Rozmowa

Paweł Najmowicz zadowolony z miejsca, ale nie z czasu

W ostatni weekend zadebiutował w MP w maratonie. Do zawodów przygotowywał się sześć tygodni. To był ostatni start Pawła Najmowicza w tym roku.

W miniony weekend oficjalnie zadebiutowałeś w MP w maratonie. Jak wrażenia?
Wrażenia są pozytywne. Cieszę się, że mogłem wziąć udział w  mistrzostwach i jednocześnie zadebiutować w maratonie. Organizatorzy wykazali się dużym profesjonalizmem, przygotowując w tak krótkim czasie imprezę rangi MP. Zawody były przekładane kilka razy. Przez dłuższy czas na oficjalnej stronie PZLA w kalendarzu startów, była informacja, że zawody miały się odbyć w Dębnie 6 grudnia. Na dwa tygodnie przed terminem pojawił się mały problem, bo opublikowano, że maraton zostaje odwołany. Jednak nie składałem broni. Wierzyłem, że znajdzie się nowe miejsce na ten start i dalej trenowałem. Ostatecznie organizatorem 90 Mistrzostw Polski w Maratonie mężczyzn i 40 kobiet zostało Olesno w pierwotnym terminie. Wszystko było dopięte i przygotowane perfekcyjnie. Lokalizacja, zabezpieczenie trasy, pomiary na poszczególnych punktach, strefy żywieniowe, relacja na żywo. Wszystko odbywało się przy pełnym rygorze sanitarnym spowodowanym przez pandemie. Poziom sportowy był na wysokim poziomie. Zawodnicy i zawodniczki z krajowej czołówki starali się o przepustkę  na igrzyska olimpijskie. Minima były mocno wyśrubowane, dla mężczyzn wynik 2:11:30, a dla kobiet 2:29:30. Emocje były gwarantowane.

Czy przed startem miałeś jakieś obawy związane z debiutem?
Z samym debiutem nie miałem żadnych obaw. Mam na koncie już dystans na pełnym IM. Więc nie bałem się maratonu oczywiście pod kątem pokonania dystansu. Obawą było poznanie trasy na trzy dni przed startem. Trochę zaniepokoił mnie profil, ale trasa jest taka sama dla każdego. Niestety, w dniu zawodów wiał też bardzo mocny wiatr i żeby było śmiesznie, najmocniej na wszystkich podbiegach, które mieliśmy do pokonania. Trasa mistrzostw rozgrywana była na dwóch pętlach. Do tego dochodził start na stadionie z dwiema pętlami i dobiegi do poszczególnych pętli. Było co robić (śmiech). Meta zlokalizowana była na stadionie.

Ostatecznie uplasowałeś się na 10 pozycji z czasem 2:35:51. Jak oceniasz ten końcowy rezultat na podstawie całego biegu?
10 miejsce uważam za ogromny sukces. To jest moje najlepsze miejsce uzyskane na zawodach biegowych o takiej randze. Niestety, nie zadowala mnie czas. Celowałem w dużo lepszy wynik w granicach 2:27-28 i szybciej. Przed biegiem wiedziałem, że stworzą się dwie duże grupy. Pierwsza dla zawodników walczących o minimum olimpijskie, a druga dla zawodniczek z tym samym celem. Podejrzewałem, że trzymając się założeń, będę biec sam, nieco przed całą grupą kobiecą prowadzoną na wynik 2:29:30. Tak właśnie się stało. Do około 20 kilometra można powiedzieć, że biegłem cały czas sam. Sporo podbiegów pokonywanych pod wiatr, przy trzymaniu założonego tempa strasznie mnie wymęczyło. Na półmetku zostałem dogoniony przez grupę kobiet. Niestety, zacząłem odczuwać pierwsze problemy mięśniowe, które wybiły mnie z rytmu. Tempo mocno spadło. Można powiedzieć, że w tym momencie skończyły się dla mnie zawody. Strasznie cierpiałem i walczyłem już tylko o ukończenie wyścigu. Niestety, moja taktyka legła w gruzach. Słono za to zapłaciłem.

Zobacz też:

Wacław Birecki wystartuje z synem na MŚ w Utah


Z perspektywy czasu żałujesz, że  zaryzykowałeś?

Uważam, że czasami warto zaryzykować. Dostałem solidną lekcję biegania w maratonie. Teraz myślę, że mógłby być zupełnie inny wynik, gdybym od samego początku biegł w grupie kobiet prowadzonej na wynik poniżej 2:30. Gdybym mógł cofnąć czas, to prawdopodobnie wykonałbym ten sam ruch, czyli biegł swoje (śmiech). Taki już jestem i lubię wysoko stawiać sobie poprzeczkę.

Jak traktowałeś ten maraton w kontekście rozwoju sportowego i przygotowań do kolejnego sezonu tri?
Maraton potraktowałem całkiem poważnie, ale nie rezygnowałem z treningów kolarskich i pływackich. Przygotowywałem się sześć tygodni. Biegałem między 72-112 kilometrów tygodniowo. W czasie przygotowań do maratonu wystartowałem podczas MP na 10km oraz na MP w biegach przełajowych 8km. Na 10km uzyskałem nowy rekord życiowy 31:25. Moja przygoda z zawodami biegowymi w tym roku miała na celu podnieść mój poziom sportowy, który ma zaowocować w triathlonie. Co trzeba zrobić, żeby się poprawiać? Startować z lepszymi od siebie.

W jaki sposób obecność Twojego brata Sebastiana wpływała na Ciebie na trasie?
Motywacyjnie. Pomagał mi na strefach bufetowych i pilnował zaplanowanego wcześniej planu żywieniowego. Myślę, że bez jego pomocy byłoby dużo ciężej.

Czy to był Twój ostatni start w tym roku?
Tak, to był mój ostatni start w tym roku. Nie będę ukrywać, że jestem bardzo zmęczony. Czas trochę odpocząć i spędzić więcej czasu z rodziną.

Jak wyglądają Twoje przygotowania do kolejnego sezonu w tri?
Do końca roku raczej będę mieć treningi w formie rozruchów i aktywnej regeneracji. Od stycznia 2021 roku ruszam z robotą.

Czy masz już ustalone cele triathlonowe na 2021 rok?
Jestem w trakcie układania planów na nowy sezon. Mogę zdradzić, że skupię się na startach w kraju. Będą to duże imprezy. Dziękuje za rozmowę.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: Sebastian Najmowicz

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X