Ola Kieda skacze jak sarna w lesie
Ola Kieda, czyli IronWoman FIT nie odpuszcza i nadal trenuje. Treningi są dla niej odskocznią, chwilą dla siebie, a nawet… formą medytacji #TRInujeboLUBIE
Dlaczego trenujesz pomimo koronawirusa?
Uwielbiam treningi, kocham triathlon. Dzięki temu czuje się świetnie, zdrowo fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Treningi dają mi poczucie wolności. Zakładam buty i biegnę, najczęściej do lasu. Jestem szczęściarą, bo taki mam dokładnie dwa kilometry od siebie. Hasam, ganiam i skaczę jak sarna. Przy tym robi się fajna forma, bo wiadomo, że lekko w lesie nie jest. Wyjście na trening to też taki reset, jak się ma roczne dziecko, to matka potrzebuje chwili tylko dla siebie. Może to też forma medytacji. Nie odpuszczam treningów, bo nadal liczę, że jakieś starty się odbędą. Już trzykrotnie startowałam w wirtualnych zawodach IRONMANVC. Rywalizacja z samym sobą, która pozwala wyjść ze swojej strefy komfortu i choć przez chwilę poczuć dreszczyk emocji. Wyniki mnie bardzo cieszyły. Sytuacja z Covidem zmienia się dynamicznie. Nikt nie wie, co będzie dalej. Jednak jestem osobą pozytywnie nastawioną do wszystkiego i wierzę, że pościgami się jeszcze na żywo.
Co robisz w przypadku problemów z mobilizacją?
Odpalam social media i patrzę, co robią inne dziewczyny. Patrzę na te z najlepszymi wynikami i widzę, że nie odpuszczają. Jednak takie chwile zdarzają się rzadko. W tym okresie można poznać ludzi, czy ktoś robi to z pasją lub tylko liczy na wynik.
Za co lubisz triathlon?
Za różnorodność. Na treningach nie ma nudy. Kocham rower, uwielbiam biegać, natomiast pływanie to ciągły cel poprawy. Właśnie to jest motywujące do jeszcze cięższych treningów. Triathlon to ludzie, bardzo pozytywni, od których można się wiele uczyć i czerpać pozytywna energię. Kocham triathlon za podróże, odkrywanie nowych miejsc i tego już mi w tym momencie brakuje.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne