Rozmowa

Milena Budrewicz w siódmym miesiącu ciąży wystartowała w triathlonie

Od nieco ponad roku sprawdza się w nowej roli, jaką jest bycie mamą. Mimo ciąży Milena Budrewicz nie przestała trenować i pracować. Szybko też wróciła do sportu, a od roku rozwija nowy projekt, Iron Woman.

14 miesięcy temu zostałaś mamą. Jak czujesz się w tej roli?
Z całą pewnością teraz już mogę przyznać, że czuję się spełniona jako świeżo upieczona mama, ale w moim przypadku nie było łatwo. Instynkt macierzyński obudził się we mnie dopiero po urodzeniu córki. Wcześniej nigdy go nie miałam. Od zawsze byłam przekonana, że akurat ta rola życiowa nie jest mi pisana. Dlatego ciągle odkładałam macierzyństwo na później. Szczerze… to nie planowałam zajść w ciążę, tylko wręcz przeciwnie ostro cisnęłam z treningami triathlonowymi, robiąc formę życia na nowy sezon startowy. Jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to przeżyłam szok. Wszystkie moje plany sportowe legły w gruzach. Nie zdecydowałam się świadomie na macierzyństwo, to ono samo dopadło mnie znienacka. Po pewnym czasie uzmysłowiłam sobie, kiedy jak nie teraz, że jest to najlepszy czas w moim życiu, że zrobiłam formę życia dla niej, aby mój zdrowy organizm dał jej wszystko, co najlepsze, potrzebne i najbardziej wartościowe do rozwoju. Wtedy pomyślałam sobie, że wcale nie muszę rezygnować z uprawiania sportu, z codziennych treningów. Będę je robić razem z Gają w brzuszku.

Czy już córka złapała sportowego bakcyla?
Obecnie Gaja jest bardzo aktywnym dzieckiem. Ma ogromną ilość energii. Od piątego miesiąca życia chodzi do żłobka, gdzie uczestniczy w ciekawych zajęciach edukacyjno- sportowych. Jeździmy z nią na basen, na naukę pływania. Jest chyba najbardziej dotlenionym i nie chorującym dzieckiem w Otwocku, ponieważ robię z nią treningi biegowe, pchając wózek.

Chciałabyś, aby Gaja w przyszłości poszła w Twoje triathlonowe ślady?
Nie koniecznie.  Na pewno ważne jest, żeby była szczęśliwa i spełniona. Wiem, że sport w tym pomaga, a jaką dyscyplinę wybierze, to jest mi obojętne. Ważne jest to, aby żyła aktywnie, budując zdrowe nawyki. Moim matczynym zadaniem jest pokazać jej jak czerpać radość z uprawiania sportu.

Wróćmy do okresu ciąży. W tym czasie, będąc w 6,5 miesiącu ukończyłaś Ironman Gdynia. Jak było?
Tak, ukończyłam Ironman Gdynia na dystansie sprinterskim i byłam wtedy w 6,5 miesiącu ciąży. Brzmi to groźnie, ale tak naprawdę razem z Gają bawiłyśmy się wyśmienicie. Wystartowałyśmy w ostatniej grupie ze względu na bezpieczeństwo. Płynęłam całkowicie z boku grupy. Po raz pierwszy mogłam zobaczyć zawody z tej drugiej strony. Nigdy w życiu nie wyprzedziłam podczas wyścigu tak wielu zawodników. Oczywiście był to dla mnie wysiłek w tlenie czyli bezpieczny dla mojego i dziecka zdrowia, sprawiający przyjemność, odżywiający mój i małej organizm. Czerpałyśmy z niego sportową radość.

Czy tamten start wiązał się z jakimś ryzykiem, zważając na Twój ówczesny stan?
To wszystko, to był wysiłek w tlenie. Nie męczyłam się podczas tych wszystkich aktywności.  Miałam bardzo aktywną i zdrową ciążę. Dostałam pozwolenie od lekarza prowadzącego, że mogę trenować codziennie tylko z głową. Całą ciążę trenowałam praktycznie codziennie do ostatniego dnia przed porodem.

W ilu zawodach jeszcze brałaś udział w trakcie ciąży?
Podczas ciąży przebiegłam jeszcze dwa półmaratony w jednym z nich w Otwocku nawet zajęłam czwarte miejsce. Wjechałam na wulkan Teide na Teneryfie, pokonując trudną trasę z 30 kilometrowym podjazdem, a potem krętym i bardzo niebezpiecznym zjazdem. Trochę się bałam.

Jakie dla Ciebie przynosiła ta ciągłość treningowa zachowana w trakcie ciąży?
Oczywiście moje treningi podczas ciąży przyniosły mi i Gai same profity, od znakomitego samopoczucia oraz radosnego podejścia do życia, po naprawdę niewielki przyrost mojej masy ciała tylko 8-9 kilogramów.

Na co dzień łączysz triathlon z pracą. Jak to łączenie wszelkich obowiązków wyglądało w trakcie ciąży?
Tak, na co dzień pracuję i również pracowałam w trakcie ciąży. Od 13 lat prowadzę klinikę World Dental w Warszawie. Oczywiście nie było to łatwe połączyć codzienną pracę, treningi i ciąże. Nie było wyjścia, musiałam trochę zwolnić. W firmie pracowałam trochę krócej, trenowałam systematycznie, ale były to treningi w tlenie, czyli nie przeciążałam się. Cały czas miałam poczucie pewności, że treningi bardzo dobrze wpływają na mój i dziecka rozwój.

Czy zdarzały się chwile zwątpienia i gorsze momenty pod względem mentalnym?
Oczywiście, że tak chyba każda kobieta, będąc w ciąży, je ma. Ostatnie dwa miesiące- było naprawdę ciężko. Wtedy zmniejszyłam objętość treningów, ale trenowałam codziennie do końca. Ostatni trening zrobiłam dzień przed porodem, kolejny trzy dni po porodzie. Były to bardziej ćwiczenia rehabilitacyjne, ale to też była aktywność, która nie wątpliwie przyczyniła się do szybszej regeneracji i powrotu do nowej formy życiowej, którą udało mi się osiągnąć z pomocą Mateusza Kazimierczaka już na ten sezon startowy po porodzie.

Jak przebiegał ten proces powrotu do treningowej regularności?
Początki były ciężkie, miałam wiele problemów, począwszy od podstawowego czyli najzwyczajniej w świecie wyjścia na trening. Jak jest maleńkie dziecko w domu, to nie jest tak łatwo się wyrwać. Całe szczęście miałam wsparcie mojej mamy i mojego partnera Kamila, bez nich nie dałabym rady budować formę na sezon. Do tego dochodzi ogromna organizacja i logistyka całego dnia. Z dnia na dzień było coraz lepiej. Wracałam do systematyki rzetelnego wykonywania jednostek treningowych.

Kiedy stanęłaś pierwszy raz na starcie po urodzeniu dziecka?
Pierwszy raz stanęłam na starcie dosyć wcześnie, bo już na wiosnę 5 miesięcy po porodzie, były to zawody w Serocku nad Zalewem Zegrzyńskim. Uważam ten start za bardzo ciężki, ale udany, wywalczyłam tam pierwsze miejsce w AG. Podczas etapu pływackiego strasznie zmarzłam. Niestety tego samego dnia co startowałam, wieczorem musiałam lecieć w podróż służbowo- biznesową do Dubaju, gdzie przez różnicę temperatur niestety nabawiłam się półpaśca. Szczęście w nieszczęściu, bo przeszłam przez tą niekiedy straszną chorobę bardzo gładko, ale niestety z powodu choroby byłam zmuszona odstawić od karmienia piersią córeczkę, żeby jej nie zarazić. Był to dla mnie naprawdę bardzo ciężki okres w życiu zarówno dla matki jak i sportowca.

Jakich rad udzieliłabyś innym triathlonistkom, które są w ciąży lub też zamierzają powrócić po urodzeniu dziecka?
Główna rada to wsłuchujcie się we własny organizm, on Wam odpowie, co może, a czego nie może. Organizmu nie oszukamy. Ciąża jest to wyjątkowy okres dla każdej kobiety, gdzie jej organizm oddaje wszystko co najlepsze dziecku. W ciąży należy pamiętać, aby dostarczać wszystkich niezbędnych składników oraz zdrowo odżywiać się, mądrze ćwiczyć, dbać o siebie i maleństwo. Ja niestety wzięłam na siebie początkowo za dużo i przepłaciłam zdrowiem. Naprawdę nie jest łatwo połączyć macierzyństwo z prowadzeniem własnej firmy i ciężkimi treningami triathlonowymi. Po tej zdrowotnej porażce nie poddałam się. Wyciągnęłam wnioski, zrobiłam krok do tyłu, a potem pomału z głową nabrałam mądrego rozpędu. Sezon startowy 2022 by dla mnie bardzo udany, w każdych zawodach stawałam na podium. Ostatnim startem w Malborku na dystansie 1/4 IM ukoronowałam moje ciężkie, ale jakże radosne przygotowania, zajmując pierwsze miejsce w AG.

Od pewnego czasu trenujesz pod okiem Adriana Kostery. Jak przebiega Wasza współpraca?
Tak , obecnie trenuję pod okiem Adriana Kostery, który jest bardzo doświadczonym ultratriathlonistą. Nasza współpraca jest całkowicie inna od poprzednich, treningi są bardziej zróżnicowane, nie są monotonne. W skrócie mówiąc, „dzieje się” a to właśnie lubię. Z moich poprzednich trenerów triathlonowych Maćka Bodnara i Mateusza Kazimierczaka byłam bardzo zadowolona z naszej współpracy, ale wiesz… w życiu przychodzi taki moment , że trzeba iść dalej. Adrian to moim zdaniem najbardziej zdeterminowany i wytrzymały człowiek na świecie, silny zarówno fizycznie jak i psychicznie, od którego bije niesamowita dobra energia i moc, a zarazem niezmiernie skromny człowiek, z wielką pasją, sercem, potrafiący połączyć życie rodzinne z jakże ciężkimi i morderczymi treningami. Jestem zaszczycona, że mogę uczyć się od jednego z najlepszych ultratriathlonistów na świecie.

Jakie stawiacie sobie cele na zbliżający się sezon?
Przede wszystkim dobrze się bawić i czerpać 100% satysfakcji oraz uśmiechu z treningów i startów. Szczerze mówiąc, podjęłam bardzo przemyślaną życiową decyzję. Mam teraz rodzinę – ona jest na pierwszym miejscu. Potem jest triathlon, ale też nie chciałam się z nim rozstawać na dobre, bo kocham ten jakże bolesny i wymagający sport.  Przede wszystkim z myślą „nie za wszelką cenę” planujemy 5 do 6 startów w Polsce oraz za granicą w większości na dystansach krótkich czyli 1/8, 1/4 IM gdzie dam z siebie wszystko aby zawalczyć o podium w AG. Na pewno będą to starty w Warszawie, Gdyni, Malborku, Gołdapi, Serocku, dwie imprezy zagraniczne IM 5150 we Włoszech i na Filipinach może również IM 70.3 w Turcji.

Poza tym rozwijasz projekt Iron Woman. Jakie są cele tej inicjatywy?
Tak, rozwijam projekt IRON WOMAN dokładnie Female Iron Woman. Jest to bardzo wyjątkowy projekt, bliski mojemu sercu. Na tym etapie wraz z moim zespołem cudownych ludzi stworzyliśmy platformę www.ironwoman.pl na której można śledzić nasze działania. Projekt jest wielopoziomowy. Przede wszystkim już od ponad roku czasu działamy w nim charytatywnie, pomagając oraz wspierając różne inicjatywy. Z Iron Woman byliśmy nawet w Republice Środkowoafrykańskiej, pomagając ratować ludzkie życie. Ostatnia akcja sprzed ponad miesiąca to pomoc w Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym (IOP)w Otwocku, gdzie w naszej akcji „kup choinkę” przekazaliśmy ponad trzy tysiące złotych na porzucone w oknach życia niemowlaki. Projekt Iron Woman pomaga kobietą i ich rodziną wzrastać zarówno sportowo jak i również zawodowo. Uczy, jak wyzwolić swoją prawdziwą kobiecą moc. W najbliższym czasie planujemy z naszym zespołem uruchomić moduł treningowy na naszej platformie www.ironwoman.pl, to jest wielka niespodzianka. Do projektu przyłączyło się wiele wyjątkowych firm i znanych osób, które prężnie działają i pomagają między innymi takich jak TRIGAR Warszawa- partner dysponujący najbogatszą w stolicy ofertą urządzeń oraz oryginalnych akcesoriów firmy GARMIN, Kancelaria Adwokacka Jasińscy & Partnerzy- w ramach projektu udzielająca darmowych porad oraz konsultacji prawnych. Nasza Klinika World Dental- udziela w ramach projektu darmowe konsultacje i porady medyczne. Główną misją jest pomoc oraz nasze działania charytatywne, promowanie aktywnego trybu życia, rozwój sportowy, rozwój osobisty.

W jaki sposób można się do Was zgłosić?
Zapraszamy chętne firmy oraz osoby prywatne do udziału w naszym wyjątkowym projekcie Female Iron Woman. Kontaktując się poprzez naszą stronę www.ironwoman.pl w zakładce KARIERA.

Czy możemy spodziewać się podopiecznych tego projektu w nadchodzącym sezonie na zawodach triathlonowych?
Oczywiście. Projekt pod kątem rozwoju sportowego jest dedykowany dla kobiet i ich rodzin dopiero zaczynających przygodę ze sportem i triathlonem – czyli OD ZERA DO IRON WOMAN.

Jaka jest twoja długofalowa wizja tej inicjatywy?
Nasza długofalowa wizja projektu to przede wszystkim pomoc i działania charytatywne poprzez promowanie sportu oraz rozwój osobisty. Myślę, że w naszym projekcie każdy znajdzie coś dla siebie. Przede wszystkim fajnie jest pomagać, bo DOBRO WRACA DO NAS, pomagając, rozwijamy naszą empatię i wrażliwość.

Czego Ci życzyć przez zbliżającym się sezonem 2023?
Przede wszystkim zdrowia dla mnie i dla mojej najbliższej świeżo upieczonej rodziny, jak ono będzie to uda się zrealizować marzenia i plany startowe w tym sezonie.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X