Rozmowa

Razem z mężem uprawia sportową turystykę

Monika Ożarowska marzy o starcie w Nowej Zelandii i zwiedzenie tego kraju, podążając śladami Drużyny Pierścienia. Triathlonistka razem z mężem łączy triathlon z podróżowaniem.

Jak zapamiętasz sezon 2022?
Pełen emocji – zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Od euforii, która towarzyszyła mi, gdy zdobyłam pierwszą kwalifikację na międzynarodowe zawody, po smutek, gdy na dwa miesiące przed tymi zawodami złamałam żebro i straciłam najważniejsze tygodnie przygotowań. W tym trudnym momencie wsparcie najbliższych osób było kluczowe. Dało mi motywację i energię na starty w drugiej połowie sezonu.

Z którego startu z zeszłego sezonu jesteś najbardziej zadowolona?
Bardzo cenię obronę tytułu v-ce Mistrzyni Polski K35 na dystansie olimpijskim, ale najlepiej wspominam Mistrzostwa Europy w Monachium. Rywalizacja na obiektach olimpijskich mocno podniosła rangę amatorskich mistrzostw. W Parku Olimpijskim przebywaliśmy z zawodnikami z różnych dyscyplin. Przez chwilę można było poczuć się jak wyczynowy sportowiec. Sam start to rywalizacja z naprawdę mocnymi dziewczynami z Europy. Zawody odbywały się w formule z draftingiem. Taka forma sprzyja zawodnikom o mocnym pływaniu. Po wyjściu z wody byłam w czołówce i to pozwoliło mi złapać mały peleton. Dzięki współpracy nie straciłam zbyt wiele do rywalek na odcinku rowerowym. Ostatni etap wyścigu okazał się najbardziej wymagający ze względu na wysoką temperaturę powietrza. Zwłaszcza, że trzeba było wbiec na Olimpia Berg. Po zdobyciu wzniesienia wiedziałam, że meta już blisko. Udział w tych fantastycznie zorganizowanych zawodach zapamiętam do końca życia.

Czym jest dla Ciebie drugie miejsce w kategorii wiekowej K35 w Rankingu AG 2022 przygotowanym przez PZTri?
Top 3 w rankingu PZTri było moim celem na sezon 2022. To tylko potwierdziło, że praca z trenerem daje wymierny efekt. Mam motywację na kolejny okres przygotowawczy.

Czego nauczyłaś się po sezonie 2022?
Nie poddawać się mimo trudności i przerw w treningach. Drobne kontuzje mogą wpłynąć na poszczególne zawody, ale sezon triathlonowy jest długi. Zaufałam trenerowi. Trenując według planu, jesteśmy w stanie odbudować się i w dobrej dyspozycji wystartować w kolejnych zawodach.

Zaplanowałaś już tegoroczne starty?
Moja lista startów co roku wygląda podobnie. Głównie są to dystanse sprinterskie i olimpijskie uzupełnione zawodami w najbliższej okolicy. Mieszkając w Gdańsku, jest naprawdę w czym wybierać. Od Ironman lub Challenge po kameralne zawody w przepięknej scenerii Kaszub. Celem są oczywiście Mistrzostwa Polski w sprincie i olimpijce. Planowany jest przynajmniej jeden start na ME lub MŚ, ale tu jeszcze muszę powalczyć o kwalifikacje.

Jak przebiegają przygotowania do sezonu 2023?
Poprzednie dwa sezony pokazały, że trening w grupie EvoTriathlon pod okiem trenera Łukasza Wiecha przynosi pozytywne rezultaty. Kontynuuję to co dobre. Do tej pory udało mi się zrealizować większość treningów zgodnie z rozpisanym planem. W obecnym okresie przygotowawczym włączyłam trening siłowy. Jest to dla mnie nowość. Liczę, że przełoży się to na lepsze wyniki etapu rowerowego i biegowego. Dużej pewności siebie dodaje mi zaangażowanie i podejście do zawodników amatorów trenera Łukasza. Jeśli tylko nic nie zakłóci przygotowań, to z niecierpliwością będę czekać na pierwszy start w sezonie.

Jakie ustaliłaś sobie postanowienia noworoczne?
Nie czynię takich, bo potem ciężko znaleźć motywację do ich realizacji.

Przed triathlonem nie miałaś do czynienia z zawodowym sportem, ale w jaki sposób byłaś związana ze sportem?
Nigdy nie uprawiałam sportu zawodowo, ale sport był zawsze obecny w mojej rodzinie. Rodzice wywodzą się ze sportu profesjonalnego: Tata Janusz Markowski – skoczek wzwyż a w późniejszych latach trener lekkiej atletyki, natomiast Mama Elżbieta Markowska (z domu Pilawska) była multirekordzistką Polski w pływaniu głównie na 200, 400 i 800m w stylu dowolnym.

Właśnie, Twoi rodzice byli sportowcami. Jakie znaczenie miał sport w Twoim wychowaniu?
Sport w naszym życiu rodzinnym odgrywał ogromną rolę. Czas wolny często spędzałam z Tatą na sali gimnastycznej albo na stoku narciarskim. Z Mamą chodziłam na basen, gdzie prowadziła zajęcia ze studentami. W domu każda większa impreza sportowa transmitowana w telewizji miała pierwszeństwo przed innymi programami. Z bratem byliśmy wychowani w duchu sportowej, zdrowej rywalizacji. Od małego wiedzieliśmy, że nie można się poddawać, a przegrana to nie koniec świata tylko motywacja do dalszego działania.

W jakich sportach próbowałaś sił?
Mając rodziców związanych ze sportem, miałam okazję spróbować prawie każdego sportu. W czasach szkolnych grałam w lokalnej drużynie koszykówki. Natomiast w okresie studiów skupiłam się na pływaniu i narciarstwie. To były i są moje ulubione dyscypliny. Rywalizacja w Akademickich Mistrzostwach Polski dawała mi dużo radości. Dodatkowo zaangażowałam się w działalność wspierającą Akademicki Związek Sportowy.

Pierwszy raz z triathlonem miałaś do czynienia w rocznicę własnego ślubu. Jakie to były okoliczności?
Dokładnie w pierwszą rocznicę mojego ślubu w miejscowości, w której bawiliśmy się na weselu był organizowany lokalny triathlon. Uznałam, że udział w tych zawodach będzie najlepszym sposobem do świętowania. Nie pomyliłam się…dziś triathlon to pasja zarówno moja jak i Męża.

Dlaczego wtedy zdecydowałaś się na spróbowanie sił w tym sporcie?
Mimo, iż nie uprawiałam sportu wyczynowo, zawsze ciągnęło mnie do sportowej rywalizacji. Uznałam, że skoro całkiem nieźle radzę sobie w pływaniu, to pewnie mam szansę powalczyć w amatorskich zawodach triathlonowych. Oczywiście już pierwsze zawody uświadomiły mi, że pływanie w tym sporcie ma najmniejsze znaczenie.

Czy już wtedy złapałaś tri bakcyla?
Bardziej od samego bakcyla, była chęć sprawdzenia się z rówieśnikami. Wcześniej startowałam w zawodach narciarskich (amatorskich), jednak brak infrastruktury nad morzem mocno mnie ograniczały. Gór nad morze nie przeniosę. Triathlon wydawał się dużo bardziej przystępnym sportem, w którym będę mogła realizować sportowe ambicje.

Jak dalej rozwinęła się przygoda z tym sportem?
Pierwsze lata to raczej zabawa w triathlon. W okresie zimowym było tylko pływanie, bo to przecież sama przyjemność. Do treningów biegowych i rowerowych „budziłam się” na wiosnę. Tak naprawdę do zawodów przygotowywałam się tylko kilka tygodni. Dopiero od dwóch lat zaczęłam poważniej traktować okres przygotowawczy. Jesienno-zimowe treningi pod okiem trenera dały wymierne efekty w postaci podwójnego v-ce Mistrzostwa Polski na dystansie standard (2021, 2022) i Mistrzostwo Polski w aquathlonie (2022). Nie wspominając już o kwalifikacjach na Mistrzostwa Europy w triathlonie i aquathlonie.

Co sprawia, że triathlon jest Twoją pasją?
Początkowo udział w zawodach miał zaspokoić moje sportowe ambicje. Powoli to ewaluowało i triathlon stał się naszym stylem życia – moim i Męża. Jest to wspaniała odskocznia od życia zawodowego. Dzięki triathlonowi możemy spędzać więcej czasu ze sobą. Urlopy planujemy pod zawody. Uprawiamy sportową turystykę. Dziś triathlon to też przyjaźnie. Trenując w grupie EvoTriathlon, spotkałam fantastycznych ludzi, którzy pomimo rywalizacji, potrafią wspierać w rozmaitych sytuacjach życiowych. Bycie częścią tej grupy, daje mi największą radość!

Tę pasję łączysz razem z mężem. Jak się wzajemnie wspieracie w tej przygodzie z triathlonem?
Przede wszystkim każde z nas rozumie, że trening jest naszym stylem życia i nikt nie marudzi na trenażer stojący w salonie.

Trenujecie razem, czy raczej staracie się osobno realizować plany treningowe?
Obecnie wspólnie trenujemy w grupie EvoTriathlon, czyli większość treningów realizujemy razem. Treningi uzupełniające wykonujemy oddzielnie w miarę naszych możliwości czasowych.

W jaki sposób łączysz pracę z triathlonem?
Pracując w międzynarodowej korporacji, spędzam dużo czasu w pracy. Gdyby nie treningi to pewnie siedziałabym do późnych godzin wieczornych przed komputerem. Trening grupowy jest moim „deadlinem”. Po prostu zamykam laptopa i skupiam się na jednostce treningowej. Aktywność sportowa działa na mnie jak terapia antystresowa i pozwala zapomnieć o trudnych sytuacjach, które kolejnego dnia wydają się dużo bardziej błahe.

Twoim marzeniem jest start i zwiedzanie Nowej Zelandii. Dlaczego akurat ten kierunek?
Bardzo lubię twórczość Tolkiena, a także ekranizację Władcy Pierścieni. Stąd moim marzeniem jest odwiedzenie Nowej Zelandii i podążenie śladami Drużyny Pierścienia. To marzenie chciałabym połączyć z triathlonową pasją i zdobyć slota na MŚ na dystansie 70.3 w Nowej Zelandii w roku 2024. To mój główny triathlonowy cel na przyszły rok.

Czy są jeszcze jakieś inne miejsce np. z Twoich ulubionych filmów, czy książek, w których chciałabyś wystartować?
Na tę chwilę to właśnie Nowa Zelandia, natomiast w poprzednim sezonie udało mi się odbyć już jedną sentymentalną podróż. Był to start na ME w Monachium w 50 rocznicę Igrzysk Olimpijskich, na które moja mama miała kwalifikację (pływanie). Z przyczyn niezależnych od niej nie wzięła udziału w Igrzyskach w 1972r. Poniekąd ja mogłam zrealizować jej marzenie i rywalizować na obiektach olimpijskich.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X