Rozmowa

#polskieHAWAJE. Dąbrowski na Hawajach po raz trzeci ROZMOWA

Zdobyłeś slota na Hawaje, dzięki zawodom Ironman Lanzarote. Byłeś zadowolony z wyniku czy czułeś niedosyt?
Niedosyt. Rok wcześniej też zrobiłem slota na Hawaje na Lanza ze znacznie lepszym biegiem 3:16 ver 3:24. Przez to nie starczyło na 1miejsce w M45 jak „miałem nadzieję” a jedynie na 3cie.
 

Czy to będzie debiut na Hawajach?
Nie. To będą trzecie Hawaje
 

Jak wspominasz poprzednie starty?
Pierwszy w 2017 był na przetarcie/rozpoznanie: ufff jak gorąco i sauna. Drugi w 2018 był na wynik – wychodziłem z grupy M40 więc chciałem wyjść „z przytupem” – wyszło całkiem nieźle: 12ty w M40, czas 9:05, mało-dużo brakowało do złamania 9h na Hawajach. Ha !
 

Zobacz też:

MŚ w Nicei: Komplet wyników Polaków

Jakie wyciągnąłeś wnioski z tych występów?
Triathlon wygrywa się bieganiem. Powtarzam to jak mantrę.. Jak spada/siada mi bieganie – zaczynam przegrywać. Na Hawajach pobiegłem maraton 3:22 – to lepiej niż Lanzę w tym roku. Ten sam wniosek mam z MŚ 70.3 sprzed chwili z Nicei: +- 3 minuty na biegu i masz +- top10/top20 w AG.

Czy doświadczenie zdobyte dzięki poprzednim startom zaprocentuje, podczas tegorocznych Mistrzostw Świata na Hawajach?
Hawaje czy Nicea (przed chwilą) pokazuję że na imprezach mistrzowskich jest inaczej niż na startach kwalifikacyjnych: tutaj każda sekunda tempa ma znaczenie, trzeba walczyć do końca nie odpuszczać (tym bardziej że rolling start trochę przekłamuje). Tutaj naprawdę czuć że rywalizujesz z najlepszymi. Na Hawajach (u amatorów) jest jeszcze efekt: kto „zezgonuje” pierwszy. MKON w 2017 na bieganie wyszedł jako 8my po rowerze. Wygrał bo konsekwentnie ciągnął do końca. Rywale nie wytrzymali. Czyli trzeba napierać do samego końca i nie odpuszczać !! Jak to było u kolegii Herry w języku lengłidż: „Winners never quit, Quiters never win” czy jakoś tak. Ale o to cho właśnie.
 

Czy popełniłeś jakieś błędy podczas poprzednich startów, które uniemożliwiły spełnienia oczekiwań?
Hehe. Wymyśliłem sobie w 2018 roku, że będę się aklimatyzował przez „skwarkowanie” czyli: leżenie na słońcu w południe, bieganie w południe, rower w południe. Sam sobie to wymyśliłem i tak realizowałem. Potem jak gadałem o tym z trenerem konkurencji (Kowalskim Coachem) to się okazało że to było jednak głupie bo wypłukiwałem się w ten sposób z elektrolitów. No i mamy brakujące 5 minut do złamania 9h… Ale poza tym w 2018 na Hawajach wszystko było „w punkt”, poza jedynie brakiem supportu na miejscu mojej żony. Mam nadzieję że uda się to „w punkt” powtórzyć w 2019 ale lepiej – bo będzie Mo. I bez skwarkowania !!
 

Czy obecna forma jest już tą docelową na Hawaje?
Obecna, dzisiaj po Nicei – mam nadzieję że nie… Uciekły mi 2 tygodnie, bo miałem potężnego dzwona na rowerze trzy dni przed Gdynią. Parkowałem 2 tyg. Potem ciężko było odzyskać szybkość (pewnie też dlatego tu w Nicei wyszły 3’ w plecy na biegu w stosunku do oczekiwań i top20 zamiast top10). Będę to nadrabiał intensywnie przez wrzesień: szybkość i objętość biegową. I pływanie – bo to „darmowe” minuty na Hawajach – nie jest to dużo większy wysiłek żeby popłynąć 1:00 czy 1:04 (jak w 2018tym) – wystarczy złapać „flow” pływacki – to też plan na wrzesień. Rower – wygląda, że jest ok.

W których elementach tkwią jeszcze rezerwy?
Bieganie bieganie bieganie (ale we wrześniu tylko w trybie „restore”). Pływanie pływanie pływanie (ale we wrześniu po to aby „wejść we flow”)
 

Co według Ciebie jest jeszcze do poprawy?
Wsiadanie i zsiadanie z roweru. No normalnie robię to jak łamaga. Staję. Przekładam nogę. Opieram prawą nogę na pedale. Ruszam…. Nieeeee. A Luft tak ładnie potrafi wskakiwać i nawet trafia w siodełko. Ale może nie będę już eksperymentował przed Hawajami – zostawię to jako cel na sezon 2020
 

Z jakimi oczekiwania pojedziesz na najważniejsze zawody triathlonowe?
Zeszłoroczny wynik z mojego wyjścia z M40 w zeszłorocznej M45 plasowałby mnie w top5. Wiem że nie tylko ja przeszedłem do M4 – ze 2 osoby które były przede mną z tych 11tu – też. Jest też pewnie nowy narybek szybkich „dziadków-młodszych”..
 

A jaki wynik jest Twoim marzeniem?
Marzy mnie się top5 czyli Hawajskie podium. Marzy…
 

Na jakie szczegóły zwracasz uwagę w trakcie przygotowań do tego startu?
Nie ma drogi na skróty. Duża moc na rowerze przez długi czas – to trzeba po prostu wyjeździć. Szykują się zatem pracowite wrześniowe weekendy. To samo dotyczy biegania. Niektórzy wiem że stosują jakąś aklimatyzację „z bieżnią w saunie”  – nie stosuje takich zabiegów – po prostu buduję wydolność w „normalnych” warunkach polskiej mam nadzieję ciepłej jesieni.  Aklimatyzować się będę od 2 października na miejscu.
 

Na jakich byłeś zgrupowaniach treningowych?
Sezon zgrupek to luty – już był – btw tam (na Majorce na obozie z CTS) miałem pierwszego w tym roku solidnego dzwona na rowerze – cóż taki rok. Mam nadzieję że 3 razy to już wystarczy i statystyki wypełniłem na 3 lata do przodu Pod koniec lipca byłem też na kameralnym, ale mocnym obozie z Mikołajem Luftem. Generalnie wakacje przetrenowałem – to taki czas, kiedy mogę sobie pozwolić na więcej treningów. Wrzesień to raczej praca treningowa na miejscu i dłuuugie weekendy
 

Jak oceniasz tegoroczny sezon?
Dzwoniasty. No naprawdę nie miałem takiego roku, żeby zaliczyć 3 porządne szlify/dzwony na rowerze. Na szczęście nic nie połamałem. Na szczęście nic nie pourywałem. Skończyło się na obitych tkankach i … dziwnie sterczącym łokciu. Późno zacząłem przygotowania (w lutym – zimę praktycznie przebomblowałem). Wolno wchodziłem w formę. „Przypadki” rowerowe nie ułatwiały – musiałem parkować po 2 tyg żeby się zagoić – wybijało to z rytmu. Widać to najlepiej po Nicei. Został miesiąc do Hawajów – w sam raz żeby dobudować  czego brakuje.
 

Czujesz zmęczenie sezonem?
Na szczęście nie czuję się zmęczony sezonem. Czuję niedosyt: przez odpusczoną Gdynię, przez top20 zamiast top10 w Niecei… Jest motywacja

Co się zdarzyło, że postanowiłeś spróbować sił w triathlonie?
Za juniora w podstawówce trenowałem pływanie (3cia-6ta klasa). Normalnie jako zawodnik Legii Warszawa. Ha ! Tego basenu już nie ma,  ale zostało zacięcie do sportu. Potem stałem się grubasem (historia jaką ma wielu z nas trajlonistów). 2010-2012 wkręciłem się w rower MTB (jeszcze za grubasa) – z kumplem co tydzień ganialiśmy na zawody PolandBike/MazoviaMTB. Było super, ale … zaczęło się robić monotonnie. Stwierdziłem że połączę to co robiłem dotychczas i dołożę bieganie. Zmotywował mnie kolega który to robił od 2 lat – znajomy z surfa. Kiedyś objechałem jezioro Sarbsko Lake gdzie stacjonujemy w wakacje na surfie (21km) rowerem – byłem dumny jak paw, a on wrócił i mówi że właśnie je obiegł… kopara. On był moim mentorem w roku otwarcia tri-historii czyli w 2013. Od tego czasu wielokrotnie to jezioro obiegałem treningowo – polecam – świetna miejscówka i świetna trasa crossowa wokół
 

Jaką rolę w Twoim życiu pełni ta sportowa pasja?
No jest w moim DNA. Od młodzika. Z krótkim okresem 20 lat gdy o tym zapomniałem.
 

Czy rodzina podziela zamiłowanie do triathlonu?
Tolerują. Uważają że dzięki temu jestem mniej toksyczny w domu
 

W jaki sposób triathlon wpływa na życie prywatne?
Bardzo. Wszystkie wyjazdy wakacyjne to wyjazdy pod sport: albo żeby trenować, albo na zawody. Rodzina trochę psioczy, że ciągle musimy jeździć tam gdzie będę mógł to robić, ale ostatecznie akceptują – bo też z tego mają fun – np. moja Ania, która na 18tkę pojechała z nami na moje pierwsze Hawaje. Ha ! Szach mat. No i codzienność jest zdominowana – jeśli nie przez treningi to przez ciągłe wychodzenie/szykowanie się na nie (co często trwa dłużej niż sam trening i nie zawsze skutkuje nim samym).

Jak lubisz spędzać czas poza triathlonem?
Surf !! Zdecydowanie – ta pasja była przed tri (windsurfing dla jasności). W pierwszych latach wkręcenia się pływałem do później jesieni na Zegrzu w gruuubej piance. Teraz w wakacyjne wyjazdy rodzinne łączymy surf z treningami – w tym roku była to Garda i Gargano – odkrycie tego roku – super miejscówa i na jedno i na drugie. A że Mo (żona) też pływa na surfie – bardzo lubię to wspólne pływanie. Szkoda że bachory się nie wciągnęły… ale cóż Ania (najstarsza córka) wciągnęła się po latach dopiero w kajta, więc może i młode też (mam 4kę dzieci tak btw, a „bachory” to z miłości)

Czy triathlon mocno koliduje z Twoją pracą zawodową?
No chyba tak. Bo jak mawia wspólnik: gdybym tyle energii i czasu poświęcał na pracę co na sport, to byłbym już milionerem. A tak serio: dzięki temu że wspólnik ma cierpliwość do mnie mogę łączyć jedno z drugim tak żeby był wilk syty i owca syta.
 

Jak wspominasz pierwsze zawody?
W 2013 zrobiłem debiut w Malborku na ¼: na pływaniu prawie mnie utopili bo ustawiłem się w pierwszej linii „ja-pływak-przecie” – po prostu przepłynęli po mnie, pewnie zapomnieli że tam jestem. Odrabiałem straty na rowerze szosowym który kupiłem (odebrałem) jadąc do Malborka na zawody, a na biegu ledwo truchtałem po 6min/km. Wylądowałem w wynikach gdzieś w drugiej połowie list startowych. 3 tyg później była połówka w Szuszu. 2 miesiące później był pełny Borówno-Bydgoszcz. Wciągnęło mnie zassało i tak trwa do dzisiaj
 

W którym momencie przygody z triathlonem poczułeś, że uprawianie tego sportu ma sens?
Tuż po tym jak mnie zatopili w Malborku i powiedziałem sobie „o nie, ja wam jeszcze pokażę”.
 

Obecnie przebywasz na wakacjach. Kiedy planuje Pan powrócić do normalnego cyklu treningowego?
Wakacje to normalny cykl treningowy. W normalnym roku szkolnym to obowiązki/szkoła dzieci aka bachorów/praca. Człowiek wraca o 18-19 do domu i kaplica z treningami – tylko fotel. Mooocno się muszę zmuszać wtedy. Plan na wrzesień przed hawajski jest trenować jednak rano. Przed pracą.
 

Czy obecnie doskwierają Tobie jakiekolwiek urazy?
Podzwonnne jedynie: te nowe tkanki ciągną i szarpią na bieganiu i rowerze. Ale rozejdzie się. Kasia Mordyl fizjo już nad tym pracuje.
 

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne
 

Czytaj także historie innych Polaków, którzy wywalczyli slota na Hawaje 2019
 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X