Rozmowa

Od startu „z kanapy” do mistrzostw świata

Janusz Duk za “chwilę” wystartuje w mistrzostwach świata w Abu Dhabi. Przygodę z triathlonem rozpoczął od przypadkowego kibicowania w Gdyni. Triathlon odmienił jego życie. Był zastrzykiem energii, której brakowało gościowi przed 50-tką. 

Już za “chwilę” wystartujesz w mistrzostwach świata w Abu Dhabi. Jak oceniasz przygotowania do tych zawodów?
Właściwie w ciągłym treningu jestem od roku, gdyż przygotowywałem się do pełnego dystansu we Włoszech. Teraz jeszcze wykonuję dużo jednostek treningowych oraz liczne interwały. Zakończymy to krótkim obozem sportowym i stopniowym zejściem z intensywnością treningów, na rzecz większej regeneracji i złapanie świeżości przedstartowej.

Z jakim nastawieniem staniesz na starcie tej mistrzowskiej imprezy?
Trenerzy mówią, że mam duszę wojownika. Więc nie mogę ich zawieść. Oby zdrowie dopisało, to reszta się ułoży. Jadę z dobrym nastawieniem, dam z siebie wszystko.

Czym się martwisz przed tymi zawodami?
Czynnikiem, o którym się trochę martwię, jest wysoka temperatura w tej strefie klimatycznej. W ostatnich dniach problem mam z barkiem – odmówił współpracy.

Jak przebiegają przygotowania logistyczne do tych zawodów?
Jest to duże przedsięwzięcie logistyczne. Większość rzeczy dopinam właśnie na ostatni guzik.  Czekam tylko na dostawę stroju triathlonowego w barwach biało- czerwonych.

Na doping będziesz mógł liczyć przy trasie?
Liczę na doping Trenera Michała Bednarskiego, który leci z nami i licznych kibiców na trasie w Abu Dabi. Oczywiście będę tez czuć energię kibicujących bliskich, przyjaciół i znajomych z Polski, którzy będą śledzić moje zmagania na MŚ.

Trenujesz pod okiem Michała Bednarskiego. Jak rozpoczęła się Wasza współpraca?
Do klubu Bednarski Tri Team trafiłem w 2020 roku. Wcześniej trenowałem z Filipem Szołowskim, z którym po dwóch sezonach współpracy udało się wywalczyć 3 miejsce w AG na Ironmanie w Malborku. Ogromne podziękowania za ten sezon kieruję też do Piotra Kędzia ”Olimpijska akademia biegania” i do serdecznego kolegi i trenera Mateusza Pacholca z ZTS Klub Kolarski Glinnik.

Ilu czasu planujesz na aklimatyzację na miejscu zawodów?
Planuję cztery dni przed startem. Mam nadzieję, że to wystarczy, żeby przystosować organizm do dużej zmiany temperatury (przydało by się więcej).

W jakich okolicznościach znalazłeś się w triathlonie?
Całkiem przypadkowo, można powiedzieć, że pewnego razu wystartowałem „z kanapy”. Byłem trochę znudzony monotonią biegania. Będąc na wakacjach z córką, trafiłem na zawody triathlonowe w Gdyni i tak to się wszystko zaczęło. Połknąłem bakcyla.

Jak zapamiętałeś początki?
To był najfajniejszy czas, pierwszy rower, kompletowanie sprzętu, nowe znajomości, poznanie nowej partnerki (też triathlonistki). Rywalizacja z synem podczas wspólnych startów. Wszystko było ogromnym wyzwaniem i radością. Każdy miesiąc przynosił mi coś nowego. To było wpuszczeniem do mojego życia dużo świeżej energii i nie ukrywajmy, to było wyzwanie, którego bardzo w tym czasie potrzebowałem. Marzenie, żeby coś wygrać na 50-te urodziny.

Jak wspominasz triathlonowy debiut?
Debiutowałem w Ślesinie, ze znajomymi z klubu biegacza KB Arturówek. Start wspominam nie najlepiej, wspólny start do wody  tzw. „pralka” – wywołał bardzo dużo emocji i stres już na pierwszym etapie, u większości debiutujących triathlonistów. Na szczęście od dłuższego okresu w większości zawodów dominuje już formuła „rolling startu”. Drugi start miesiąc później przyniósł mi 3 miejsce w AG – i wtedy się zaczęło.

Jak łączysz na co dzień treningi z obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi?
Na szczęście dzieci są już samodzielne i nie wymagają codziennej opieki. Nie posiadam jeszcze wnuków. Jednak treningi do pełnego dystansu wymagają żelaznej dyscypliny i dobrej logistyki. Trzeba wycisnąć każdą wolną chwilę jak cytrynę. Zawodowo nie mam problemu.  Prowadząc firmę, można poukładać czas pod trening.

W czego czerpiesz motywację do dalszych treningów i startów?
Najlepsza motywacja do treningów wynika z wewnętrznej potrzeby doskonalenia i będzie zawsze, skuteczna, jeśli nie działasz pod wpływem przymusu. Triathlon to moja pasja.  Codzienne treningi od 6 lat dają mi dużo radości i dobrego samopoczucia w życiu. Choć nie  byłem poza strefą komfortu.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Miesięczny urlop połączony ze startem w kolebce triathlonu na Hawajach.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X