Rozmowa

Paweł Mazur: Nabrałem pewności siebie

Paweł Mazur podopieczny Sebastiana Najmowicza ukończył Lotto Challenge Gdańsk na 1/2IM na czwartym miejscu w open AG. Jak ocenia tamten start? 

Jak oceniasz niedzielny start w Challenge Gdańsk, gdzie zająłeś czwarte miejsce open w AG?
Start oceniam bardzo pozytywnie. W tej randze zawodów miejsce, jakie zająłem, jest satysfakcjonujące.

Czy osiągnięty czas oraz miejsce spełniły przedstartowe oczekiwania?
Był smaczek na poprawę rekordu życiowego na tym dystansie. Założenia były – chciałem zakręcić się w okolicach 4h15min. Warunki, w jakich przyszło nam startować, szybko  zweryfikowały plany i założenia.

Jak przebiegał start z Twojej perspektywy?
Przez cały etap płynąłem sam. Wyszedłem z wody bardzo przyzwoicie. Wiedziałem, że jestem w dobrej formie. Szybka strefa zmian i bardzo dobry rower na pofałdowanej trasie. Wreszcie udało mi się pojechać mimo żaru i wietrznej pogody. Szybka zmiana i czas na etap biegowy. Po pierwszej pętli wiedziałem, że będę walczył o przetrwanie. Dotarłem na metę chociaż wiem, że stać mnie na o wiele lepszy bieg. Tak się to w tę upalną niedzielę ułożyło.

Jakimi sposobami starałeś się przetrwać te trudne warunki?
Na rowerze odpowiednie nawadnianie i salt sticki oraz polewanie się wodą. Bieg to korzystanie z każdej możliwości chłodzenia organizmu na bufetach. Lód zdecydowanie zdał egzamin.

Czy na trasie przeszła myśl o zejściu z trasy z powodu tych upałów?
Był moment na biegu na pierwszej z czterech pętli. Wiedziałem, że nie idzie tak, jak oczekiwałem. O zejściu z trasy nie myślałem, bardziej o przejściu na chwilę do marszu.

Czy miałeś oprócz zmagań z pogodą inne problemy na trasie?
Miałem delikatną kolkę na biegu, ale puściło po pierwszej pętli.

Jakie masz spostrzeżenia po Challenge Gdańsk?
Nabrałem pewności siebie. Wiem, że muszę się lepiej ustawiać, rozpoczynając zawody. Ten sam błąd popełniłem również w Stężycy, gdzie płynąłem sam, a grupa była oddalona 20-30metrów ode mnie i dystans się nie zwiększył podczas rywalizacji. Widać jak duże znaczenie ma również aklimatyzacja. Ja zazwyczaj trenuję rano przed pracą, gdzie jest zdecydowanie chłodniej. Mój organizm nie jest przyzwyczajony do pracy w takich warunkach. Jestem typem zawodnika, który nie specjalnie lubi ciepło. Wszyscy jednak mieli takie same warunki. Wyszło wszystko przyzwoicie. Jestem zadowolony, a trener Sebastian Najmowicz również.

Jak oceniasz samą organizację zawodów?
Przede wszystkim wielkie podziękowania dla wolontariuszy. To oni byli tego dnia naszymi bohaterami. Dzięki nim wielu z nas mogło ukończyć zawody. Praca, jaką wykonali, jest nieoceniona. Dzięki wielkie. Organizatorzy – impreza na najwyższym poziomie. Zadbano o każdy szczegół na trasie. Widać, że postawiono przede wszystkim na bezpieczeństwo. Gratulacje ogromne.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X