Pechowy upadek Roksany Słupek
Początek maja nie jest szczęśliwy dla Roksany Słupek. Polska triathlonistka w głupi sposób upadła na rowerze. Efekt? Pęknięta kość i przerwa w treningach.
Utalentowana polska zawodniczka od stycznia trenuje w Portugalii, w międzynarodowej grupie pod okiem trenera Paulo Sousy. Przyznaje w rozmowie z TriathlonLife.pl, że jest zadowolona, że może pracować w mocnej ekipie. Trochę czasu zajęło jej zaaklimatyzowanie się w drużynie. Przyznała jednak, że wszyscy pomogli jej w wejściu do drużyny. Musiała także dać się poznać jako twarda zawodniczka. Potwierdziło to zdarzenie sprzed kilku dni, podczas jednego z treningów na rowerze.
– Zatrzymaliśmy się po trzech godzinach, by uzupełnić wodę – mówi Roksana Słupek. – Potem wsiadłam na rower i musiałam podjechać na chodnik, aby ominąć roboty drogowe. Koło mi się poślizgnęło i upadłam. Prześladują mnie myśli, że w taki błahy sposób zrobiłam sobie bałagan. Złamałam kość promieniową na główce, od strony łokcia. Przede mną trzy tygodnie przerwy. Po tym czasie zrobimy zdjęcie i zobaczymy jak będzie wyglądała sytuacja.
Mistrzowski upadek Roksany
Roksana nie traci jednak dobrego humoru. Zdarzenie komentuje z przymrużeniem oka.
– Śmiałam się, że upadłam całkiem po mistrzowsku, bo w identyczny sposób, jak medalista olimpijski, na kilka tygodni przed Rio. Na szczęście nie mam presji zbliżających się zawodów i można być rzec, że to najlepszy czas na takie „przygody”, a moje pęknięcie jest naprawdę niewielkie, więc tyle w tym szczęścia.
Polka może mówić o wyjątkowym pechu. Dwa tygodnie wcześniej na treningu miała bardziej niebezpieczne zdarzenie. Podczas treningu rowerowego, na ostrym zjeździe, na zakręcie „poszła” jej dętka. Powietrze uszło w sekundę.
– Byłam pewna, że zaraz będę leżeć – stwierdziła Słupek. – A jednak jakoś udało mi się opanować sytuację, a ręce trzęsły się jeszcze przez pół godziny.
Dokończyła trening z pęknięta kością
Warto dodać, że Roksana nie zakończyła pechowego treningu po upadku. Kolejne półtorej godziny jechała na rowerze. Sprawdzała także, wymachując ręką, czy może zrobić ruch do kraula, aby następnego dnia iść popływać. Twierdziła, że tylko trochę boli. Na takie stwierdzenie usłyszała od koleżanek: No, tak Polish.
– Podobno
krąży o nas jakiś stereotyp, że Polacy są „twardzi”, że u nas wszystko jest
haaard.
Zdziwiłam się, kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam pojawiając się w
międzynarodowej grupie, ale potem skrupulatnie mi udowadniali, że tak jest –
tłumaczy Słupek.
Upadek na treningu i zachowanie po nim polskiej triathlonistki może potwierdzać, że jesteśmy „hard”. Roksana także każdego dnia stara się pokręcić na trenażerze.
Specjalny “stelaż” na/dla Słupek 🙂
– Moja ekipa wymyśliła jak z domowych mebli zrobić mi konstrukcję (na zdjęciu), dzięki której mogę ułożyć uszkodzoną rękę i opierając się zdrową o kierownicę kręcić – zdradza Słupek. – Niestety, tak się da wytrzymać i kręcić tylko godzinę. Później boli ręka, na której się opieram.
Życzymy Roksanie szybkiego powrotu do zdrowia i do treningów.
Marcin Dybuk
foto Roksana Słupek