Próba przepłynięcia Bałtyku nie powiodła się
Wielokrotny medalista i mistrz Polski w pływaniu Bartłomiej Kubkowski podjął się największego wyzwania w dotychczasowej karierze – przepłynięcie Bałtyku wpław. Połączył to z akcją charytatywną.
Zawodnik nie ukrywał, że ten pomysł kiełkował mu w głowie od pierwszego kontaktu z wodami otwartymi, czyli od 2012 roku. Z czasem zaliczał coraz większe wyzwania m.in.: opłynięcie jeziora Niegocinm które jest jednym z największych w Polsce. Dokonał tego w wieku 15 lat. W kolejnych latach imał się kolejnych wyzwań. One go doprowadziły właśnie do tego momentu, czyli próba pobicia rekordu Guinessa. Żeby cel został osiągnięty, Polak musi pokonać 170 km wpław i zmieścić się w czasie do 60 godzin.
Co najważniejsze, przez całe wyzwanie nie może nawet dotknąć łodzi asekuracyjnej. Towarzyszy mu załoga na pokładzie Jamesa Cooka. Jedyną pomoc, jaką otrzymuje, to podawanie posiłków i napoi oraz dbanie o bezpieczeństwo przez załogę.
Przetarcie przed próbą
W maju tego roku Kubkowski postanowił przepłynąć 50 kilometrów na trasie Gdańsk – Hel, a następie powrócić do Gdańska. To miał być ostatni sprawdzian przed wyzwaniem.
Pływak wyruszył na trasę około 5 rano. Obok niego płynęła łódź, z której podawano mu posiłki. Temperatura wody wynosiła zaledwie 10 stopni Celsjusza. Mimo takich warunków Kubkowskiemu udało się przepłynąć całą trasę w 13:30:01.
Wyzwanie z akcją charytatywną w tle
Temu wyzwaniu towarzyszy też zbiórka na rzecz chorych na nowotwór. Bartłomiej Kubkowski wspiera Fundację Cancer Fighters od 2015 roku, która wspiera osoby walczące z nowotworem, organizuje wydarzenia specjalne dla pacjentów dziecięcych oddziałów onkologicznych. Zaprasza osoby, które jak Bartek, własną determinacja i ciężką pracą dążą do osiągnięcia wyznaczonych celów.
– Dla mnie to tylko 3 dni wysiłku, a dla wielu z tych małych wojowników to miesiące, a czasami nawet lata walki z chorobą, na którą chciałbym zwrócić uwagę – mówił przed wyzwaniem Bartłomiej Kubkowski.
AKTUALIZACJA 9.08.2022 – 19:00
Z dostępnych informacji odnośnie przebiegu wyzwania Kubkowskiego mimo dużych problemów z Internetem jego ekipy, wynikało, że zawodnik utrzymywał świetne tempo. Przepłynięcie połowy trasy zajęło mu 23 godziny. To był dobry znak w drodze do realizacji celu, jakim było zejście poniżej 60 h.
Niestety w pewnym momencie morze zaczęło dyktować warunki i przez pogarszającą się pogodę Bartłomiej Kubkowski musiał się wycofać po 33 godzinach i 30 minutach. W tym czasie udało mu się pokonać 110 km.
– Dziękuję wszystkim za wsparcie oraz przede wszystkim za wpłaty dla dzieciaków z Fundacji Cancer Fighters. Udało nam się zebrać ponad 40 tysięcy złotych. Cóż mogę powiedzieć. Po 33:30 musiałem opuścić trasę ze względu na złe warunki pogodowe. Mój suport dostał informacje od kapitana, że warunki są bardzo niebezpieczne i pogoda diametralnie się zmieniła. Ja nieświadomie przez cztery godziny stałem w miejscu. Dlatego podjeliśmy taką decyzję. Jest mi bardzo przykro. Dużo we mnie emocji, ale jest jeszcze przyszły rok – mówił Bartłomiej Kubkowski w mediach społecznościowych.
Warto dodać, że w czasie zbiórki zawodnika zebrano już ponad 60 tysięcy złotych (stan na 9.08.2022 19:10). Link do zbiórki TUTAJ.
Zawodnik jest wspierany przez IM Inspiration.
Przemek Schenk
foto: materiały prasowe, Bartłomiej Kubkowski Instagram
No cóż, Sebastianowi Karasiowi pierwsza próba przepłynięcia 100 km z Kołobrzegu na Bornholm też się nie udała, ale druga, w 2017, już tak. Przepłynął ten dystans w czasie 28 godzin 26 minut.
Z Bałtykiem jest tak, że raz pogoda pozwoli na przepłynięcie, a raz nie. Może za rok Bartłomiej Kupkowski będzie miał więcej szczęścia.