#polskieHAWAJE. Targoni jedzie po doświadczenie na Hawaje
Zdobyłeś slota na Hawaje w Hamburgu. Jak oceniasz start?
Z perspektywy rezultatu było bardzo dobrze. Pojechałem do Hamburga po slota. Cel został zrealizowany. Tym samym pierwszy raz jadę na Hawaje. Jednak pozostaje niedosyt odnośnie części pływackiej. Analizujemy z trenerem czego zabrakło. Pewne wnioski już mamy.
Co było dla Ciebie zaskoczeniem?
Etap kolarski, to było wielkie zaskoczenie. Bo trasa różniła się od ubiegłorocznej. W tym długość odcinka, w której pojawiło się dodatkowe pięć kilometrów. Było też wiele wąskich odcinków. Trudno było wyprzedzać. Pozytywnym zaskoczeniem było dobre bieganie.
W których elementach tkwią jeszcze rezerwy?
Najwięcej na rowerze zarówno w technice, kadencji, oraz generowanej mocy. W pływaniu uwagę muszę zwrócić na długość "kroku pływackiego". Muszę popracować też w obszarze diety i jakości regeneracji.
Co chciałbyś poprawić do startu na Hawajach?
Przede wszystkim sposób myślenia i pewność siebie, której mi brakowało w tegorocznych startach próbnych. Tylko w Hamburgu nie miałem problemów technicznych na etapie kolarskim. Tu widzę dużo rezerwy.
Zobacz też:
#polskieHAWAJE. Piotr Różalski rzutem na taśmę jedzie na Hawaje
Z jakimi oczekiwania pojedziesz na najważniejsze zawody triathlonowe?
W tym roku jadę na Kona po doświadczenie. Ono zaprocentuje na kolejnych Mistrzostwach Świata, które już powoli chodzą mi po głowie.
Planujesz wyjazdy na zgrupowania?
Ograniczenia urlopowe i budżet nie pozwalają na zgrupowania. Dlatego przygotuje się na miejscu.
W jaki sposób trenowałeś w tym sezonie?
W tym sezonie do kwietnia trenowałem w oparciu o gotowe plany treningowe kupione na TrainingPeaks.
Czy wcześniej korzystałeś z tego?
Tak, rok wcześniej też pracowałem w tym trybie.
Czy używasz tego przez cały sezon?
W okresie bezpośrednio przedstartowym czyli od maja trenuje z Tomkiem Kowalskim z Trinergy. Dlatego liczba godzin treningowych zwiększyła się do 20 w tygodniu. W przypadku pracującego na cały etat amatora z codziennymi obowiązkami, to dobry wynik. Jestem pracowity.
Czy przed triathlonem uprawiałeś sport?
W szkole podstawowej trenowałem pływanie. Ale bez wielkich sukcesów. Poza tym niewiele brakowało, abym kontynuował edukację w szkółce piłkarskiej. Byłem bardzo aktywnym i sportowym dzieckiem.
Jak dojrzewałeś do triathlonu?
Do triathlonu dojrzewałem powoli. Najpierw wróciłem do pływania w tym maratony pływackie. Następnie włączyłem do treningów bieganie. Niestety, okupiłem je bolesną kontuzją stawu skokowego, typowego błędu ex pływaków. Rower doszedł ostatni. Przez długi czas był najmniej lubianą dyscypliną. Ale magia motywujących filmów Ironman z Kona, prestiż i połączenie trzech dyscyplin w jednych zawodach, doskonale zaspokajało moje sportowe ego.
Jakie były Twoje pierwsze startowe kroki?
Pierwszym krokiem był duathlon w Tychach. Wtedy nie zabrałem nawet kasku. Bo nie wiedziałem, że to strój obowiązkowy. Później wystartowałem w Mrągowie oraz Chodzież. Miałem już kask, ale dalej z rowerem górskim.
Który start był tym przełomowym?
Przełomowym startem był IM w Barcelonie 2016. Tam złapałem bakcyla na dobre.
Czym jest dla Ciebie triathlon?
Triathlon to moja wielka pasja. Mimo że poświęcam jej coraz więcej czasu, ma określone miejsce w szeregu po pracy i rodzinie. Mimo wielu pokus, pilnuje, aby tak to pozostało.
Czego nauczył Ciebie triathlon?
Triathlon nauczył mnie pokory i cierpliwości oraz dystansu do siebie.
Czy triathlon mocno koliduje z pracą zawodową?
Zawsze ustawiam treningi tak, by nie wpływały na jakość mojej pracy oraz czasu spędzonego z rodziną.
W jakim celu jedziesz na Hawaje?
Jadę po doświadczenie i na zaległy urlop.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne
Czytaj także historie innych Polaków, którzy wywalczyli slota na Hawaje 2019