Rozmowa

Łukasz Kalaszczyński: Nikt nie da medalu za darmo

Dwa tygodnie temu został wicemistrzem Polski na długim dystansie, a już w najbliższy weekend powalczy w MP na ½ w rodzinnym Płocku. Łukasz Kalaszczyński zapewnia, że będzie przygotowany na 100%.

Zostałeś wicemistrzem Polski na długim dystansie z czasem 8:11:56. Traktujesz to jako sukces czy niedosyt?
Oczywiście jest to bardzo duży sukces. Dałem z siebie wszystko co miałem 2 tygodnie temu w Malborku. Poprawiłem życiówkę o 10 minut. Mam delikatny niedosyt związany z etapem kolarskim. Tam liczyłem na wynik 3-4 minuty lepszy. Na pewno jestem na to gotowy. Tego dnia Miłosz był lepszy. Wygrał i bardzo mu gratuluję. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy. Myślę, że te nasza rywalizacja przyczyni się do dalszego rozwoju wynikowego na dystansie Ironman i złamania magicznej bariery ośmiu godzin.

Jakie wnioski wyciągnąłeś po tych zawodach?
Etap kolarski powinien być lepszy.  Będę chciał dopracować przed kolejnymi zawodami pozycję startową na rowerze. Pozostałe dyscypliny były na wysokim poziomie. Są drobiazgi do poprawy, ale dajemy sobie na to jeszcze czas z trenerem Tomkiem Kowalskim. Pracujemy dopiero od niecałego roku. Jestem zadowolony ze startu w Malborku i optymistycznie nastawiony przed kolejnymi zawodami.

Warunki atmosferyczne były bardzo trudne. Kiedy je najbardziej odczułeś?
Przed startem analizowałem prognozy pogody. Temperatura powietrza była dla mnie odpowiednia.  Nie przepadam natomiast za zimną wodą. Będąc bogatszy o doświadczenie z zeszłego roku, byłem nasmarowany maścią rozgrzewającą. To pomogło w zapobieganiu skurczom. Mimo wszystko na pierwszych dwóch pętlach rowerowych było mi zimno, ale musiałem wytrzymać. Wiedziałem, że pomiędzy 9-10 godziną wyjdzie słońce i zrobi się cieplej. Przetrwałem ten trudny odcinek. Kolejnym trudnym momentem był zmagający się wiatr na ostatniej pętli kolarskiej. Na ostatnich 20 kilometrach etapu kolarskiego zmagałem się z bólem pleców. Miałem spięty odcinek lędźwiowy. Mimo wszystko trzeba było walczyć. Ból ustąpił na 3-4 kilometrze biegu.

Kiedy wróciłeś do treningów po tym wycieńczającym wyścigu w Malborku?
W tygodniu po zawodach miałem dwa dni bez treningowe. Pozostałe dni to aktywna regeneracja objętości 45-90 minut. Mój organizm był bardzo dobrze przygotowany do tak długiego wysiłku. Dlatego też regeneracja bardzo dobrze przebiega. W piątek wykonałem jeszcze badania krwi i wszystko wyszło w normie po tak wyczerpującym starcie.

Zobacz też:

Ola Kieda: MŚ IM 70.3 Utah głównym startem 2021

Jak przebiegają treningi do 1/2IM w Płocku?
Przez dwa tygodnie po zawodach na dystansie Ironman nic wielkiego nie da się wytrenować. Ten czas poświęciłem przede wszystkim na regenerację. Korzystałem też z pomocy Mateusza Dzięgielewskiego i kliniki SportsLab, gdzie dbają o moje mięśnie. Obecnie czuję się bardzo dobrze fizycznie oraz psychicznie. Gotowy jestem na walkę o najwyższe cele w Płocku. Dwa dni temu zrobiłem pierwszy mocniejszy akcent pływacki. Jestem bardzo zadowolony z tego treningu. Przede mną jeszcze krótkie intensywne odcinki kolarskie. Mimo wszystko istnieje zawsze niewiadoma, w jaki sposób organizm zareaguje na trasie na długi intensywny wysiłek.

Start w Malborku był Twoim jednym z głównych celów na ten sezon. Jak traktujesz te zawody w Płocku?
To są mistrzostwa Polski. Będę gotowy na 100 procent. Cieszę się, że ekipie Labosport udało się zorganizować tę imprezę. To jest dla mnie dodatkowa mobilizacja, czyli możliwość walki o medale. Dla mnie to będzie szczególny start. Bo Płock jest moim rodzinnym miastem i zawody rozegrają się na moich trasach dosłownie na moim osiedlu. Wielu Płocczan będzie mi kibicować. Tam się wychowałem. Meta 100 metrów od mojego Liceum. Mam wielki sentyment do zawodów w Płocku. Kiedy pojawiły się mistrzostwa Polski na dystansie 1/2IM, to nie mogło mnie tam zabraknąć. Oczywiście gdyby nie było MP, to bym wystartował na dystansie o połowę krótszym.

Czy start w rodzinnym mieście będzie Twoim dodatkowym atutem?
Każdy zna trasy w Płocku. Wiadomo, że grono przyjaciół i znajomych z Płocka będzie mi kibicować. Nikt jednak nie położy się i nie da mi medalu za darmo. Trzeba go wyszarpać.

Czy Płock będzie ostatnim startem w tym sezonie?
To wszystko zależy od sytuacji na świecie związanej z wirusem. Myślimy i rozmawiamy z moim sponsorem, Michałem Niewiadomskim z KM Sport oraz trenerem o starcie w Meksyku, Teksasie lub Portugalii. Decyzję będziemy podejmować po zawodach w Płocku, czy będziemy kontynuować przygotowania na listopadowe zawody Ironmana. Na pewno po najbliższym starcie potrzebuję trochę regeneracji i odświeżenia głowy. Następnie będziemy podejmować decyzje o ewentualnych startach.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: Marcin Dybuk

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X