadzonej imprezie w Europie. Debiut był bardzo udany. Wyniku nie powstydziłby się niejeden debiutant. Do mety dotarła po 11 godzinach i 17 minutach. Po zawodach była pewna, że w tym roku chce wystartować na tym dystansie jeszcze raz. Pod koniec roku, gdzieś poza Europą.

– I wybór padł na IM Western Australia, kiedy wielu Polaków startowało w Argentynie. Tam zajęła czwarte miejsce w kategorii wiekowej 35-39 i zdobyła slota…
…dla wielu zdobycie kwalifikacji na Hawaje jest dużym zaskoczeniem. Poniekąd i dla mnie też. Jednak chcę podkreślić, że nie jest dla mnie zaskoczeniem jej poziom sportowy i sam wynik 10 godzin 39 minut. To świetny czas i chyba jeden z lepszych wśród Polek na tym dystansie. Jednak ciężko pracowała i zasłużyła na to.

– To gdzie tkwi tajemnica Magdy?
– Jej sukces to ciężka praca, mocna głowa i mentalność, aby się poprawiać i iść mocno do przodu. Nie zawsze to widać na treningach, ale podczas startów już tak, że jest ponad przeciętna.

– Co to znaczy?
– Jak obserwuję startujących na długim dystansie, to widzę, że 90 procent ludziom jest ciężko na tym dystansie i 90 procent z nich odpuszcza mentalnie. Pozwala ciału zawładnąć głową. Zwalniają, przechodzą do marszu, rezygnują z walki. I to się dzieje nie tylko na starach, ale także na treningu. Magda taka nie jest. Pojawiają się problemy, jak u każdego, ale u niej są chwilowe. W momentach niepowodzenia buduje sobie nową strategię i zaczyna ją realizować. Zapomina o tym co się stało i koncentruje na kolejnym celu. Nie rozpamiętuje trudności. To się przydaje podczas rywalizacji nawet dobrze przygotowanym zawodnikom. Tak było właśnie w Australii. Dwa tygodnie przed startem, kiedy zaczęliśmy  odpuszczać treningi pojawił się problem z kolanem. Nie było wiadomo, czy ona sobie poradzi podczas zawodów na rowerze. I problem wystąpił. Jednak nie poddała się. Zarówno podczas rywalizacji rowerowej i biegowej walczyła nie tylko z rywalkami, ale także z bólem. Tabletki niewiele pomagały. Ona jednak nie zeszła z trasy, a mogła to zrobić…

-…i miałaby usprawiedliwienie.
– Dokładnie. Jednak ona chciała dobiec do mety i nie poddawała się. A na biegu mimo bólu, szło jej coraz lepiej. To jest taka cecha, która jest konieczna w sporcie długodystansowym.

Marcin Dybuk
Foto materiały prywatne

 

Czytaj także:

Tomasz Kowalski i jego recepta na sukcesy podopiecznych

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X