Rozmowa

Marzy o Hawajach i sub9

W tym roku zdobył MP na pełnym dystansie w AG. Marcin Michałowski nie kryje ambitnych pragnień, jakimi są slot na Konę oraz złamanie 9h na IM.

Jaki to był rok dla Ciebie?
Ten rok był bardzo intensywny. W porównaniu do poprzedniego odbyły się prawie wszystkie zawody, w których miałem zamiar wziąć udział. Wyjątkiem był jedynie Triathlon Szczecin z mojego rodzinnego miasta, z czego nie jestem pocieszony.

Jak oceniasz tegoroczne starty?
Choć zawody z pierwszej części zostały przeniesione na dalszy odcinek sezonu, wszystkie starty były udane. No może jedne były trochę zabawne. W Bydgoszczy na dystansie 1/8 zostałem przydzielony do fali dla początkujących i trochę dostosowałem się do poziomu, bo takie błędy, jak tam popełniłem, to teraz mogę tylko się śmiać z nich.

Które zawody uważasz za najlepsze?
Oczywiście w tym roku będą to zawody w Malborku, gdzie zdobyłem tytuł Mistrza Polski amatorów na dystansie długim w kategorii M40-45. Organizacyjnie też było super. Ten hymn odśpiewany z rana i Bogurodzica w momencie startu zostaną ze mną na długo w pamięci.

Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Aktywny fizycznie byłem od zawsze. W większości była to gra w piłkę nożną. Za młodego trochę trenowałem wioślarstwo. Choć tak bardziej poszło to po rzuceniu palenia jakieś 9 ,10 lat temu i zaczęło się od zawodów MTB.

Jak wyglądało Twoje życie przed triathlonem?
Było dużo roweru. Oprócz zawodów były wyzwania z serii “ile da się przejechać w ciągu  24 godzin”. Najpierw było to w formie wycieczki i wyszło 400km. Później już bardziej się przygotowaliśmy i wyszło 452 km.

W jakich okolicznościach trafiłeś do tri?
To wydarzyło się dzięki mojemu kuzynowi Damianowi. Zaprosił mnie do miasteczka Ośno Lubuskie na cross triathlon.

Jak wyglądały początki w tym sporcie?
Oprócz roweru reszta leżała. Myślałem, że z bieganiem jest troszkę lepiej, bo przecież gram w piłkę. Miesiąc przed wspomnianymi zawodami postanowiłem przebiec ciągiem dystans z zawodów, czyli 5 kilometrów. To skończyło się strasznym zdziwieniem, zadyszką i przejściem do marszu już po pierwszym kilometrze. Pływanie to tylko żabka, no może 10 metrów jakimś stylem podobnym do kraula (śmiech).

Jak wspominasz debiut?
Wyszło przyzwoicie pomimo takich braków. Połączenie tych wszystkich dyscyplin i otoczka zawodów dała mi wiele radości. Postanowiłem, że w kolejnym roku przygotuję się lepiej i zobaczymy, co z tego będzie. Dodatkowym bonusem był ogromny guz na głowie, który jak się później okazało, załatwił mi kuzyn podczas startu (śmiech).

Pod czyim okiem przygotowujesz się do kolejnych sezonów?
Od roku jest to IM Inspiration.

Co Ci dało uprawianie triathlonu?
Dużo zmęczenia, to oczywiście żart. Na pewno wiary w to, że „niemożliwe nie istnieje”. Zresztą bardzo mocno się tego trzymam.

Twoją specjalizacją są dłuższe. Skąd taka pasja do pełnego dystansu?
Powiedziałbym, że jak na razie to połówki są moją specjalnością. Nawet dwa tygodnie po zdobyciu Mistrzostwa na długim udało mi się również stanąć na podium na mistrzostwach Polski w Poznaniu właśnie na połówce. Lubię podnosić poprzeczkę i sprawdzać jak daleko da się zajść .

Jak prezentuje się Twoja obecna życiówka na pełnym dystansie?
Jest to 9 godzin i 4 minuty.

Który start na pełnym dystansie najbardziej zapadł w Twojej pamięci?
Mistrzostwo z Malborka smakuje znakomicie. Choć trzeba wyróżnić pierwszy start na tym dystansie w Ironman Barcelona. Pokazał mi, z czym się to je i jak smakuje. Przekonałem się, że są możliwości i perspektywy na przyszłość.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Nazywam to pragnieniami. Może nie będę zbyt oryginalny, jak powiem, że chciałbym zdobyć slota na mistrzostwa świata na Hawajach i wystartować na nich. Drugim jest złamanie dziewięciu godzin na pełnym dystansie.

Jak prezentują się Twoje cele na sezon 2022?
Na początek sezonu to połówki w Sierakowie, Poznaniu, Bydgoszczy. Druga część to prawdopodobnie zaległy start w Przechlewie. Będą to starty kontrolne, bo głównym celem jest Ironman i zdobycie przepustki na mistrzostwa świata na legendarnych Hawajach. Zapraszam do śledzenia moich poczynań na profilu Razem do IronMan’a.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X