Wiadomości

Norweska zmiana warty w światowym triathlonie?

Gustav Iden i Kristian Blummenfelt zapowiadają walkę o zwycięstwo na Hawajach w 2021 roku. I nie przeszkadza im fakt, że w Kona będą debiutować. Planują także walkę o zwycięstwo podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio.

Norwegowie od kilku lat zadziwiają świat triathlonu. Krok po kroku przebijali się do czołówki. Pierwszy wyraźny sygnał dali w 2018 roku podczas zawodów Ironman 70.3 Bahrajn. Wtedy całe podium należało do Vikingów. Wygrał Blumemenfelt, przed Idenem i Stornesem.

Kristian Blummenfelt 3:29:04
Gustav Iden 3:29:25
Casper Stornes 3:33:31

Warto zwrócić uwagę, że podczas tych zawodów dobrze zaprezentował się Miłosz Sowiński, który zajął dziewiąte miejsce ze stratą 16 minut do zwycięzcy.

Kurs u bukmacherów niski

Wracając jednak do Norwegów, którzy w rozmowie przyznali, że liczyli, iż ich dobry start w Bahrajnie zwróci uwagę na nich, ich starszych rywali. Tak się jednak nie stało.

– Właściwie po tych zawodach myślałem, że zawodnicy rywalizujący na długim dystansie zwrócą na nas uwagę – powiedział Gustav Iden. – Byłem naprawdę zaskoczony, że nasze wyniki nie odbiły się większym echem w środowisku. Pobiegłem wtedy półmaraton w czasie 1:07, a na rowerze też pojechaliśmy mocno. Ale efekt był taki, że rywale stwierdzili, że trasa była szybka, a czasy nierealne. Kiedy pojechałem na mistrzostwa świata do Nicei nikt nie stawiał na nas. Kurs u bukmacherów był niski. Jednak po zawodach rywale przekonali się, że start w Bahrajnie, to nie był tylko jednorazowy wyskok.

We Francji w 2019 roku Norwegowie pokazali, że są naprawdę mocni. Pierwsze i czwarte miejsce to potwierdziły.

Gdzie tkwi tajemnica ich sukcesów? Skandynawscy triathloniści nie mają wątpliwości i przyznają, że świetne wyniki osiągają dzięki drużynie.

Wielkie marzenia i praca zespołowa

– Odkąd zaczęliśmy razem trenować dziesięć lat temu, zawsze mieliśmy wielkie marzenia o tym, by razem zostać najlepszymi zawodnikami na świecie – wyjaśnia  Blumemenfelt. – To wyjątkowa atmosfera, a także program treningowy sprawiły, że jesteśmy w tym właśnie miejscu.

– Mamy ten sam program treningowy i tę samą filozofię – dodaje Iden. – Kiedy jeden z nas odnosi sukcesy wiemy, że jesteśmy na dobrej drodze i jeśli dalej będziemy ciężko pracować, to inni też mają szansę na taki wynik. Zwycięstwo jednego z nas, to wygrana całego zespołu. Jeśli szkolenie przynosi efekty jednemu, to prawdopodobieństwo, że inni też odniosą sukces jest duże.

Medale na igrzyskach w Tokio

Po sukcesach Norwegów w 2019 roku zapowiedzieli oni walkę o medale w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 2020 roku, a następnie w Ironman Kona. Iden kwalifikacje na Hawaje miał dzięki zwycięstwu w mistrzostwach świata w Nicei. Planował także pomóc wygrać zawody w Ironman Kopenhaga Kristianowi. Praca całej grupy podporządkowana była starowi najpierw w Japonii, a następnie na Hawajach. Pracował na to sztab ludzi, z naukowcami na czele.

– Kiedy zapowiedzieliśmy walkę o najwyższe cele na igrzyskach, a następnie w Kona zapewne niejeden zawodnik pomyślał, że jesteśmy naiwni i że debiutanci nie odnoszą sukcesów na Hawajach – tłumaczy Blumemenfelt. – Upał i wilgotność sprawi, że nie odniesiemy sukcesu. Tylko, że my to wszystko wiemy i przygotowując się do startu w Tokio, gdzie też miało być ciepło i wilgotno zdawaliśmy sobie z tego sprawę.

Pomagają naukowcy

– Mamy dużą wiedzę na temat przygotowań do startów w upale i przy dużej wilgotności – wyjaśnia Iden. – Przeprowadziliśmy wiele badań, wzięliśmy udział w szkoleniach, a także treningach w takich warunkach. Pomagają nam w tym trenerzy oraz naukowcy. Wiemy jak się zachować w takich warunkach.

To co nie udało się w 2020 roku z powodu COVID 19 ma się stać w 2021 roku. Norwescy zawodnicy nie zmieniają planów. W pierwszej kolejności będą walczyć o medale na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.

– Wiemy, że musimy być świetnie przygotowani i postawić wszystko na jedną kartę – dodaje Iden. – Później przyjedzie czas na przygotowania do rywalizacji i walki na Wielkiej Wyspie. Dzięki naszej drużynie jesteśmy w stanie to zrobić.

A Blummenfet żartując dodał

– Nie wygrałem żadnych dużych zawodów. Było by głupie z mojej strony twierdzić, że zrobię to teraz. Jednak pojadę do Japonii walczyć o medal, a później przygotuje się do zawodów w Kona.

Jak będzie? Przekonamy się najpierw w sierpniu, a następnie w połowie października 2021 roku. Jedno jest pewne. Dzięki norweskiej drużynie emocji podczas obu imprez nie zabraknie, a bukmacherskiej kursy nie będą już tak niskie jak podczas Ironamn 70.3 w Nicei, w 2019 roku.

Opracował Marcin Dybuk
Źródło MX Endurance

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X