Rozmowa

Dawid Goryński: Najważniejszy jest ciągły rozwój ROZMOWA

Ten sezon zalicza do udanych. Uniknął jakichkolwiek problemów zdrowotnych. Wygrał Mistrzostwa Polski juniorów w triathlonie.

Kiedy pierwszy raz wystartowałeś?
Pierwszy raz wystartowałem w Suszu w Aquathlonie w 2015 roku. Było to po trzech miesiącach przygotowań.  W triathlonie wystartowałem rok później.

Jak było?
Debiut w triathlonie wspominam bardzo dobrze. To była Brodnica z Cyklu Volvo Triathlon Series. Wystartowałem na dystansie ⅛ IM. Nie byłem świetnym pływakiem. Więc nie wyszedłem dobrze z wody, ale świetnie pojechałem na rowerze. Zszedłem z niego na drugiej pozycji. Na biegu wyprzedził mnie tylko starszy kolega z klubu.

Zobacz też:

Marta Napieracz: Gdyby nie triathlon siałabym spustoszenie

Co było najtrudniejsze w Twoich początkach?
Początki były trudne. Nie umiałem pływać sportowo. Nauczyłem się tego w wieku prawie 15 lat. To zdecydowanie było najtrudniejsze. Z resztą nie było większych problemów. Lubiłem biegać i jeździć rowerem.

Skąd pomysł, żeby zająć się triathlonem?
Mieszkam w Suszu, gdzie triathlon jest od dekad. Więc odkąd byłem małym chłopcem  podziwiałem zawody. Kilka razy byłem nawet wolontariuszem. Bardzo mnie się to spodobało. Jednak nie myślałem, że kiedyś wystartuje. Zacząłem biegać ze znajomymi. Potem zapisałem się do UKS TRS Susz. Tak to się zaczęło.

Jakie sporty były wcześniej?
Zaczynałem od kickboxingu, a kończyłem na piłce nożnej. Sport był zawsze w moim życiu.

Co dał Ci triathlon?
Myślę, że pełni dosyć ważną rolę. Dzięki niemu dużo się nauczyłem. Do tego poznałem wielu ciekawych ludzi, z którymi ciągle utrzymuje kontakt.

W jaki sposób wpływa na życie?
Wciąż uczę się. Więc czasami ciężko pogodzić szkołę z treningiem. Jednak udaje mnie się to i nie ma większych problemów z nauką. Triathlon pochłania większość mojego prywatnego czasu, który mógłbym poświęcić na inne rzeczy. Jednak jest tym, co najbardziej lubię robić. Nie wyobrażam siebie sobie bez treningu.

Czy ktoś z rodziny poszedł w Twoje triathlonowe ślady?
Próbowałem zrobić triathlonistę z młodszego brata. Jest wysportowany i bardzo dobrze biega. Nauczył się wcześniej pływać ode mnie. Więc miałby łatwiej, ale nie spodobało mu się. Dlatego został przy piłce nożnej, w której dobrze mu idzie.

Czy jesteś zadowolony z tego sezonu?
Myślę, że sezon był udany. Przygotowania do niego zacząłem późno przez kontuzje. Mimo to udało się wykonać naprawdę fajną pracę i wyjechać na kilka obozów. Uważam, że solidnie przepracowałem ten czas.

Jakie miałeś główne cele na ten sezon?
Głównymi celami na ten sezon to były obrona mistrzostwa Polski w duathlonie oraz walka o medal w triathlonie. Zdobyłem dwa złote medale. Więc zrealizowałem to w 110 procentach.

W jakiej płaszczyźnie najwięcej poprawiłeś w tym sezonie?
Najwięcej poprawiłem na pływaniu. Przez kontuzje nie mogłem biegać i jeździć na rowerze. Więc zacząłem pływać siedem razy w tygodniu z grupą pływacką. To zaprocentowało na zawodach. Zacząłem wychodzić coraz wyżej z wody. W ten sposób walka o czołowe miejsca stała się łatwiejsza.

Czy dręczyły Ciebie jakieś kontuzje w trakcie sezonu, podobnie jak w poprzednim?
W tym sezonie udało się uniknąć kontuzji nawet tych drobnych. Nawet nie chorowałem.  Więc wykonałem plan treningowy w niemal 100 procentach.

Które zawody były najlepsze w tym sezonie?
Myślę, że mistrzostwa Polski juniorów w triathlonie wyszły mi najlepiej. Podczas całego startu czułem się świetnie. Udało mnie się wygrać bez większych problemów.

A jakie były najcięższe?
Najcięższe zawody to Mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim w Białymstoku. Był to trzeci start z rzędu i debiut na tym dystansie. Na bieganiu było ciężko.

Co chciałbyś jeszcze poprawić?
Chciałbym równomiernie poprawiać się w każdej dyscyplinie.

Gdzie masz największe rezerwy?
Myślę, że największe rezerwy i możliwości mam na pływaniu. Ciągle chce pracować i odnosić sukcesy.

O czym marzysz?
Mógłbym pisać o igrzyskach albo mistrzostwach świata. Chciałbym kiedyś wystartować na tych imprezach. Jednak skupiam się na najbliższej przyszłości. Małymi krokami dążę do mniejszych celów. Największym celem jest ciągły rozwój i samozadowolenie.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Czytaj także:

Ewelina Wołos jest stworzona do wygrywania ROZMOWA

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X