Wiadomości

MŚ Pontevedra: Kenijczyków więcej niż Polaków

Pontevedra przywitała nas fantastyczną atmosferą, widocznym zaangażowaniem całego miasta i widowiskową ceremonią otwarcia. Kwestie ważne dla zawodnika nie wyglądały już tak różowo. Przez dwa ostatnie dni przed zawodami temperatura oscylowała w granicach 12 stopni, przy silnym wietrze, opadach deszczu oraz gradu. Te warunki w połączeniu z górskimi, momentami technicznymi odcinkami trasy mogły mocno pokrzyżować szyki rywalizującym zawodnikom. Między innymi z  uwagi na bezpieczeństwo organizatorzy wyłączyli część najbardziej technicznego odcinka kolarskiego z rywalizacji.
 


 

Całe szczęście do momentu naszego startu (27 kwietnia 2019 roku) warunki zmieniły się diametralnie. Przestało padać, a temperatura podskoczyła do dwudziestu kilku stopni podczas dystansu standard o godzinie 16. Zawodnicy startujący w sprincie o 8 zaczynali rozgrzewkę jeszcze przed świtem. 

Pozostałe kwestie ważne dla zawodnika były bardzo dobrze dopracowane. Strefa zmian została umieszczona na murawie stadionu piłkarskiego, organizacyjnie wszystko zostało bardzo dobrze zabezpieczone i przemyślane. Pozostało tylko pobrać pakiety, oddać rowery do strefy zmian i przygotować się do rywalizacji.

 

Marek Barczewski sprint z draftingiem (5/20/2,5)

Stojąc na linii startu wiedziałem, że nie ma tutaj przypadkowych zawodników, ale i tak poziom przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Pierwsze bieg zakończyłem w połowie stawki. Następnie na rowerze stworzyliśmy mocny pociąg, który dogonił na ostatnich kilometrach pierwszą grupą liczącą 30 zawodników. W około 50 osób dojechaliśmy do strefy zmian. Od tytułu Mistrza Świata dzieliło mnie tylko kilkanaście sekund, ale pomimo drugiego i tak bardzo szybkiego biegu, na którym wyprzedziłem kilkunastu zawodników, w tym cztery z mojej kategorii, sił wystarczyło na ósme miejsce, z którego jestem bardzo zadowolony. Cały wyścig ułożył się po mojej myśli. Jako ciekawostkę pokazującą poziom tych zawodów dodam, że w mojej kategorii wiekowej tylko jeden zawodnik nie złamał 20min/5km na pierwszym, bardzo wymagającym biegu.

Tomek Chmielewski sprint z draftingiem (5/20/2,5)

Mistrzostwa Świata AG 2019 w Pontevedra zakończone. Grupa wiekowa, w której startowałem należała do najliczniejszych. Bardzo mocni zawodnicy z całego świata dyktowali tempo już na pierwszym biegu osiągając czasy poniżej 17 min. Trasa biegowa 2 pętle z ok. 400 m stromym podbiegiem po urokliwych uliczkach starego miasta. Trzymając się grupy drugiej, tej wolniejszej dotarłem do strefy T1 gdzie po szybkiej zmianie wyruszyłem na etap rowerowy. Zawody z draftem, jadąc 10 km pod górę dały mi możliwość "wyluzowania". Brak współpracy wśród kolarzy spowodował na ok. 6 km rozerwanie peletonu. Po nawrotce ile sił w korbie pognałem w stronę strefy T2 miejscami osiągając prędkość znacznie powyżej 70km/h. Druga strefa – 21 miejsce… było ok. Plan minimum, pierwsza 20-ka w zasięgu ręki. I tu pojawił się mały, jedyny problem, który doskwierał mi od samego rana – ból kręgosłupa. Leki przeciw bólowe nic nie pomogły, a dolegliwości po rowerze jeszcze się nasiliły. Ostatnie 2,5 km walczyłem z ciałem, żeby nie odmówiło posłuszeństwa. Na ostatnich metrach udało mi się odzyskać energię i zakończyć bieg mocnym finiszem. Ostatecznie zawody MŚ Duathlon na dystansie sprint ukończyłem na 24 miejscu w AG na 55 startujących i miejsce 199 w open. Zawody przeprowadzone perfekcyjnie. Trasy biegowe, rowerowe malownicze perfekcyjnie zabezpieczone, wszyscy uśmiechnięci, pomocni. Kibice na każdym kroku głośno dopingujący. Jedynym minusem był fakt pojawienia się małej grupy polskich zawodników na tak pięknej i znaczącej imprezie jaką są Mistrzostwa Świata.

 

Kuba Kubiński 16:30 w standardzie (10/37/5)

Z mojego punktu widzenia wyjazdy na duże zawody międzynarodowe są nie tylko okazją do rywalizacji z najlepszymi zawodnikami. Dużą uwagę przywiązuję do podpatrywania kwestii organizacyjnych, które mogą przydać się w usprawnianiu przygotowań i realizacji współorganizowanych przeze mnie imprez, m.in. Enea Bydgoszcz Triathlon.

Tym razem to start był najważniejszy, głównie ze względu na rangę imprezy. To właśnie na Pontevedrę szykowałem z trenerem szczyt formy i zamierzałem dać z siebie wszystko. Jestem bardzo zadowolony ze startu oraz osiągniętej 11 pozycji w kategorii wiekowej. Co prawda pierwszy bieg poszedł wolniej niż zakładałem, ale było to spowodowane dosyć sporym podbiegiem na każdej z czterech pętli poprowadzonych przez historyczne centrum miasta. Rower na górzystej trasie w konwencji bez draftingu bolał od startu do mety, ale pozwolił mi wyprzedzić wielu zawodników z mojej kategorii wiekowej. Trasa była mocno zróżnicowana, pod górę jechaliśmy po kilkanaście kilometrów na godzinę, a na zjazdach przy prędkości ponad 70km/h brakowało już przełożeń 🙂

Drugi bieg był najtrudniejszy. Na oparach paliwa i „kwadratowych” nogach dotarłem do mety bez straty pozycji wypracowanej na etapie kolarskim. Najbardziej cieszę się z tego, że trafiłem z formą i naprawdę doprowadziłem organizm do maksimum możliwości.

Tak się prezentuje Jakub Kubiński, a tak logo mistrzostrzostw świata

 

Stary PRO i polskich kadrowiczów w Mistrzostwach Świata

Kamil Damentka – 2 maja aquathlon U23

Klaudia Skibiak – 2 maja aquathlon – junior

Alicja Ulatowska – 2 maja w aquathlonie U23

Ewa Bugdoł i Ewa Komander triathlon, dystans długi – 4 maja

Niestety, zabraknie Krzysztofa Hadasa, którego  podczas treningu potrącił w Hiszpanii samochód.

 

Relacja tekst i zdjęcia Jakub Kubiński
Redakcja Marcin Dybuk, TriathlonLife.pl

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X