Nie opuszczała podium w sezonie
Startowała 15 razy i za każdym razem stawała na podium. Agnieszka Kropiewnicka w okresie między sezonowym zdobyła też uprawnienia trenerskie do triathlonu.
W połowie listopada po intensywnym szkoleniu otrzymałaś tytuł trenera i certyfikat, który uprawnia do trenerskiej działalności w triathlonie. Co Cię skłoniło do tego kroku?
Ukończenie studiów na AWF w Warszawie dało mi solidne podstawy teoretyczne i praktyczne treningu sportowego, a ukończenie szkolenia prowadzonego przez Ryszarda Szula i Macieja Rakowskiego jest dodatkowym potwierdzeniem tych umiejętności. Posiadam tytuł trenera pływania, a od ponad 15 lat uczę innych pływać. Chciałam poszerzyć wiedzę nie tylko w zakresie treningu pływackiego, ale również w kolarstwie i bieganiu, aby móc kompleksowo pomagać podopiecznym w przygotowaniu do triathlonu. Inspiracją dla mnie był także rozwój zespołu Sport2freedom, który założyliśmy wspólnie z moim mężem i przyjacielem Łukaszem Piechotką. Chcemy tworzyć profesjonalne i kompleksowe wsparcie dla osób, które chcą rozwijać się w sporcie, które chcą czerpać satysfakcję i radość przekraczania granic, a wszystko to w obcowaniu fantastycznych ludzi z podobną sportową pasją. Chcemy tworzyć zespół, w którym obok wyniku sportowego ważna jest również przyjaźń, wsparcie i wzajemny szacunek. Od początku naszego działania kierujemy się dewizą „sport to radość, Sport2Freedom”. Zdobycie certyfikatu trenera w tej dziedzinie wpisuje się w naszą misję. Umożliwi nam jeszcze efektywniejsze działanie na rzecz naszych podopiecznych. To dla mnie nie tylko kolejny etap w rozwoju osobistym i zawodowym, ale także możliwość realizacji pasji.
-
Zobacz też: Rekordowy sezon Rozbieganego Konferansjera
Jakie stawiasz sobie cele jako trenerka triathlonu?
Chcę stale poszerzać swoją wiedzę i umiejętności, by wchodzić na wyższy poziom, a tym samym lepiej pomagać innym w osiąganiu ich sportowych wyzwań. Jednym z głównych celów jest dostosowanie treningów do stylu życia moich podopiecznych. Chcę, aby trening był integralną częścią ich harmonogramu dnia, a nie „przykrym” obowiązkiem. Pokazać, że sport może być przygodą na całe życie. Triathlon to wspaniała forma aktywności, która daje możliwość odkrywania nowych miejsc, poznawania nowych ludzi i podejmowania nowych wyzwań. To nie tylko sport, ale sposób na rozwijanie siebie, pokonywanie własnych słabości i odkrywanie potencjału. Celem moim jest, aby podopieczni przełamywali ograniczenia oraz cieszyli się każdą chwilą spędzoną na treningu oraz podczas startów w zawodach.
Jak to się odbije na Twoich planach jako zawodniczki AG?
Jako zawodniczki AG moje plany na przyszły sezon nie różnią się znacząco. Nadal będę się rozwijać i doskonalić sportowo pod okiem Przemysława Szymanowskiego, od którego również dużo się uczę. Stopniowo zaczynamy kształtować plany na nadchodzący sezon, skupiając się na selekcji startów, aby jak najwięcej z nich odbyło się z zespołem Sport2freedom
Jaki to był sezon dla Ciebie?
To był kolejny udany sezon, nowych wyzwań, osobistych sukcesów, ale przede wszystkim pozytywnych emocji. Bawiłam się wyśmienicie. 15 razy stawałam na linii startu i zawsze kończyłam zawody na podium. Siedem razy wygrałam zawody Open kobiet, piąty rok z rzędu obroniłam tytuł Mistrzyni Polski mojej AG w sprincie. Wygrałam open Mistrzostwa Polski w aquathlonie, zwyciężyłam klasyfikację Garmin Iron Triathlon na dystansie 1/8. Nie mam na co narzekać. Podjęłam się również nowych wyzwań: startu w 24-godzinnej sztafecie pływackiej, udziału w sztafecie z Przemkiem i Łukaszem na pełnym dystansie IM w Malborku i na koniec sezonu startowego spontanicznego pokonania dystansu maratonu. Nie udało się jedno, wystartować na międzynarodowych zawodach. Choć był plan startu na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii i chęć obrony miejsca na podium z Abu Dhabi to jednak zwyciężył rozsądek. Wysoki koszt slota i wyjazdu przeznaczyłam na wakacje z dziećmi i przyszłoroczny obóz treningowy w Hiszpanii.
Co najbardziej zapadło Ci w pamięci po tegorocznych startach?
Zdecydowanie start w sztafecie pływackiej z mężem i kolegą Sebastianem Szymankiem w Brdzie w Bydgoszczy. W ciągu 24h pokonaliśmy łącznie blisko 96km. Pływanie w nocy, brak snu, ogromne zmęczenie mięśniowe długo jeszcze będę pamiętać. Było wiele momentów zwątpienia i chęci poddania się, ale zwyciężyła odpowiedzialność za drużynę. To było nowe i satysfakcjonujące doświadczenie.
Jakie wnioski wspólnie z trenerem Przemkiem Szymanowskim wyciągnęłaś po tym sezonie?
Miniony sezon po raz kolejny pokazał nam, że przy dobrze ułożonym treningu nie wymagającym tak dużego nakładu czasu można nadal wchodzić na wyższy poziom sportowy. Utwierdziłam się w przekonaniu, że dla nas amatorów to nie zawsze wynik sportowy powinien być priorytetem, a zachowanie balansu pomiędzy sportem, a życiem rodzinnym oraz zawodowym. Ważne jest wzięcie pod uwagę potrzeb i oczekiwań własnych oraz bliskich.
Czy rozpoczęłaś już przygotowania do kolejnego sezonu?
Za mną dwa solidne miesiące budowania bazy. Niestety na początku grudnia musiałam poddać się zabiegowi operacyjnemu i obecnie jestem w okresie rekonwalescencji. Muszę zrobić krok w tył i powoli zacząć przygotowania od nowa. Mam nadzieję, że nic złego już się nie wydarzy i wkrótce wrócę do mocniejszych treningów. Stąd też apel do wszystkich, a w szczególności kobiet BADAJMY SIĘ REGULARNIE, by móc dalej spokojnie cieszyć się sportem.
Jak zazwyczaj odnajdujesz się pod względem treningowym w tym zimowym okresie?
Z motywacją do treningów zimą nigdy nie miałam problemów. Najtrudniej jest ubrać się i wyjść, gdy na dworze jest ciemno oraz zimno, ale satysfakcja z wykonanego treningu jest zawsze taka sama. Oczywiście, że nie jest tak przyjemnie jak bieganie latem, ale trzeba przemęczyć się te kilka miesięcy. Staram się też dostrzegać plusy jak na przykład oszczędność czasu w treningu kolarskim, zadania na trenażerze zajmują zdecydowanie mniej czasu niż wyjście w plener.
Czy masz ustalony wstępny plan startów na sezon 2024?
Kalendarz powoli się zapełnia, będą ulubione starty w Suszu, GIT i na pewno w Malborku. Chciałabym również powalczyć na Mistrzostwach Europy i Świata, jeśli tylko forma i finanse dopiszą.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Jaki jest Twój ulubiony element świąt?
To dla mnie przede wszystkim czas spędzony z rodziną. Wyjeżdżamy do rodziców i rodzeństwa, by świętować wspólnie przy karpiu i pierogach. Od kilku lat to również udział w akcji Marcina Koniecznego Świąteczne Bieganie. Miło, sportowo i pożytecznie.
Czego Ci sobie życzy z okazji świąt Bożego Narodzenia?
W obliczu ostatnich wydarzeń w moim życiu to przede wszystkim zdrowia i spokoju.
Zbliżamy się też do końca 2023 roku. Z jakimi oczekiwaniami oraz nadziejami wejdziesz w 2024 rok?
Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to możliwość realizacji treningów bez kontuzji i problemów zdrowotnych. Jak to dopisze, liczę na kolejny udany sezon ze spełnieniem małego marzenia, startu na pełnym dystansie. Poza tym rozwoju społeczności Sport2Freedom, poszerzając grono osób zaineresowanych sportem i zdrowym trybem życia.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne