Rozmowa

Adrian Kostera: Pierwsze święta z synem

Na początku grudnia został ojcem. Opiekę nad dzieckiem łączy z pracą i treningami. Adrian Kostera zdradził, jak będą wyglądać Jego tegoroczne święta Bożego Narodzenia.

2 grudnia przyszedł na świat Twój syn Dawid. Jak się czujesz w roli ojca?
Życie to film z Hollywood. Na szczęście prędzej to wiedziałem. Wszędzie widzi się obrazek, gdy dziecko pojawia się na świecie i nagle wszystko się zmienia. Rodzice tryskają radością, a dziecko staje się oczkiem w głowie, róże, fanfary i konfetti. W rzeczywistości jest tak, że po dziewięciu miesiącach trudnej ciąży, po kilkunastu godzinach niełatwego porodu o godzinie 24, głodni i zmęczeni zostajemy w pokoju z noworodkiem. Boimy się zasnąć, ciągle obserwując, czy oddycha. Gdzieś za mgłą zmęczenia i senności czujemy, że zdarzył się cud. Jednak jeszcze nie potrafimy tego poczuć. Kolejne dni i tygodnie – jeżeli ktoś nastawił się na to, że po porodzie będzie radośnie, podrzucanie, zabawa, uśmiechy, interakcje z noworodkiem to może się rozczarować. Sen/wymiana pampersa/jedzenie/usypianie i jak ma się szczęście to godzina lub dwie do ponownego przebudzenia. Nie mówię tego w negatywnym świetle. Wiedziałem, że tak to będzie wyglądać. Więc z nieugiętą cierpliwością karmimy, przewijamy, kładziemy spać i próbujemy zasnąć, zanim David znów nas zerwie z łóżka. Jednak mamy te pojedyncze uśmiechy, miniaturowe stópki, ten piękny spokojny wyraz twarzy, gdy słodko śpi. Dochodzi ta świadomość, że bez nas sobie nie poradzi. To sprawia, że warto i mimo wszystko to jest piękny czas.

Jak zmieniło się Twoje pierwotne postrzeganie ojcostwa po zetknięciu  z praktyką?
Przez wiele lat razem żoną dorastaliśmy psychicznie do tego, aby pewnego dnia zostać rodzicami. Na wiele miesięcy, zanim pierwsze USG potwierdziło, że za niecały rok zostaniemy rodzicami, przygotowywaliśmy się do tego. Tak samo jak do triathlonu, aby jak najlepiej w miarę możliwości przygotować się do ciąży, opieki nad noworodkiem i wychowania dziecka. Połykaliśmy książki, szukaliśmy artykułów. Czytaliśmy fora oraz zasięgaliśmy opinii. Tak więc nie wiele mnie zaskoczyło. Dla mnie najbardziej interesujące jest sposób, w jaki niemowlę postrzega świat. Wiedza o tym bardzo ułatwia opiekę nad nim i rozumienie się nawzajem. Gdy zrozumie się, że dziecko niemal nie widzi, a jedynie dostrzega silne kontury i światła, oczy nie akomodują i mają fokus na około 20cm. Mózg nie reguluje ciepłoty ciała. Noworodek nie rozumie, że to, co go dotyka, to jego dłonie. Jedyne co nam pozostaje do komunikacji, to poczucie ciepła, bliskości i bezpieczeństwa. Kiedy jesteśmy tego wszystkiego świadomi, wtedy dokładnie wiemy, jaki to człowieczek leży przed nami i co my możemy zrobić, aby był szczęśliwy. Niestety, dla wielu rodziców podrzucanie, szeptanie do ucha, dotykanie wszystkimi palcami naraz, pokazywanie mu czegoś, jedynie sprawia, że liczba bodźców go przerasta, niepokoi i na stałe odciska się negatywnie w rozwijającym się układzie nerwowym.

W jaki sposób obecnie łączysz treningi, ojcostwo oraz pracę?
Od grudnia rozpocząłem coś, do czego się przygotowywałem już trzy lata, czyli trenowanie innych. Głównie triatlon i bieganie ultra. Rok temu w programie pilotażowym wyszkoliłem siedem osób do ich pierwszego maratonu ze 100 procentową skutecznością. To mnie dodatkowo skłoniło, aby dokończyć szkołę i ruszyć na poważnie. Od narodzin syna mam pięć tygodni wolnego. Dużo obowiązków w domu, ale  z każdym dniem coraz lepiej rozumiemy się z Davidem i chwile, w których on śpi zazwyczaj dwugodzinne drzemki, tata może wykorzystać na układanie planów albo własne treningi. Więc na razie staram się z każdym treningiem zmieścić w ciągu godziny. Nie jest to złe, bo stosuję odwróconą periodyzację.  Teraz jest właśnie czas na mocno, szybko i intensywnie, a co za tym idzie i krótko. Z czasem David podrośnie na tyle, że będzie mógł jako pasażer własnego luksusowego mobilu towarzyszyć mi w bieganiu pchany przez tatę. Wtedy będzie potrzebnych kilka butelek mleka oraz zapas pampersów i nie ma ograniczeń dla nas. Mam nadzieję, że mu się spodoba ultra bieganie z tatą.

Czego się już nauczyłeś przy opiece nad dzieckiem?
Odwrócę pytanie. To, co nauczyłem się w sporcie ultra, teraz profituje w opiece nad dzieckiem, czyli cierpliwość, stalowe nerwy, wytrzymywanie bez snu. To jest niesamowite, bo nie tylko w bieganiu, jeździe na rowerze i pływaniu, ale również w trzymaniu, przenoszeniu, kąpaniu dziecka to jest ultra istotne. Miałem tę sposobność, że bezpośrednio uczestniczyłem w porodzie. Na końcu byłem przy operacji cięcia cesarskiego. Panie, które są mamami, zapewne mi tutaj przyklasną. Mogę śmiało powiedzieć, że wszystko, co widziałem w biegach ultra, każdy ból, niemoc, problem są miniaturowe przy tym, czym jest poród. Więc na pewno zmieni się moje postrzeganie w przyszłych startach tego, czym jest granica bólu, jaki można znieść.

Zobacz też:

Emilia Wołyniec: Podchodzę na luzie do startów, ale lubię TOP3

 

Czy syn stał się dla Ciebie dodatkową motywacją do treningów oraz realizowania celów?
Holandia nie jest miejscem prorodzinnym. Normą jest tutaj, że po kilku tygodniach urlopu, kobiety wracają do pracy, a niemowlaki, sześciotygodniowe trafiają do żłobka. System, w którym ja odprowadzam dziecko o godzinie 7 do żłobka i odbieram o 18, tylko po to, aby go nakarmić i położyć spać, bardzo mi nie odpowiada. Dlatego tym większa motywacja do mocniejszego trenowania tak, aby osiągnąć największe cele. Motywacja do tego, aby szkolić innych. Wszystko po to, aby móc pracować bardziej z domu i spędzać czas z synem.

Za kilka dni święta Bożego Narodzenia. Czy pojawił się w Twoim domu duch świąt?
Pierwsze święta razem. Czy to niewspaniałe? Sam David oczywiście pewnie nie zauważy różnicy. Dla niego wszystkie ciuszki są identyczne bez znaczenia, czy nadrukowano na nie renifera, a skład mleka nagle nie zacznie smakować karpiem lub goździkami. Chociaż setki małych lampeczek na choince przykuwa jego uwagę. Jednak dla nas rodziców to będą  wyjątkowe święta. Chociaż możemy być nieco zaspani i zmęczeni.

Jaka jest Twoja rola w świątecznych przygotowaniach?
W tym roku przygotowuję święta. Choinka już stoi. Ugotuję jakieś potrawy, ale ważniejsze będzie usiąść wieczorem w trójkę w salonie, przy choince, świeczkach i niestety, niegrzanym winie tym razem i oglądać wspólnie świąteczne filmy.

Co lubisz w tym przedświątecznym szale?
Nigdy nie doświadczam czegoś takiego. Jestem człowiekiem, który jak widzi tłok w sklepie, to nie wchodzi. Nie lubię tłoku, dlatego może też dużo więcej przyjemności daje mi Toruń maraton niż Berlin. Odnajduję większą frajdę w rodzinnej atmosferze ultra triatlonów przy parędziesięciu zawodnikach niż masówkach typu Ironman.

Jakie jest Twoje podejście do świąt Bożego Narodzenia?
Tradycje są czymś wspaniałym. Oczekiwanie na coś pięknego. Celebrowanie tego. Mimo, że nie jestem katolikiem, to tradycja świąt nadal jest dla mnie czymś pięknym, co pielęgnuję z każdym rokiem.

Co jest ulubionym elementem samych świąt?
Maraton w ugly sweater, grubych świątecznych skarpetach, czapce Mikołaja i z grzanym winem w bidonie. W tym roku sobie daruję. Myślę, że najważniejsze jest spędzić ten czas z rodziną, a wszystkie dodatki tworzą miłe tło, ale nie są niezbędne.

Jak zazwyczaj odnajdujesz się treningowo podczas okresu świątecznego?
Dla mnie święta były czasem do tej pory, gdzie miałem kilka dni wolnych od pracy i tym samym sposobność podjęcia jakiegoś ultra wyzwania. Zazwyczaj mam przerwę od treningów  w listopadzie po ostatnim maratonie. Na początku grudnia wracam z nowym planem. Więc  nie wprowadzam kolejnej przerwy po zaledwie kilku tygodniach.

Co jest Twoją ulubioną potrawą świąteczną?
Zapewne nie będzie na podstawie powyższych odpowiedzi zaskoczeniem, że grzane wino, a  tak serio to uwielbiam barszcz z uszkami i wszystko, czym jest zastawiony stół pierwszego i drugiego dnia świąt, czyli to, co nie wpisuje się w dietę triatlonisty. Bigos, gołąbki, kiełbasa z musztardą.

Jakie jest Twoje podejście do prezentów?
Na temat prezentów nie tak dawno Radosław Kotarski w „Polimaty”  udowadniał, że dużo więcej przyjemności doświadczamy, dając, niż przyjmując. Tak też jest ze mną. Nie lubię natomiast ścigania się w tym, kto komu da droższy prezent. Najlepsze prezenty wcale nie są drogie.

O jakim marzysz prezencie?
W tym roku marzę o tym, aby wraz z żoną nieco bardziej uniezależnić się od pracy na etacie i przenieść zarabianie na rachunki do domu tak, żeby spędzać w trójkę więcej czasu. Do tego poszukuję sponsorów jak co roku. Tym razem na Deca Triathlon, gdzie koszty sięgają ponad 5000€ i nie będzie wcale łatwo. Dlatego właśnie rozpocząłem trenować innych sportowców, niebawem rozpocznę kanał na YT. Wszystko robię po to, aby być więcej w domu.

Jakie masz postanowienia noworoczne?
Jeżeli chodzi o sportowe, to w lipcu Quintuple Ultra Triathlon, w sierpniu jest szansa na Deca Triathlon. Obydwa będę starał się ukończyć z rekordem świata. W listopadzie bieg 48h na bieżni u Pawła Żuka. Do tego chcę się dobrze przygotować, aby wszystkich i siebie zaskoczyć. Jeżeli chodzi o resztę, to marzę o tym, aby spędzać dużo czasu z rodziną i chwytać z tego każdą chwilę.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X