Marcin Ławicki: Po kontuzji wrócę silniejszy
W jakich okolicznościach doszło do wypadku w wyniku, którego doznałeś kontuzji?
Do wypadku doszło, podczas niedzielnych zawodów Ironman 5150 Warszawa zaraz na początku etapu kolarskiego. Bylem już zapięty w buty kolarskie. Kask miałem podkręcony. Wyjeżdżaliśmy z ośrodka, gdzie odbywało się pływanie. Tam są takie stare płyty betonowe, tak zwane trylinki. Żadna nowość dla mnie. Startowałem już tam czwarty raz. Znałem to miejsce! Jak doszło do samego upadku? Najprawdopodobniej ześlizgnęła mi się prawa ręka z kierownicy. Próbowałem się ratować. Niestety, było to już niemożliwe.
Czy w pierwszej chwili myślałeś, że ta sytuacja skończy się poważną kontuzją?
Początkowo działała adrenalina. Nie czułem praktycznie nic. Odruchowo pozbierałem się szybko z ziemi. Założyłem łańcuch. Ruszyłem na trasę kolarską. W trakcie roweru zaczął mi się nasilać ból prawej dłoni. Wiedziałem, że właśnie na tej dłoni się podparłem i tym się nie przejmowałem. Bardziej martwił mnie mały palec, z którego wisiała skóra. Kiepsko to wyglądało.
Jaką diagnozę postawił lekarz?
Jadąc na rowerze, postanowiłem że dokończę już etap kolarski i udam się zaraz do ratowników medycznych. Na bieg już nie ruszyłem. Medycy w strefie zmian zajęli się obmywaniem moich ran. Ciężko było stwierdzić na miejscu złamanie. Dopiero po prześwietleniu wyszło, że mam złamaną V kość śródręcza. W Warszawie założono mi gips. Była to prawidłowa decyzja. Lecz po zasięgnięciu wiedzy i znajomości Profesora Artura Pupki, zdecydowałem się na natychmiastową operację.
Jak długa będzie przerwa od treningów oraz startów?
Jak najszybszy powrót do treningów! Taką myśl mam od początku w głowie. To właśnie, dlatego zdecydowałem się na operacje! Tak naprawdę w przyszłym tygodniu będę mógł wrócić na rower. Póki co trenażer i lekki bieg. Po ściągnięciu szwów będę mógł wejść do wody. To wszystko będzie na bieżąco monitorowane przez lekarzy, którzy na szczęście mają świadomość tego, że się ścigam w triathlonie. Co do powrotów na linie startu… Nie wiem! Ale szybciej, niż to się wszystkim zdaje.
W jakim stopniu ta kontuzja wpłynie na Twoje dalsze plany startowe w tym sezonie?
Mój aktualny stan pokrzyżował mi pierwszy główny cel na ten sezon, czyli MP na 1/2 IM w Poznaniu. Na tych zawodach będę tylko w roli kibica. Pewnie będę się denerwował, bo po ostatnim zgrupowaniu byłem w znakomitej formie. Było to widać w Warszawie. Resztę planów startowych dostosuje w momencie powrotu do treningów. Myślę że wiele nie zmienię! Czuje się zmotywowany na powrót do treningów! Taki głód, też się czasem przyda! Dziękuje wszystkim, którzy bardzo się zainteresowali moim wypadkiem i oferowali pomoc! Dobro powraca! Wrócę silniejszy!
Przemysław Schenk
Foto: Szymon Gruchalski