Wiadomości

Działaj. Inspiruj. Slovakman 226 start marzeń

Dla Agaty Mikołajczyk start w Slovakman 226 był spełnieniem pięcioletniego projektu. Od sprintu do dystansu długiego. Relacja.

Z nieba lał się żar. Między 28 a 32 stopnie. Odliczanie co pętle, a łącznie miałam ich aż 15! do pokonania. Niesamowity klimat, którzy tworzyła słowacka społeczność. Wolontariusze pomocni, z uśmiechem na twarzy. I dystans, który budzi respekt: 3,8 km pływania + 180 km na rowerze a na dokładkę 42,2 km biegu. Moje spojrzenie na start marzeń – Slovakman 226 w dniu 1.08.2020.

Zwieńczenie pięcioletniej przygody

Dla każdego z nas ten rok był totalnie inny. Pozamykane pływalnie, odwoływane albo przekładane imprezy sportowe. Po motywację i energię do działania trzeba było sięgnąć bardzo głęboko wewnątrz siebie.

Warto wrócić do tych chwil: Przed rokiem Agnieszka Jerzyk kosmicznie zadebiutował na dystansie długim

Trenowałam przede wszystkim sama i pod rozpisywany samodzielnie plan. Bez sponsorów (niestety) i z podstawowym sprzętem (wzdychałam na widok rowerów za naście tysięcy). Start miał być zwieńczeniem mojej pięcioletniej przygody z triathlonem. Od sprintów po starty na “połówce” i sztafety na pełnym dystansie wraz z dziewczynami z projektu “TRIpak – kobiecy triathlon”. Tym razem chciałam w pojedynkę zmierzyć się z tym prestiżowym dystansem.

Różowy dywan dla Pań  

W miasteczku zawodów byłam przed godziną 6. W strefie zmian organizatorzy przygotowali oddzielne haki na rowery dla kobiet przy różowym dywanie. Był numer 304, imię, nazwisko i flaga Polski. Zastosowano system workowy – jeden na etap kolarski, drugi na rowerowy. Była wyznaczona strefa do przebrania. Wszystko odbierali wolontariusze. Byłam pod wrażeniem organizatorskiej myśli 😉

Różowy dywan dla Pań. Ciekawe co na to MKON?

Pływanie rozpoczęliśmy o godzinie 7 w rzece Vah (nurt nie był odczuwalny) z wody. Przejrzystość… zarys ręki pod wodą widziałam. Parametry na zegarku już nie. Kilka razy musiałam też usuwać glony z siebie, ale ogólnie było bardzo przyjemnie. 5 bojek. 3 wyjścia z wody i łączny dystans około 3,8 km. Podłoże skaliste, więc trzeba było uważać przy wchodzeniu/wychodzeniu. Bliska obecność strefy i niedługi dobieg do belki.

Ruch otwarty, a ani słowa o tym

Etap rowerowy. Zdecydowanie mój ulubiony. Jednakże absolutnie nie spodziewałam się, że jazda na odcinku 182 kilometrów (rower był dłuższy) będzie… w ruchu otwartym! Ani na odprawie po słowacku, ani po angielsku nie kojarzę, by było cokolwiek wspomniane na ten temat. To jedyny minus imprezy, który wpłynął na dyskomfort na etapie kolarskim. Ponadto trasa płaska z pętlą 30-kilometrową, która w połowie miała nieznaczną górkę. 15 kilometrów śmigałam z prędkością 34,5-37 km/h mając wiatr za sprzymierzeńca. Powrót był walką – średnia kręciła się nawet ok 23 km/h. Zależało mi, by utrzymać średnią 30 km/h na całości, jednakże po sześciu odcinkach 15-kilometrowych pod wiatr trochę spasowałam. Miałam jeszcze maraton do przebiegnięcia.

Sól, woda i arbuz wybawieniem

6 pętli biegowych i ok.40,5/41 km. Nad samą rzeką i w zaciemnionym parku, gdzie choć przez moment mogłam schować się przed słońcem. Nogi jak z ołowiu, żołądek nie chciał nic przyjąć. Na jednym z punktów żywieniowych wolontariusz nasypał mi na dłoń sól, kazał popić wodą i zagryźć arbuzem. To było wybawienie!

Czytaj także: Ile naprawdę sprzętu potrzebuje debiutant?

Trasa biegowa również płaska, z jednym podbiegiem po schodach (w moim przypadku z podejściem). W parku mnóstwo Słowaków, którzy tak radośnie dopingowali, że z marszu przechodziłam choć na chwilę biegu.

Mąż czyhał z aparatem

Łączny czas ok.13 godzin 37 minut (oficjalnych wyników jeszcze nie ma, a zegarek odmówił posłuszeństwa na 26-kilometrze biegu). 240 zapisanych zawodników w tym 17 kobiet. Stanęłam na podium na 2. miejscu w kategorii K25-29. Wręcz namacalnie czułam wsparcie tak wielu osób: rodziny, bliskich, sportowych znajomych! Mąż był ze mną cały czas i czyhał z aparatem 😉

Slovakman 226 to mój start marzeń. Nic bym nie zmieniła. Moja maksyma “Działaj. Inspiruj” jak żywa! Podziałałam i inspiruję, byś i Ty zadziałał/zadziałała sportowo w życiu.

Agata Mikołajczyk
foto Mateusz Mikołajczyk

Relacja pisana z samochodu, w drodze do domu. To jest dopiero IronWomen. Dziękujemy!  

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X