Wiadomości

Marta Łagownik. Nadzieja polskiego triathlonu

To był dla niej przełomowy sezon. Właśnie zakończyła go startem w finale Pucharu Europy w Portugalii. Na polskiej scenie w 2018 roku zdobyła złoto w sprincie i srebro na dystansie olimpijskim. Punktowała w Europie. Marta Łagownik rocznik 1995.

W polskim triathlonie od niespełna czterech lat. Do tego sportu przyszła z wieloboju, który uprawiała od najmłodszych lat. W podstawówce mama zapisała ją do klasy pływackiej. Nie szło jej najlepiej, ale świetnie biegała. I tak rozpoczęła rywalizację w dwuboju. Kolejno dochodziły następne dyscypliny. Strzelanie i szermierka. Czwórbój. I to byłby koniec. Możliwe, że w trzeciej klasie liceum jej przygoda ze sportem by się zakończyła. Na szczęście na drodze pojawiła się Monika Smaruj, obecna jej trenerka i przyjaciółka zarazem. Spotkały się w szkole. Uczennica i była mistrzyni Polski w triathlonie, nauczycielka, trenerka.

Monika namówiła Martę Łagownik do startu w triathlonie. Licealistka wystartowała w Chodzieży, rodzinnej miejscowości Smaruj. Na dystansie 1/8. W pożyczonej piance i na cudzym rowerze. Zajęła drugie miejsce! Złapała bakcyla. Od tamtego czasu regularnie trenowała pływanie, jazdę na rowerze i bieg. Najmocniejsza była w ostatniej dyscyplinie. Nad dwoma pierwszymi musiała ciężko pracować. Zresztą ciężko pracuje nad każdą.

– Widziałem nie raz jak trenuje – mówi Marek Korol, przyjaciel obu Pań. – Jest zawzięta i potrafi ciężko pracować. Chyba nigdy nie słyszałem głosu sprzeciwu. Zawsze każde zadanie wykonuje jak należy.

I dzięki temu cały czas robi postępy

Miniony sezon był dla Marty Łagownik przełomowy. Kopciuszek pojawił się na balu i zachwycił gości. W Suszu podczas Mistrzostw Polski w sprincie pokonała jedną z najlepszych polskich zawodniczek, Marię Cześnik. Na mecie wyprzedziła ją o 27 sekund.

Mistrzostwa Polski, sprint, Susz 2018

  1. Marta Łagownik – 1:02:36
  2. Maria Cześnik – 1:03:03
  3. Magdalena Sudak – 1:03:37

Niewiele brakowało, a także druga doświadczona i utytułowana polska zawodniczka, Agnieszka Jerzyk musiałaby uznać wyższość młodej zawodniczki. Podczas Mistrzostw Polski na dystansie olimpijskim w Kraśniku z wody wyszły w tym samym czasie. Na rowerze Jerzyk wykorzystała doświadczenie i jeszcze w strefie zmian zrobiła wszystko, aby uciec.  Marta nie poddawała się. Straty odrabiać zaczęła podczas biegu. 10 kilometrów Łagownik przebiegła w czasie 37:30, Jerzyk o 47 sekund wolniej. Jednak przewaga wypracowana na poprzednim etapie wyścigu wystarczyła do zwycięstwa.

Jerzyk zdobyła 11 z rzędu medal Mistrzostw Polski. O Marcie Łagownik wypowiadała się po zawodach z uznaniem i podziękowała jej za wspaniałą walkę.

– Wiedziałam, że na tych Mistrzostwach Polski najważniejsza będzie dobra taktyka. Choć też wszyscy domyślali się jaki będzie mój plan, to ja musiałam użyć mojego doświadczenia, spokoju, determinacji i mocnej głowy i nóg też, by plan się powiódł – podsumowała start Agnieszka Jerzyk.

Mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim Kraśnik 2018

  1. Agnieszka Jerzyk – 2:05:41
  2. Marta Łagownik – 2:06:20
  3. Paulina Klimas – 2:09:54

A Marta? Cieszyła się z wywalczonego drugiego miejsca. I wyciągnęła wnioski na przyszłość. W jej przypadku zdobyte doświadczenie i rywalizacja z Agnieszką na pewno zaprocentuje.

– Marta jest bardzo cierpliwą osobą – mówi Andrzej Humiński, który przyjaźni się z nią oraz jej trenerką. – Już w tym roku pokazała co potrafi. To jest jej przełomowy sezon. Ciężko na to wszystko pracowały obie, razem z Moniką Smaruj.

Jeszcze w 2015 roku dziewczyna marzyła o medalu mistrzostw Polski. Trzy lata później zdobyła złoto i srebro. Kolejne marzenie to start na Igrzyskach Olimpijskich. Ona sama nie za bardzo chce o tym mówić.

– Jest skromna i nie lubi o sobie mówić – słyszymy od przyjaciółki Eli Seelieb. – Ma też duży dystans do siebie i poczucie humoru. Nie wiem czy pojedzie na Igrzyska Olimpijskie do Tokio w 2020 roku, nie orientuje się w przepisach, ale jeśli tak, to my pojedziemy z nią tam całą rodziną. Znam ją od pięciu lat i zawsze wydawało mi się, że cały ten proces rozwoju jej kariery przebiega zbyt wolno. Nawet chyba zdarzyło mi się o tym rozmawiać z Moniką, która też mnie trenowała. Jednak dziś, jak patrzę na efekty ich wspólnej pracy to widzę, że to one miały rację. Wszystko przebiega wzorcowo i co najważniejsze bez kontuzji.

Pracowita. To kolejna cecha, która charakteryzuje Martę Łagownik. Ona sama przyznaje, że to, co podobało jej się w wieloboju to właśnie pracowitość.

– To bardzo wdzięczny sport, który docenia tylko pracowitych zawodników – powiedziała w jednym z wywiadów. – I tak jak w triathlonie, wszystko rozgrywa się na biegu. To on kończy zawody i ten, kto pierwszy wpadnie na metę, wygrywa. W pięcioboju liczy się wszechstronność. Trzeba robić wszystko na równym poziomie.

Marta Łagownik sport uprawia od dziecka, od niespełna czterech lat triathlon, ale jak przyznaje Monika Smaruj przełomowy był rok 2010.

– Zaczęłam wtedy pracę w Zespole Szkół Podstawowych i Gimnazjalnych w Gdańsku – zdradza Monika Smaruj. – Zostałam zatrudniona do klasy pływackiej i do grupy pięcioboju nowoczesnego. Marta była w ostatniej klasie gimnazjalnej czyli tak naprawdę miałam możliwość prowadzenia ją przez rok. I to był przełomowy rok zarówno dla niej jak i dla mnie, ponieważ ja nigdy nie znałam drugiej strony medalu. Byłam zawodniczką, a tutaj przyszło mi zmierzyć się z tym, że trener też coś wnosi. Musiałam także sprostać zawodnikom, którzy są zdolni, ale np. brak im chęci, albo są mniej zdolni, ale pracowici.

– Marta do jakiego typu zawodnika należała?
– Na etapie trzeciej klasy gimnazjum nie chciała uprawiać pięcioboju. We wrześniu trzeba ją było namawiać. Może nie ja, ale jej starsze rodzeństwo, które mnie znało, ponieważ przez osiem lat pływałam na tym basenie i miałam z nimi styczność. Oni powiedzieli jej – słuchaj, fajna zawodniczka, zaufaj jej, daj sobie jeszcze rok. I ona dała sobie ten rok, zaufała mi, a jak już to zrobiła i postanowiła, że będzie trenować to nie było z nią żadnego problemu. Marta to nie jest dziecko, to nie jest osoba, którą trzeba wyciągać na trening. To jest ktoś, kto źle się czuje jak na ten trening nie pójdzie. Oczywiście potrafi w tym wszystkim znaleźć umiar, ale to ona zawsze podnosiła sobie poprzeczkę.

– Wspomniałaś o pierwszym roku waszej współpracy. A jak to wyglądało dalej?
– Opowiem anegdotkę. Pierwszy raz pojechałyśmy na obóz w październiku, później w grudniu i w ferie zimowe. To był pierwszy rok mojej pracy, przełom 2010/2011. Pamiętam, że na jednym z tych obozów rozmawiałam z każdym z zawodników. Jako, że był to ostatni rok Marty, zapytałam ją czego tak naprawdę chce. Bo jak ktoś ma 16 lat i za chwile ma wybrać życiową drogę, to jeżeli ma wstawać codziennie o 5 rano to musi widzieć w tym sens. Zapytałam jej, czy chce zdobyć medal Mistrzostw Polski. Ona na to – ale ja? Ale czy ja mogę coś takiego zrobić? Przecież byłam piętnasta na Mistrzostwach Polski w tym roku. Ja mówię – no byłaś, ale masz papiery na to, żeby ścigać się o pudło. I ona wtedy powiedziała – okej, wchodzę w to. I zdobyła srebrny medal Mistrzostw Polski. Dla wszystkich był to szok. Jak dziewczyna, która rok wcześniej była 15, w ogóle nie liczyła się w rankingach, nagle zdobywa medal, zostaje powołana do kadry, jedzie na Mistrzostwa Europy, tam też ociera się o medal. Nie ukrywam, że dla niej to było bardzo nobilitujące, ale również dla mnie, bo to był mój pierwszy medal Mistrzostw Polski jako trenerki, w pierwszym roku pracy. I tak mówię – a pewnie to przypadek, pewnie inni trenerzy też myślą, że to przypadek, że przychodzi jakiś tam żółtodziub i ma farta. Ale udało się to powtórzyć. Aż do 2014, rok po roku mamy taką perełkę na Morenie i ta pałeczka z indywidualnym sukcesem Marty, jest przekazywana więc zaczynam wierzyć, że to nie był przypadek.

– Ten medal był w trójboju?
– Tak, Marta była wtedy trójboistką czyli pływała, biegała i strzelała. Trenowała to do końca trzeciej klasy gimnazjum. W 2011 r. musiała podjąć kolejną życiową decyzję. Można powiedzieć, że znalazła się na rozstaju dróg. Dostała propozycję wyjazdu do Ośrodka Szkolenia Sportowego Dzieci i Młodzieży w Warszawie, czyli tak naprawdę powołanie do kadry. Są dwa takie ośrodki, pod Zieloną Górą i właśnie Łomianki, pod Warszawą. Jej rodzice na początku byli za, potem przeciw. Skończyło się na tym, że Marta mogła zabrać ze sobą młodszego brata, też bardzo dobrego zawodnika, żeby było im raźniej, ale się nie zdecydowali. Marta ze swoim uporem maniaka twierdziła, że może chodzić do normalnej szkoły, może rano pływać, po południu iść na szermierkę, a wieczorem jeszcze biegać. I tak było. I niestety, mówię niestety bo włożyła w to bardzo dużo pracy, nie miała czasu na naukę, przyjaciół czy rodzinę, zapłaciła za to sporą cenę, a w czwórboju nie znalazła się na podium Mistrzostw Polski. Była wysoko, owszem, ale nie na tyle wysoko żeby zostać powołana do kadry Polski.

– I dlatego z tego zrezygnowała?
– Nie. Dalej miała możliwość pójścia do ośrodka, dalej z uporem trenowała. Trójbój trenuje się dwa lata, tak samo czwórbój i będąc 19-latką podejmuje się decyzję, albo cały pięciobój czyli dochodzi jazda konna, albo dajemy sobie spokój i szukamy alternatywy, a Marta powiedziała mi – sorry, ale na konia mnie nie wsadzisz. Więc ja mówię – okej, poczekam rok, dam Ci spokój, napiszesz maturę, dostaniesz się na studia i wsadzę Cię na rower. I udało się. To była jej decyzja. Ale ja zawsze uważałam, że zawodnik daje 50 procent, a drugie tyle trener. To nie może być tak, że każdy gdzieś tam w swoją stronę wózeczek ciągnie. Jeżeli ona widzi oparcie we mnie, widzi, że jest praca, zaangażowanie, to tyle samo musi dać z siebie. Ani zawodnik nie może chcieć za trenera, ani trener za zawodnika, bo wtedy to przeważnie nie wychodzi. Z Martą było tak, że faktycznie okres trzeciej klasy był takim rokiem przestojowym. Powiedziałam jej żeby tylko biegała i podtrzymywała pływanie. Ona bardzo mało wtedy pływała, ale biegała dosyć systematycznie, 3-4, czasami 5 razy w tygodniu. Nie odpuszczała tej konkurencji, która jest jej koronną. I ten rok bardzo dużo jej dał. Wystartowała pierwszy raz, tak po prostu, bez namowy. Była w moim rodzinnym mieście czyli Chodzieży. Ja mówię – spróbuj, ona postawiła mi warunek – dobra, ale z Tobą. No i wystartowałyśmy i zaczęło ją to kręcić. A jak zaczęło ją to kręcić, to zaczęła poświęcać temu więcej czasu i w tym roku ponownie podjęłyśmy decyzję, że jeżeli w to wchodzimy, to wchodzimy pełną parą. Albo robisz coś dobrze, albo nie robisz tego wcale.

Marta Łagownik robi to dobrze, a nawet bardzo dobrze. Oprócz sukcesów na polskiej arenie triathlonowej w tym roku zaczęła zdobywać punkty w Europie. Wystartowała w kilku imprezach zajmując 12, 13, 14 i 15 miejsce. Na Mistrzostwach Europy młodzieżowców 20 października 2018 roku była siódma.

Mimo pierwszych sukcesów nie zmienia się

– Nie uderza jej woda sodowa do głowy – dodaje Marek Korol. – Przez wiele lat trenowania wioślarstwa widziałem wielu zawodników, którym odbijało nawet po mniejszych sukcesach. Marta taka nie jest. Bardzo w niej to cenię i lubię. Pokorę z jaką podchodzi  do sportu. Zarówno do sukcesów jak i małych porażek. Z tych drugich potrafi wyciągać wnioski.

– Docenia i cieszy się małymi rzeczami. Dobrą kawą, ładną pogodą, spotkaniem  – stwierdza Paweł Seelieb, fotograf, triathlonista amator, który jest autorem wielu zdjęć Marty i Moniki, a także ich przyjaciel. – Jest wrażliwa, a jednocześnie nie do zdarcia. Spontaniczna i jednocześnie bardzo sumienna. Nie jest zafiksowana tylko i wyłącznie na punkcie sportu. Uwielbia słodycze, lubi książki, ma ogromny luz w sobie.

I dobrze gotuje. O czym najczęściej przekonują się jej przyjaciele.

– Lubi siedzieć w kuchni i tam czarować – kończy Andrzej Humiński.

I niech czaruje dalej. Zarówno w kuchni jak i w triathlonie.

Marta Łagownik, w sobotę 27 października 2018 rou, podczas finału Pucharu Europy zakończyła sezon. W Portugalii zajęła 19 miejsce.

Mistrzostwa Polski 2018 z udziałem Marty

Susz, sprint

  1. Marta Łagownik – 1:02:36
  2. Maria Cześnik – 1:03:03
  3. Magdalena Sudak – 1:03:37

Kraśnik, olimpijka

  1. Agnieszka Jerzyk – 2:05:41
  2. Marta Łagownik – 2:06:20
  3. Paulina Klimas – 2:09:54

 Miejsca Marty w 2018 roku w imprezach międzynarodowych

7

2018 Eilat ETU Triathlon U23 European Championships

20.10.2018 – U23 Women – 02:12:55

14

2018 Valencia ETU Triathlon European Cup

08.09.2018 – Elite Women – 02:03:27

12

2018 Kalmar FISU World University Triathlon Championship

01.09.2018 – Elite Women – 00:59:01

13

2018 Glasgow ETU Triathlon European Championships

11.08.2018 – Mixed Relay – 00:21:51

15

2018 Malmö ETU Sprint Triathlon European Cup

04.08.2018 – Elite Women – 01:04:13

Marcin Dybuk

Foto: Paweł Seelieb, materiały prywatne Marty Łagownik, Moniki Smaruj, materiały PZTri

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X