Rozmowa

Młodzikowski: Przyszykujemy szczyt formy na październik

Wywalczył w tym sezonie sloty na Hawaje oraz Utah. Do tego Paweł Młodzikowski zadebiutował w tym roku organizatora zawodów tri.

Jak czujesz się po zawodach w Barcelonie?
Dziś już w porządku. Dochodzę do siebie, nawet udało się wyjść na lekki 30 minutowy rozruch. Choć po starcie były lekkie problemy z chodzeniem, ale na szczęście mam dobrego fizjo, który potrafi szybko postawić na nogi. Dzięki dziewczyny!!!

Jakie miałeś oczekiwania związane z tym startem?
Jechałem do Barcelony z nastawieniem na życiówkę oraz powalczyć o slota na Hawaje. Treningi wskazywały, że forma jest dobra. Wszystko wychodziło zgodnie z założeniami.  Wiedziałem, że jeżeli nic nie zepsuję, to poprawienie wyniku z zeszłego roku to tylko kwestia czasu. Nastawienie było bojowe. Wiedziałem, po co tam jadę.

Przed zawodami organizatorzy postanowili skrócić pływanie do 900 metrów. Jak przyjąłeś tę informację?
Z początku byłem lekko rozczarowany, gdyż przyjechałem powalczyć o fajny wynik, co na starcie stało się niemożliwe. Wszyscy mieli tak samo. Warunki nie pozwalały na przeprowadzenie pełnego pływania. Więc szybko zmieniłem cel na walkę o zwycięstwo.

Jakie panowały warunki podczas tego pierwszego etapu zawodów?
Wiał silny wiatr, co powodowało powstawanie gigantycznych dwumetrowych fal. Ludzie nie mogli wskoczyć do wody, bo fale cofały ich na brzeg. I tak dziwię się, że organizatorzy zdecydowali się puścić ludzi do takiej wody. Na szczęście nikomu nic się nie stało. To jest najważniejsze, bo przecież robimy to dla frajdy.

Jak się pływało?
Ciężko to nazwać pływaniem. Prawie wcale nie było nawigacji, aby zorientować się w terenie. Trzeba było wyczekać, aż będzie się na szczycie fali, a po chwili spadało się w dół niemal plackiem na wodę. W pewnym momencie udało mi się nawet nieźle łyknąć słonej wody. To był po prostu etap na zaliczenie. Szkoda, bo forma pływacka poszła do góry i liczyłem na znaczną poprawę w porównaniu do zeszłego roku. Jak to mówią, co ma wisieć, nie utonie.

Jaki miałeś plan na trasę kolarską?
Na trasie kolarskiej miałem pilnować jedzenia i picia oraz trzymać założoną moc w okolicach 260 – 270 wat. Zwłaszcza na początku, aby nie przesadzić i żeby nie było odcięcia w drugiej części. Wiedziałem, że trasa jest szybka, a jeżeli nic nie zawalę, wyjdzie fajny czas.

Jak czułeś się na rowerze?
Na rowerze wszystko szło dobrze. Cały czas wyprzedzałem kolejnych zawodników, a nawet całe pociągi. Trzymałem założenia, jeżeli chodzi o moc. Pierwsza pętla wyszła całkiem fajnie ze średnią 39,4 km/h. Na drugiej pętli zrobiło się luźniej, za to bardziej dokuczał wiatr zwłaszcza na odcinkach, kiedy czołowo wiało.  

Czy na tym etapie pojawiały się jakieś problemy?
Tak, po około trzech godzinach jazdy przestałem tolerować izo i żele. Dlatego ostatnią część jechałem na samej wodzie. Starałem się tracić jak najmniej energii, aby z czegoś pobiec. Na szczęście na tym etapie przede mną jechał MKON (Marcin jeszcze raz przepraszam, że nie dawałem zmian na rowerze). Próbowałem mentalnie nie dać mu uciec, oczywiście jadąc w przepisowej odległości. Uważam, że robimy to dla frajdy. Każdy bierze odpowiedzialność za siebie, aby pilnować tych 12 metrów. Nie rozumiem tych, co ¾ trasy jadą w peletonie.

180 km przejechałeś w 4:36:01. Jak oceniasz ten czas?
Myślę, że jest to niezły wynik. W porównaniu do życiówki z Malborka z zeszłego roku poprawiłem się o prawie osiem minut.

Jakie miałeś założenia na biegu?
Po prostu pobiec swoje. Wiedziałem, na co mnie stać. Na treningach realizowałem długie biegi w tempie poniżej 4:00 na km. Z dużą łatwością wiedziałem, że jak wszystko wypali, to czas z tego etapu będzie świetny.

W jakim stopniu udało się je zrealizować?
Myślę, że stać mnie na dużo lepsze bieganie. Na tych zawodach plany pokrzyżowała nietolerancja na żele na tym etapie i 2 wizyty w WC. Jak na takie perypetie uznaję to za dobry wynik.

Ostatecznie wbiegłeś na metę z wynikiem 7:58:12, co dało trzecie miejsce w kategorii wiekowej. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, jesteś zadowolony z tego rezultatu?
Tak, trzecie miejsce w kategorii, a czwarte OPEN. To świadczy, jak mocna jest moja kategoria. Na szczęście w przyszłym roku wskakuję oczko wyżej. Mam nadzieję, że walka będzie się rozgrywać o najcenniejszy krążek.

Jakie masz wnioski po tych zawodach?
Myślę, że to były dobre zawody. Cały czas jest progres, więc idę w dobrym kierunku. Trzeba to trzymać i będzie dobrze. Człowiek uczy się na błędach. Myślę, że na przyszły sezon wprowadzimy lekkie korekty w planie i wszystko zagra na 110 procent.

Jak oceniasz ten sezon?
Myślę, że to był doby sezon. Udało się wywalczyć dwa sloty na Mistrzostwa Świata na 70.3 do Utah i IRONMAN na Hawaje oraz Mistrzostwo Europy w duathlonie. Wpadło też kilka razy podium w kategorii, ale jeszcze tego dokładnie nie analizowałem.

Z których zawodów jesteś najbardziej zadowolony?
Każde zawody czegoś nas uczą. Myślę, że nie było idealnych startów w tym sezonie. Na każdym można by coś poprawić, ale są to tylko delikatne niedociągnięcia, które postaram się wyeliminować w przyszłym roku.

W tym roku zadebiutowałeś też jako organizator zawodów. Jak czułeś się w tej roli?
Był to debiut organizacyjny imprezy triathlonowej, a imprezy biegowe razem z Klubem Biegacza V-Max Adamów organizujemy już od 13 lat. Więc nie był to dla mnie jakiś szok.

Wolisz startować w zawodach, czy je organizować?
Ciągle mam nowe pomysły. Myślę, że z powodzeniem udaje mi się łączyć obie role. Dlatego nie chciałbym tego zepsuć. Po prostu lubię, jak coś się dzieje. Mam jeszcze trochę pomysłów. Jak wszystko dobrze pójdzie, to w przyszłym roku będzie ciekawie.

Jak będzie wyglądać u Ciebie okres roztrenowania?
Na razie muszę nadrabiać zaległości, zabrać żonę na randkę, wykosić trawę na podwórku itp. Bo w tym sezonie takie rzeczy obrywały najbardziej. W miarę chęci może wpadnie kilka lekkich treningów rozruchowych. Może uda się zrobić jakiś rower z żoną, lekki basen, czy coś w tym stylu.

Czy masz już zarysy planów na kolejny sezon?
Na pewno szczyt formy szykujemy na październik i Mistrzostwa Świata IRONMAN i IRONMAN 70.3, a nad resztą jeszcze się zastanawiam. Może na wiosnę jakieś duathlony. Zobaczymy.  Muszę to jeszcze przedyskutować z trenerem.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X