Rozmowa

Przygody Patryka Bielika w drodze na MŚ Utah

Nie mógł optymalnie przygotować się do mistrzostw świata Ironman 70.3 Utah z powodów zdrowotnych. Do tego Patryk Bielik od kilku miesięcy odnajduje się w nowej roli. W USA wystartuje, aby chłonąć mistrzowską atmosferę.

W drodze do mistrzowskiego wyzwania w Utah nie brakowało u Ciebie przygód. Jak mijają ostatnie dni przed mistrzostwami świata Ironman 70.3 Utah?
Przygotowania do tych zawodów trochę idą pod górę. Po starcie w Poznaniu złapałem covid. Przez to nie trenowałem przez dwa tygodnie. Ciężko to wszystko zniosłem. Miałem wysoką gorączkę i bolało mnie gardło. Po przejściu choroby robiłem luźne treningi przez trzy tygodnie. Właściwie w ostatnim czasie miałem porządne treningi tylko przez kilkanaście dni, dlatego starałem się jak najbardziej wykorzystać ten okres.

Skoro miałeś takie przygody zdrowotne, które odbiły się na jakości treningu, to z jakimi oczekiwaniami staniesz na starcie w Utah?
Będę chciał przeżyć jeszcze raz mistrzostwa świata. Nie będę tam walczyć o specjalny wynik dla siebie, bo nie jestem w optymalnej formie. To są fajne zawody i po prostu warto tam być oraz ścigać się z najlepszymi na świecie. Rok temu, jak byłem w Utah, spodobało mi się tam. Dlatego miałem przemyślenia, czy jeszcze raz tam jechać. Zdecydowałem się na ten wyjazd, aby być na mistrzostwach świata. Nie startuję tam, żeby osiągnąć super wynik, choć wiadomo, że chciałbym poprawić zeszłoroczny czas. Choć też nie można porównać obydwu wyścigów, bo najprawdopodobniej tym razem będzie pływanie w piance. Wydaję mi się, że będzie o wiele chłodniej, przez co pojawi się możliwość mocniejszego przyciśnięcia na biegu. Sama trasa biegowa ma być trochę inna. Dlatego nie ma co porównywać wyników z roku na rok.

Jak wyglądają te ostatni dni przed startem?
Tyle razy już startowałem, że wiem, co robić. Na pewno przez te ostatnie dni przed wyzwaniem warto sprawdzić cały sprzęt. Jeśli chodzi o rower, to wszystko jest dobrze. Został przeprowadzony przegląd i serwis. W tym ostatnim kilkudniowym okresie przedstartowym warto również zwrócić uwagę na dietę, żeby nie jeść za dużo przetworzonych i słonych rzeczy. Do tego dużo snu, bo w tym ostatnim tygodniu przed zawodami on jest najważniejszy.

Czy masz jakieś obawy związane z tym startem?
Moją obawą jest zjazd St. George. Startując tam rok temu, nie spodziewałem się tak szybkiego zjazdu. Patrząc po tamtych zawodach, to maksymalna prędkość wynosiła ok. 86 km/h. To nie są prędkości, na których zjeżdża się podczas treningu, szczególnie w Dubaju. Pamiętam, że trochę się bałem, kiedy tam zjeżdżałem. To zapadło mi w pamięci. No cóż, będzie trzeba przycisnąć, zagryźć zęby i zjechać.

Na czyje wsparcie i pomoc będziesz mógł liczyć przy trasie?
Niestety, nikt ode mnie nie będzie mnie wspierać, może jedynie inni zawodnicy z Polski. W tym roku jadę sam ze względu na syna, który ma już osiem miesięcy. Stwierdziliśmy z żoną, że nie ma sensu lecieć z nim taki kawał (15h lotu w jedną stronę).

Na początku lutego tego roku zostałeś ojcem. W jaki sposób ojcostwo zmieniło Twoje dotychczasowe podejście do triathlonu?
Niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o samo podejście do triathlonu. Ciągle staram się trenować i pewny czas poświęcać na ten sport. Wiadomo, teraz jest o wiele mniej wolnego. Obecnie jeszcze większego znaczenia nabrało odpowiednie planowanie dnia i wkomponowania treningów w tygodniu. Na razie syn ma osiem miesięcy, więc nie potrzebuje jeszcze dużej atencji. Choć z tego co słyszałem od innych osób, to im starsze jest dziecko, to trzeba poświęcić mu więcej uwagi. Zobaczymy, jak będzie dalej. Na razie nie jest źle.

Bielik

Często zdarza Ci się trenować razem z synem?
Syn dopiero zaczął siedzieć i od tygodnia zacząłem z nim biegać, bo udaje się go już posadzić w specjalnym wózku do biegania, który udało mi się kupić. Choć nie ma szans na dzienne treningi, ponieważ tam, gdzie mieszkamy w Dubaju, jest ciężko z infrastrukturą dla przechodniów. Trudno znaleźć miejsce do biegania z chodnikiem, z odpowiednimi zjazdami dla wózków. To jest jeden z większych problemów w Dubaju, że przy projektowaniu tego miasta nikt nie wziął pod uwagę, że ktoś będzie po nim chodzić i biegać z wózkiem. Na razie będziemy skupiać się na długich wybieganiach przy plaży, choć tam też trzeba podjechać samochodem.

Chciałbyś, aby w przyszłości syn poszedł w triathlonowe ślady ojca?
Myślę, że odpowiedź każdego ojca-triathlonisty będzie podobna. Chciałbym, żeby może niekoniecznie uprawiał triathlon, ale żeby obracał się wokół sportu. Byłoby fajnie, gdyby złapał tri bakcyla, ale nie wiadomo, czy ja za 10-15 lat będę dalej uprawiać triathlon. Może będę robić coś innego. Oczywiście nie będzie do niczego zmuszany.

Wracając do czysto sportowych kwestii, jak oceniasz dotychczasowe starty w tym sezonie?
Jestem raczej zadowolony, choć ten rok był zwariowany. Na polu zawodowym też było trochę zawirowań i przez jakiś czas pracowałem w Berlinie. Musiałem latać między Dubajem, a Berlinem. Dlatego sam triathlon był trochę zakłócony. Po Utah zamierzam jeszcze w tym sezonie wystartować w Bahrajnie. Zobaczymy, co da się wycisnąć z tego sezonu.

Czego Ci życzyć przed startem w St. George?
Szczęścia i wyspania się przed zawodami.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X