Dla Dariusza Drapelli niemożliwe nie istnieje
Na Hawajach pokazał się z dobrej strony, zajmując siódme miejsce w kategorii wiekowej. Dariusz Drapella na trasie mógł liczyć na wsparcie m.in.: własnych dzieci. #polskieHAWAJE
Sama droga Dariusza Drapelli na MŚ Ironman Hawaje nie była łatwa. Wywalczył slota podczas startu w Utah, zajmując czwarte miejsce w kategorii wiekowej. Choć niewiele brakowało, a zawodnik nie wystartowałby w tamtej imprezie. Powodem było m.in.: zaginięcie roweru. Ostatecznie udało się stanąć na starcie, ale nie było gwarancji, że dotrze do mety. A wszystko to za sprawą dużych problemów z kolanem.
– Jeśli chodzi o kolano, to jeden chirurg powiedział: Darek, siądź na dupę i zapomnij o bieganiu. Rower jeszcze by się dało, ale bieganie wykluczone. Więc musiałem zmienić chirurga. Przechodząc do startu, to zaskoczenie w Utah było duże, bo miałem silną konkurencję. Wszyscy jakoś szykowali się do tych mistrzostw, a ja praktycznie nie miałem treningu biegowego. Na dobrą sprawę na żadnych zawodach nie przebiegłem za jednym razem nawet 10 kilometrów – mówił Dariusz Drapella, w rozmowie z TriathlonLife.pl.
W Utah Dariusz zajął czwarte miejsce. To oznaczało, że za kilka miesięcy ponownie stanie na starcie mistrzostw świata IRONMAN, ale tym razem na Hawajach. Tym razem już tylko z drobnymi problemami, ale ze spokojniejszą głową stanął na starcie w Kona.
Start na TOP10
Dariusz Drapella wbiegł na metę kultowych zawodów, z czasem 12:30:56. To dało mu siódme miejsce w M65-69.
pływanie: 1:17:08 / T1: 5:15 / rower: 6:01:20 / T2: 4:35 / bieg: 5:02:40 / finisz: 12:30:56
Walka ze skurczami
Jak przyznał Dariusz Drapella po zawodach za pośrednictwem mediów społecznościowych, zmagał się na trasie ze skurczami mięśni. Mimo tych problemów oraz ogromnego bólu walczył do końca i udało mu się wbiec na metę, w TOP10 kategorii wiekowej.
- Zobacz też: Magda Lenz mistrzynią świata na Hawajach!
– Finalnie zająłem siódme miejsce pomimo potwornych skurczy chyba wszystkich mięśni nóg (nawet nie wiedziałem, że tyle ich mam). Pierwsze skurcze zaczęły się tradycyjnie na rowerze w okolicach Hawi (czyli w połowie dystansu rowerowego). Byłem na to przygotowany z dużą ilością soli w różnych postaciach (tabletki Hydrosalt sprytnie przyklejone do kierownicy i ramy roweru i w dwóch listkach w pojemniku na ramie oraz w torebce przy pasie startowym używanym podczas biegu) 3 saszetki saltsticków (każda po 10 szt). Bywało, że łyknąłem po 10 na raz, podwójny magnez w płynie, fiolka z solą kuchenna (wszystko zużyłem) plus wszelkie Izo i żele, by uzupełnić minerały. Na biegu ból przy skurczach był tak silny, że miałem wrażenie, iż są pozrywane przyczepy mięśniowe (ale się nie zatrzymywałem – czasem szedłem tyłem, by użyć innych mięśni lub inaczej pracujących). Ze startu (mimo fatalnego czasu na biegu – stać mnie w innych warunkach na złamanie 4 h) jestem mega zadowolony – dzielił się przemyśleniami Dariusz Drapella, za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Gratulujemy Darkowi nie tylko startu, ale także determinacji. Kolejny raz pokazał, że w jego przypadku niemożliwe nie istnieje.
Przemek Schenk
foto: Dariusz Drapella FB