Marta Napieracz: Gdyby nie triathlon siałabym spustoszenie
Jak zapamiętałaś triathlonowy debiut?
Bardzo dobrze pamiętam ten start. To był czerwiec 2017 na dystansie 1/8IM podczas Marbruk Triathlon Charzykowy.
Które miejsce zajęłaś?
Wówczas zajęłam chyba 19 miejsce wśród kobieta. Rok później na tym samym dystansie wygrałam.
Jaki był ten pierwszy start?
Pierwszy start to przede wszystkim wielka niewiadoma. Nikt nie powiedział mi, że jak dojadę na zawody, to nie znajdę miejsca do przenocowania. Bo nocleg ogarnia się pół roku wcześniej. Więc spałam w aucie na polu namiotowym. Po lekko zarwanej nocy przyszedł czas na start. W głowie miałam milion pytań. Czy dam radę przepłynąć, czy wystarczy sił na bieg po rowerze. Generalnie chodziło o to, żeby w całości ukończyć ten „morderczy” dystans.
Zobacz też:
Robert Karaś: Mam niewyparzoną gębę i nic tego nie zmieni
Co przekonało Ciebie do uprawiania triathlonu?
Brak nudy!
Z jakimi sportami miałaś wcześniej do czynienia?
Przez większość młodości grałam w piłkę ręczną przy Truso Elbląg. Później pojawiły się studia, rodzina oraz dzieci. Życie dorosłe zweryfikowało zainteresowania. Po urodzeniu córki zaczęłam biegać.
Co ci daje uprawianie triathlonu?
Gdybym nie trenowała siałabym spustoszenie wokół siebie. A na serio, triathlon jest odskocznią od wszystkiego. Sport to zdecydowanie takie moje ‚„odmóżdżenie” i rozładowanie energii. Bo nie usiedzę w miejscu.
Jaki dystans lubisz najbardziej?
Zawsze myślałam, że dystans 1/8 to jest to co lubię robić. Pod niego przygotowywałam się, aż do pierwszego startu na dystansie 1/2 na Enea Bydgoszcz Triathlon.
Jak tamten start zmienił Twoje preferencje?
Cały start stał pod znakiem zapytania. Bo miałam w tym czasie słabsze wyniki morfologii. Trener Tomasz Spaleniak ostatecznie zgodził się na mój udział w tamtych zawodach. Ale miał to być start na sprawdzenie możliwości. Nigdy wcześniej nie przejechałam tyle na rowerze, ani nie przebiegłam pół maratonu. A wyszło wspaniale. Całe zawody zrobiłam na totalnym luzie z szerokim uśmiechem.
Czym zajmujesz się na co dzień poza sportem?
Prowadzimy z partnerem Stacje Paliw w Gdyni.
W jaki sposób znajdujesz czas na triathlon?
Łatwo nie jest. Ale idzie wszystko ogarnąć. Robię rozpiskę i trzymam się planu.
Czy możesz liczyć na wsparcie rodziny w realizacji sportowej pasji?
Teraz już bardziej, niż na początku. Oni nie mogli zrozumieć, co ja fajnego widzę w tej ciągłej jeździe na trenażerze, czy bieganiu w "koło domu”. Nie rozumieli, że potrzebuje zrobić na przykład dwa treningi dziennie.
Czy miałaś chwile zniechęcenia do treningów oraz zawodów?
Tak! Ale już wiem, dlaczego tak się działo.
Dlaczego?
Często spada mi żelazo. Muszę pilnować tego parametru. Teraz wiem, że jak dopada mnie takie zniechęcenie, to muszę lecieć zrobić wyniki.
Próbowałaś wciągnąć rodzinę do triathlonu?
Akurat nie, ale kilka osób zaczęło się ruszać. Więc już jest to jakiś sukces. Za to znajomi bardziej podłapują. Niektórzy mają już za sobą pierwsze treningi i plany by startować w triathlonie.
Ostatnio wygrałaś na dystansie 1/2IM w GIT Nieporęt. Jak oceniasz ten start?
Ta wygrana to duże zaskoczenie. Bo to mój drugi start na tym dystansie. Z drugiej strony nie oszukujmy się, w gronie kobiet mega obsady nie było. Ale wyszło dobrze.
Co było Twoim głównym założeniem przed startem?
Głównym założeniem było nie przesadzić na początku. Niezbędne było równe rozłożenie sił. Bo tego dnia pogoda dała w kość. Było 32*C. Dlatego toczono walkę z dystansem oraz warunkami.
Jak traktowałaś ten start?
Po udanym starcie na Enea Bydgoszcz, stwierdziłam, że muszę zrobić jeszcze jedna połówkę w tym sezonie. Bo tamta w Bydgoszczy w tym roku była trochę oszukana.
Z jakiego powodu?
Ze względu na prace remontowe skrócona była trasa kolarska. W wodzie płynie się cały dystans z prądem. W dzień po zawodach podjęłam decyzje, że wystartuję na 1/2 w GIT Nieporęt. Tam już nie było taryfy ulgowej.
Czy masz z któreś płaszczyzn pewien niedosyt?
Mam niedosyt z roweru. W pewnym momencie na trasie kolarskiej skumulowały się trzy dystanse. Był tłok. Często hamowałam. Do tego musiałam zwalniać, bo nagle przede mną jechały auta. Dwa razy była taka sytuacja, zaraz przy zjeździe za mostem.
Jakie przemyślenia wyniosłaś ze startu w Nieporęcie?
Myślę, że ta wygrana na 1/2IM w Nieporęcie daje trochę do myślenia. Mianowicie, że czas przerzucić się na inny dystans i skupić na treningach pod połówkę.
Nad czym się skupisz w najbliższym czasie?
W najbliższym czasie chcę skupić się na treningach i dalej robić, to co sprawia mi radość. Mam już pomysł na kilka startów w nowym sezonie. Wszystko raczej będzie skupiać wokół tych dłuższych dystansów.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne
Czytaj także:
#polskieHAWAJE. Targoni jedzie po doświadczenie na Hawaje