Po pierwsze motocross, po trzecie triathlon
Szykuje się do mistrzostw świata w Abu Dhabi. Michał Śnietka jest samoukiem. W sportowej przygodzie pierwszy był motocross, później kolarstwo, a teraz triathlon. Nie brakuje mu ambicji, a także dobrych wyników w kategorii wiekowej. Do mistrzostw przygotowuje się solidnie.
Za kilkanaście dni startujesz w mistrzostwach świata w Abu Dhabi. Jak przebiegają przygotowania do tych zawodów?
Aktualnie bardzo pracowicie, dużo trenuję, pracuję nad wytrzymałością organizmu. Ze względu na to, iż w Abu Dhabi będzie ciepło, przeniosłem wszystkie treningi w jakieś ciepłe miejsca, aby jak najlepiej się przyzwyczaić do tak wymagających warunków. Pracuję wraz z moją dietetyczką, a wcześniej koleżanką z liceum nad odżywianiem i niektórymi niedoborami. Jednocześnie stale udoskonalam sprzęt. Przygotowuję się również do tego wyścigu pod kątem mentalnym. Słucham i analizuję słowa Rafała Mazura z podcastu Zen Jaskiniowca, a także czytam książkę „Umysł Mistrza”. A tak poza przygotowaniem do wyścigu, to oczywiście logistyczne kwestie, takie jak nocleg, loty, walizki.
I jak z logistyką wygląda sytuacja?
Na początku zabrałem się za loty. Na szczęście mamy połączenia bez przesiadek. Jeszcze nigdy nie byłem w tamtych rejonach, także będę szukał informacji o ich kulturze, ciekawych miejscach i tym jak się tam poruszać. Nie posiadam walizki na rower, dlatego już dużo wcześniej sobie ją wypożyczyłem. Został mi jeszcze nocleg, ale tutaj raczej nie powinno być problemu. Z tego co się orientowałem, w Abu Dhabi można przenocować naprawdę w rozsądnej cenie, często niższej niż w Polsce w miastach, w których uczestniczyłem podczas zawodów triathlonowych.
Czy to są jedne z najważniejszych zawodów dla Ciebie w tym sezonie?
Zdecydowanie tak, myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że są to najważniejsze zawody w dotychczasowym życiu. Wcześniej startowałem oczywiście w różnego rodzaju zawodach, ale nigdy takiej rangi. Każdy z wyścigów, jaki odbyłem, był dla mnie ważny i powodował dreszcze na skórze, ale zawsze trenowałem w podobny sposób, bez większych zmian. Na ten wyścig, tak naprawdę przygotowuję się już, od momentu kiedy dowiedziałem się o tym, że zostałem powołany do Kadry Narodowej Age Group. Wprowadzam wiele zmian, które już teraz dają rezultaty przynosząc większe korzyści.
Z jakim nastawieniem staniesz na starcie mistrzowskiej imprezy?
Walka. Zawsze jak startuję w zawodach, włącza mi się tryb walki. Będę robił wszystko, aby wyszło jak najlepiej. Z samego pobytu będę chciał czerpać jak najwięcej radości, bo niecodziennie zdarza się gościć w ZEA. Jednak wiem, że adrenalina i wszystkie emocje związane z tym wydarzeniem puszczą po wyścigu, bo przed nim będę analizował, wizualizował i oczywiście trenował. Nie wiem, czy w życiu będę miał drugą taką okazję. Dlatego zrobię wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej. Przed każdymi zawodami triathlonowymi odsłuchuję odcinek o Davidzie Gogginsie, opublikowanym przez Zen Jaskiniowca, aby sobie przypomnieć parę rzeczy o cierpieniu i wygrywaniu. Bo na pewno będę cierpiał podczas wyścigu, ale wygram z samym sobą.
Czy masz jakieś obawy związane ze startem w tej imprezie?
Myślę, że największe obawy są związane z przepisami, a mianowicie, że nieświadomie nie dostosuję się do którejś z nich i będą problemy. Kolejną sprawą jest organizm, ponieważ mimo to, że dość dużo trenowałem w ciepłych i wilgotnych warunkach i wiem, że znoszę to dobrze, to oczywiście może być różnie.
Na czyje wsparcie będziesz mógł liczyć przy trasie?
Na samej trasie raczej na nikogo, ale będzie kilka znajomych twarzy, poznanych podczas wcześniejszych zawodów. Będzie również moja koleżanka z Melvit Team. Więc myślę, że powinno wszystko się udać. Będą też inni kadrowicze, więc mimo wszystko myślę, że będziemy razem sobie pomagać i wspierać w trudnych chwilach.
Z jakimi oczekiwaniami udasz się do Abu Dhabi?
Nie mam oczekiwań. Mam takie podejście, że robię to, co mam do zrobienia najlepiej, jak tylko mogę. Zawsze tak robię przed zawodami. Chciałbym zdobyć jak najwyższe miejsce, ale jestem świadomy rangi i wysoko postawionej poprzeczki podczas tych mistrzostw. Zaakceptuję wszystko, co nastąpi. Najbardziej mnie cieszy, że będę mógł startować z orzełkiem na piersi.
Ilu czasu planujesz na aklimatyzację na miejscu zawodów?
Planuję przeznaczyć na to 3 dni. Wiem, że to niewiele, ale spędziłem pół roku na wymianie studenckiej w Walencji, która ma podobne temperatury, wilgotność i mój organizm dobrze sobie radził w takich warunkach.
Jak trafiłeś do triathlonu?
W zasadzie myślę, że wszystko zaczęło się od obejrzenia filmu „Najlepszy”, który wzbudził we mnie wielkie emocje. Po obejrzeniu dość długo mówiłem znajomym, że przygotowuję się do triathlonu, ale ciągle nie startowałem, bo bałem się, że ciężko będzie mi go ukończyć. Wcześniej dużo trenowałem motocross, a to wymagało ode mnie również treningów na rowerze i biegania, aby lepiej przygotować się do treningu właściwego. Od około dwóch lat również zacząłem trenować pływanie. Więc pewnego dnia, stwierdziłem, że już koniec z tym gadaniem, czas wreszcie się zapisać na zawody.
Jak wyglądały początki?
Wybór padł na Garmin Iron Triathlon w Skierniewicach na dystansie ¼ IM. Znajomi mówili, że ¼ IM to dużo jak na początek, ale szczerze mówiąc, wolę dłuższy dystans, na niższym, spokojniejszym tętnie, niż krótszy, bardziej intensywny. Podczas tych zawodów zdobyłem trzecie miejsce w kategorii czyli M18-24 i dodatkowo otrzymałem voucher na zawody również z tego cyklu, w Elblągu. Powiedziałem wtedy „trzeba kuć żelazo póki gorące” i pojechałem. Na drugich triathlonowych zawodach, które odbywały się już dwa tygodnie po Skierniewicach, zaskoczyła mnie strasznie zimna woda. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że pianka jest niezbędna. O ile dobrze pamiętam, byłem jedną z trzech osób, które również zdecydowały się płynąć bez pianki. Woda miała 17-18 stopni Celsjusza i przez połowę dystansu rowerowego nie czułem stóp od zimna. Jednak zdobyłem pierwsze miejsce w kategorii wiekowej.
Co na początku sprawiało Ci najwięcej problemów w triathlonie?
Myślę, że zapoznanie się ze wszystkimi zasadami. Wcześniej jak startowałem w motocrossie było to całkiem łatwe, bo miałem jeździć po torze 20 min + 2 kółka, po czym zjeżdżałem. Tak samo z bieganiem, ruszałem ze startu, poruszałem się wyznaczoną trasą z innymi biegaczami i nigdy nie było problemu. Tutaj było to trochę bardziej skomplikowane, bo musiałem poznać zasady związane z bojkami w wodzie, dowiedzieć się do czego służy strefa zmian, gdzie można wejść na rower, a kiedy zejść, co założyć na bieganie, co to drafting i jeszcze kilka takich rzeczy.
Jak udaje się na co dzień łączyć treningi z obowiązkami poza sportowymi?
Jest ciężko, na szczęście teraz jestem już na ostatnim semestrze studiów. Więc mój czas jest dość elastyczny ze względu na to, że pracę inżynierską mogę pisać w każdej chwili. Staram się wszystko pogodzić. Ostatnio nawet próbowaliśmy oglądać z moją dziewczyną film podczas mojej jazdy na trenażerze, aby połączyć przyjemne z pożytecznym.
Ile czasu w ciągu tygodnia poświęcasz na treningi?
Według danych z mojego konta na garminie w tym roku miałem już 350 aktywności i 154 godziny aktywności fizycznej, więc wychodzi ok. 1,17 treningu i ponad 0,5h na dzień w ciągu tego roku. Wiadomo, teraz te treningi są zdecydowanie w większej częstotliwości i intensywności, ponieważ chcę jak najlepiej się przygotować.
W czym odnajdujesz motywację do dalszych treningów i startów?
Wychodzę z założenia, że trzeba kuć żelazo póki gorące. Kiedy zobaczyłem, że mam predyspozycje do tego sportu, są wyniki i jest wsparcie finansowe z zewnątrz, to nie mam nad czym się zastanawiać. Lubię te emocje, które zawsze towarzyszą mi podczas zawodów. Wcześniej to był motocross, potem bieganie i kolarstwo, teraz triathlon. Za każdym razem mam przed startem takie uczucie, że przede mną jest duże wyzwanie, a po wyścigu od razu czuję, że moja wewnętrza wartość siebie rośnie. W motocrossie często dochodziło do niebezpiecznych sytuacji, ponieważ mam w zwyczaju wykorzystywać całą siłę, jaką mam dostępną, a to powodowało trudności z panowaniem nad motocyklem. W triathlonie mogę na spokojnie dawać z siebie, ile mogę, bo tutaj jak się wywrócę, to wstanę, a jak nie wstanę, to sobie poleżę (śmiech).
Pod czyim okiem trenujesz?
W większości czasu trenuję na własną rękę, ale bardzo pomaga mi pod kątem biegania trener Paweł Kukliński z AZS Politechniki Białostockiej. Daje mi wskazówki dotyczące lepszego i szybszego biegania. Technikę pływania wytłumaczył mi mój kumpel, który jest mistrzem świata w ratownictwie wodnym, a po tym już sam trenowałem na basenie, robiąc głównie wytrzymałościowe treningi. Jeżeli chodzi o rower, to jestem samoukiem. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy, którą udało mi się nawiązać dzięki decyzji o wyjeździe na mistrzostwa świata w triathlonie. Przy okazji chciałbym bardzo podziękować za udzielone wsparcie przez prezydenta miasta Ostrołęka, przewodniczącego Rady Miasta Ostrołęka, NO LIMITED Professional Cycling Wheels, Multicco Group, Gminie Olszewo-Borki, Politechnice Białostockiej i firmie Melvit.
Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Jedno z moich marzeń spełni się już pod koniec listopada, podczas mistrzostw świata w Abu Dhabi. A dalsze marzenia to start w Ironmanie na Hawajach. Taki start wzbudza we mnie duże emocje. Z bliższych planów, to chciałbym w przyszłym roku wystartować w Polsce na pełnym dystansie, aby siebie sprawdzić, a może przy okazji coś zdobyć, kto wie.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne