Mikołaj Luft: Rozważam zakończenie kariery PRO
To był dla niego trudny rok. Problemy rodzinne oraz zdrowotne spowodowały, że z opóźnieniem rozpoczął treningi do sezonu. Mimo to starał się wypracować jak najlepszą formę. Mikołaj Luft w rozmowie z TriathlonLife.pl opowiada o trudnym sezonie, pracy trenerskiej oraz dalszych planach.
Jak wyglądały Twoje przygotowania do sezonu 2019?
One były mocno opóźnione. To było spowodowane głównie przez chorobę żony. Musiałem skupić się na innych rzeczach niż sport. Izie zaostrzyła się alergia oraz inne towarzyszące temu schorzenia. Sprawy rodzinne były dla mnie priorytetowe.
Więc kiedy zacząłeś poważne przygotowania?
Porządne treningi zacząłem dopiero w maju. Podczas zawodów w duathlonie w Czempiniu było widać, że nie jestem w dobrej formie. Przepracowałem połowę tych jednostek treningowych, co realizuję przy normalnym sezonie.
W jaki sposób te opóźnione przygotowania wpłynęły na Twój cały sezon?
Do krótkiego sezonu byłem w stanie się przygotować. Robiąc mniej objętościowych treningów, a skupiając się na konkretnych akcentach, czułem, że mam szybkość na zawodach.
Z których zawodów byłeś zadowolony?
Czułem się dobrze w Częstochowie mimo czwartego miejsca. Dobrze mi też poszło w Poznaniu. Byłem zadowolony. Tym bardziej że poziom zawodników w Polsce się podniósł. Ja formę próbowałem podtrzymać. Mimo tego, że miałem ograniczony trening.
Czytaj także:
Mikołaj Luft. Triathlonista, trener, żeglarz, narciarz, fizjoterapeuta i kto wie, kto jeszcze
W którym momencie te ograniczone przygotowania odbiły się na Tobie?
W drugiej części sezonu brakowało mi treningu i stabilności formy. Chciałem odzyskać dyspozycję. Szykowałem się pod pełny dystans do zawodów w Malborku. Niestety, czułem, że nie jestem przygotowany według oczekiwań. Nie da się oszukać pewnych rzeczy. Trzeba przerobić wystarczającą liczbę jednostek treningowych, aby myśleć o rywalizacji na pełnym dystansie.
Mimo trudności jakie miałeś cele zawodnicze na ten sezon?
Zawodniczym celem było to, żeby dobrze się zaprezentować na mistrzostwach Polski oraz ograniczyć się do polskiego podwórka. Chciałem powalczyć o medal na któryś z zawodów MP. Niestety, tego nie udało się zrealizować. Nie zasłużyłem na realizację tych planów za pomocą ograniczonych przygotowań.
A jesteś zadowolony z tegorocznych efektów pracy trenerskiej?
Jestem zadowolony, że kilku moich zawodników poprawiło wyniki. Do niedawnych MŚ na Hawajach wykonaliśmy kawał dobrej roboty z Marcinem Pacholakiem. Do tego mieliśmy okazję potrenować z Darkiem Dąbrowskim, który jest podopiecznym mojego trenera Jakuba Czai. Miałem też kilku debiutantów na pełnym IM, którzy z powodzeniem wystartowali. Dlatego jestem zadowolony z wyników, jakie osiągnęli moi zawodnicy w tym sezonie.
Co ci daje praca trenerska?
Daje mi sporo satysfakcji. Nie tylko trenuję dla siebie, ale też dzielę się doświadczeniem z innymi. Pokazuję, jak to robić.
Jednak sport obecnie jest dla Ciebie drugoplanowy. Co jest dla Ciebie najważniejszym celem?
Nadal najważniejsze jest odzyskanie takiej rodzinnej równowagi. Ta choroba żony dość mocno zachwiała naszą domową równowagą. Powiem szczerze, że łączenie roli zawodnika, męża i głowy rodziny było dla mnie trudne. W szczególności ostatni okres. To wszystko przerodziło się w pewien kryzys. Mam nadzieję, że niedługo z niego wyjdę. Na szczęście stan żony też ulega poprawie.
Zobacz też:
Sylwester Kuster: Najważniejsi są moi podopieczni
Czy oprócz takich prywatnych problemów, dokuczało Tobie zdrowie w tym sezonie?
W zasadzie od zeszłego roku miałem uporczywe bóle mięśni grupy kurszowo-goleniowej po prawej i po lewej stronie. Ta dolegliwość zepsuła mi niejeden start w zeszłym sezonie.
A co ci pomogło w mniejszym odczuwaniu tego dyskomfortu?
Na to miały z pewnością wpływ krótsze, ale bardziej szybkościowe treningi. Pomogła mi zmiana techniki oraz mocniejsze uginanie kolan w trakcie biegu. Te bóle odpuściły do tego stopnia, że po zejściu z roweru mocno mi nie doskwierały. Mogłem normalnie i szybko biegać. Zauważyłem, że kiedy odpuszczam trening, to te problemy wracają. Myślę, że to też jest efekt pewnych napięć nerwowych, które się pojawiły oraz brak treningowego spokoju. To był największy problem ze zdrowiem.
Zastanawiasz się już nad przyszłym sezonem w roli zawodnika?
Obecnie jestem na takim etapie kariery, że zastanawiam się nad sensem jej kontynuacji jako zawodnik PRO.
Skąd biorą się te wątpliwości?
W dużej mierze to jest spowodowane tym, że nie wiem, jakie będę miał warunki do przygotowań. To bierze się głównie z mojej sytuacji rodzinnej. Do kariery sportowej potrzebny jest też spokój i wsparcie rodzinne, a nie tylko finanse. Czasem trzeba poświęcić własne priorytety. Moja żona rezygnowała z części własnych ambicji na rzecz moich. A teraz jest pora, żeby bardziej się skoncentrować na jej problemach oraz potrzebach.
Czy ewentualne zakończenie kariery jako zawodnik PRO wpłynie na Twoją działalność trenerską?
Gdybym miał rezygnować z trenowania innych, to musiałbym zmienić całą ścieżkę zawodową. Gdybym zakończył ściganie się jako zawodnik PRO, to chciałbym mocniej skupić się na grupie Luft Tri Team oraz juniorskiej części tego teamu i rozwijać się trenersko. Trenowanie innych daje mi sporo satysfakcji oraz przyjemności. Na pewno będę utrzymywał jakiś poziom aktywności fizycznej, która mi towarzyszy od 21 lat. Naprawdę czuję się lepiej, kiedy się ruszam. Z drugiej strony trudno byłoby mi zaakceptować sytuację, w której byłbym wolniejszy od podopiecznych. Oczywiście zawodnik może być ode mnie szybszy. Tylko nie ze względu na to, że ja zwolniłem, ale on zanotował postęp.
Sprawdż także:
Ironman Kopenhaga. Co warto wiedzieć o imprezie
Czy masz już konkretne plany przygotowawcze lub zaplanowane wyjazdy treningowe dla podopiecznych Luft Tri Team?
Jeszcze konkretnych planów nie mam. Na pewno chciałbym w okolicach lutego lub marca zrobić obóz przygotowawczy na Wyspach Kanaryjskich. To jest coroczny wyjazd. Planuję robić dla zawodników takie mikro obozy. W kilka osób wyjeżdżamy w poszczególne miejsca, aby tam trenować.
Kiedy można spodziewać się Twojej ostatecznej decyzji o kontynuowaniu lub zakończeniu kariery zawodnika PRO?
Na pewno chciałbym być w jakimś stopniu obecny na triathlonowej scenie. Przede wszystkim startować na polskich zawodach. Też będę chciał wystartować na dystansie IM na krajowej imprezie. Jednak tak patrząc obiektywnie, to przez ostatnie dwa lata przede wszystkim moje przygotowania nie wyglądały profesjonalnie. Myślę, że kwalifikowały się do kategorii AG. To nie zmienia faktu, że mam ambicje ścigania się na wysokim poziomie. Dlatego to jest bardzo trudna decyzja. Jeszcze jej nie podjąłem. Niedawno rozważałem start na grudniowych zawodach w Argentynie, żeby sprawdzić formę. Jednak widzę, że nie zdążę się przygotować do tej imprezy. Myślałem, że Argentyna pokaże mi kierunek, w którym podążam. Może potrzebuje roku przerwy od intensywnego treningu i odzyskania świeżości. Nie chcę być kolejnym zawodnikiem, który szumnie ogłasza zakończenie kariery, a potem startuje pół roku później na zawodach. Czas pokaże, jaką podejmę decyzje.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: Mikołaj Luft FB