Rozmowa

Maria Hajnos-Małecka odpuszcza ten sezon

W tym roku chce skupić się na innych rzeczach. Choć nie wyklucza spontanicznych startów. Maria Hajnos-Małecka też pozostanie w rytmie treningowym.

Podjęłaś decyzję o odpuszczeniu startów w tym sezonie. Z jakich powodów?
Zwykle o tej porze roku już dawno mam zaplanowanych i opłaconych większość startów. Teraz jest inaczej. Postanowiłam odpocząć od ścigania i rywalizacji. Po ostatnim sezonie jestem zmęczona reżimem treningowym, planowaniem wszystkiego tak, aby najpierw zrobić trening, a później całą resztę. Po prostu muszę odpocząć psychicznie. Nie chcę również rozmyślać o tym, czy starty w obecnym sezonie w ogóle się odbędą, czy będą dostępne noclegi, czy obiad będę musiała jeść w samochodzie na kolanie. Dodatkowo chcę poświęcić na rozwój pod kątem zawodowym ten rok. Mam kilka projektów. Do ich zrealizowania  potrzebuję dużo sił i czasu.

Czy w związku z tym nie zobaczymy też Ciebie w górskim triathlonie, gdzie zapowiadałaś starty w naszej poprzedniej rozmowie?
Jeśli będę miała ochotę i możliwość, to w ostatniej chwili spontanicznie wystartuję w okolicznych triathlonach. Kocierz TRIATHLON, o który pytasz, odbywa się zaledwie 100 kilometrów od miejsca mojego zamieszkania, czyli prawie na moim podwórku. Jeśli pogoda będzie sprzyjać, jest duża szansa, że tam się wybiorę w celach bardziej rozrywkowych niż rywalizacji.

Zaprzestałaś treningów z trenerem Jakubem Czają. Skąd taka decyzja?
Współpraca z trenerem Czają bardzo mi odpowiada. Od dwóch lat trenuję pod jego skrzydłami, ale tylko przez siedem miesięcy w roku od marca do września. Zwykle poza tym okresem mało trenuję. Nie lubię jeździć w pomieszczeniu na trenażerze i biegać na bieżni mechanicznej. Wolę w tym czasie inne aktywności fizyczne, które odbiegają od triathlonu. Gdy mamy już w górach śnieg, zwykle nie mam czasu na trening, ponieważ pracuję jako instruktor narciarstwa alpejskiego na jednym z podhalańskich stoków.

Mimo braku startów pozostaniesz w rytmie treningowym?
Oczywiście. Nie ma innej opcji. Lubię trenować i to pozostaje niezmienne. Zanim poznałam trenera Czaję, sama trenowałam według własnego planu. Współpraca z Kubą była nawiązana, aby wycisnął ze mnie jeszcze więcej „soków”. Jeśli kiedykolwiek wrócę do trenowania na planie treningowym, to z dużym prawdopodobieństwem będzie to plan pisany przez Kubę Czaję.

Jak sobie wyobrażałaś pierwotnie ten 2021 rok?
To miało być mocne uderzenie, życiowa forma i kilka zagranicznych startów – w tym mistrzostwa świata w Utah. Niestety, okres pandemii dał mi się mocno we znaki i musiałam zmienić plany. Obecnie potrzebuję wyciszenia i większego kontaktu z naturą. Czekam, aż śnieg stopnieje. Wtedy będę mogła jeździć na długie wycieczki rowerowe po Gorcach, biegać po nich długie dystanse, nie patrząc na tempo, czy tętno. Będzie się liczyć tylko wolność, bo bardzo jej potrzebuję.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X