Rozmowa

Maja Wąsik: Zakręciła się łezka w oku

W piątek zadebiutowała w Pucharze Europy. Niestety na etapie rowerowym musiała zejść z trasy. Nie poddała się. Dzień później w ramach ETS zajęła drugie miejsce wśród kobiet. Maja Wąsik szykuje się do kolejnych startów.

Zadebiutowałaś w Pucharze Europy. Jednak nie poszedł po Twojej myśli, dlaczego?
No niestety, rzeczywiście w tym debiucie szczęście mi nie sprzyjało. Wiedziałam, że będzie ciężko i start miał mi przynieść doświadczenie, ale nie sądziłam, że aż taki pech mnie spotka. Zdaję sobie sprawę, że na pewno zabrakło troszkę doświadczenia i zimnej krwi, a w rezultacie skończyło się nieukończeniem zawodów.

Po pierwszej nawrotce spadł Ci łańcuch. Jaka była Twoja reakcja?
Tak, na pierwszej nawrotce coś za bardzo pomieszałam przerzutkami – przekombinowałam i rzeczywiście spadł mi łańcuch. Dodatkowo próbując go założyć w jeździe, po raz kolejny odnowiła się kontuzja pleców. Cała akcja trwała sekundy, ale było ich na tyle dużo, że grupa mi odjechała.

Jak to wpłynęło na dalszą rywalizację?
Zdawałam sobie oczywiście sprawę, że będzie mega ciężko dogonić uciekającą grupę. Z tyłu zostały dwie zawodniczki. Próbowałam jeszcze wraz z reprezentantką Rumunii zredukować stratę, ale było bardzo ciężko. 

W którym momencie zostałaś zdjęta z trasy?
Około 17 km trasy rowerowej.

wasik

Zobacz też:

Maja Wąsik: Sport całym życiem

Co czułaś po nieukończeniu wymarzonego startu?
Przede wszystkim byłam zła, że tak się to wszystko potoczyło i co tu ukrywać, łezka się w oku zakręciła. Niestety, taki jest sport. To była kolejna lekcja, jaką musiałam odebrać.

Jaka myśl dominowała w Twojej głowie?
Byłam wściekła i troszkę bezsilna, bo chciałam się w tym starcie pokazać z jak najlepszej strony.

Dzień później stanęłaś do rywalizacji w ramach Elemental Tri Series. Co zaważyło na taką decyzję?
Nie wyobrażałam sobie, że mogą wyjechać z Olsztyna, nie stając na linii mety. Po konsultacji z trenerem zdecydowałam się na podjęcie drugiej próby. Chciałam sama sobie pokazać, że to, co stało się dzień przed było wypadkiem przy pracy, a kolejny start pomoże mi o nim szybciej zapomnieć.

Jak oceniasz ten start?
Jeszcze nigdy nie stawałam na starcie tak zdeterminowana. Pierwszy raz miałam okazję pojechać rower w pojedynkę. To dało się we znaki na bieganiu, które i tak zaliczam do udanych. Generalnie start był mocny, ale z uwagi na znaczne różnice czasowe pomiędzy zawodniczkami miałam odczucie głównie walki z czasem.

Czy piątkowe niepowodzenie zadziałało na Ciebie motywacyjnie w kontekście tego drugiego startu?
Miałam dużą chęć odegrania się i pokazania samej sobie, na co mnie stać.

W jakim stopniu pocieszyło Cię drugie miejsce w open kobiet?
Nie traktowałam tego w kategorii pocieszenia. To są zawody kompletnie innej rangi. Bardziej chciałam sobie coś udowodnić i koniecznie wbiec na metę w Olsztynie.

Gdyby byłaby opcja oddania tej lokaty w zamian za możliwość ukończenia Pucharu Europy, jaka byłaby Twoja decyzja?
Bez zastanowienia TAK! Wolałabym ukończyć moje pierwsze zawody Pucharu Europy, ale życie miało inny plan.

wasik

Czytaj także:

Kacper Koszal kolarski podróżnik w triathlonie

Czy już doszłaś do siebie pod względem emocjonalnym po tych  zawodach?
W pierwszej chwili bardzo mnie dotknęło to, co się stało w piątek. W sobotę udowodniłam sobie, że to był wypadek przy pracy. Generalnie mam nadzieję zapamiętać „lekcję olsztyńską” na długo i nigdy jej ponownie nie odrabiać.

Jakie wnioski wyciągnęłaś z tych dwóch zawodów?
Pierwszy start w zawodach PE był dla mnie okazją do zetknięcia się z triathlonem na wysokim europejskim poziomie. Na pewno trema związana z tym startem mogła wpłynąć na jego jakość, teraz bogatsza o to doświadczenie dam z siebie wszystko przy następnej okazji startu w zawodach tej rangi. Natomiast sobotni start był po prostu dobrym, mocnym startem w moim wykonaniu. Obecnie 18-letnia Heidi Juránková była jeszcze poza moim zasięgiem.

Puchar Europy w Olsztynie był dla Ciebie głównym punktem tego sezonu. Czy ze względu na to, jak ten start się potoczył, postawiłaś dodatkowe cele na ten rok?
Niestety, z uwagi na specyfikę tego sezonu nie ma możliwości zbyt dużego wyboru w zawodach. Start był, jaki był. Trzeba go przyjąć na klatę i koncentrować się na jesiennej części sezonu. Przecież czekają mnie jeszcze MP w duathlonie oraz GP w aquathlonie, gdzie jedną z eliminacji organizuje mój klub SportWise. Więc gorąco zapraszam do Krakowa.

Jak obecnie wyglądają plany sportowe oraz startowe?
Tradycyjnie początek września to Iron Dragon. Tam startuję od 10 roku życia i bardzo mi zależy na podtrzymaniu tej tradycji. Jesień będzie pod znakiem duathlonu i GP w aquathlonie. Potem zaczynam przygotowania do kolejnego sezonu.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X