Rozmowa

Maja Wąsik: Scenariusz sezonu niczym u Hitchcocka

Miniony rok był dla niej niezwykle udany, czego zwieńczeniem było wicemistrzostwo świata w duathlonie. Maja Wąsik już szlifuje formę przed kolejnym sezonem, który zacznie już w marcu.

Za Tobą osiem miesięcy intensywnych startów. Jaki to był sezon dla Ciebie?
To była petarda, a zarazem rollercoster.  Początek dosyć pewny i stabilny, duża lekcja pokory  na MP w Rawie, gdzie finiszowałam na czwartym miejscu. Następnie Gdynia, w której wróciłam na poprzednie tory no i końcówka, to starty kadrowe z fantastycznym finałem w Aviles. Scenariusz sezonu napisany chyba był przez Hitchcocka.

Czy to był najbardziej intensywny pod względem startów i treningów sezon w Twojej dotychczasowej karierze?
Zdecydowanie tak, niemniej trzeba zaznaczyć, że moja „kariera” nie jest szczególnie długa.  Wręcz jestem na jej początku. Zdaję sobie sprawę, że każdy kolejny sezon to będą następne doświadczenia, więcej pracy, a co za tym idzie jeszcze większa liczba startów. Te moje 8 miesięcy to w sumie nic, przy tym ile trwa sezon u naszych najlepszych zawodników.

W jaki sposób radziłaś sobie pod względem mentalnym z tą intensywnością przez te osiem miesięcy?
Myślę, że najważniejsi są otaczający Cię ludzie i atmosfera, jaką tworzą. Na to nie mogę narzekać. W ostatnim sezonie do naszego klubu dołączyło kilkoro zawodników. Dzięki temu praca w fajnej grupie daje dużo więcej satysfakcji. Wtedy zapomina się o zmęczeniu i intensywność. Tak samo było na wyjazdach kadrowych. Fantastyczna była również dla mnie rywalizacja na zawodach, a jednocześnie współpraca na zgrupowaniach kadry z Olą Ferchmin i Paulą Janicką. Ten klimat miał urok. Pozdrawiam dziewczyny.

Czy zdarzały się momenty w trakcie tego sezonu, że miałaś dość sportu?
Absolutnie nie. Owszem miałam kilka momentów, gdzie nie zawsze „świeciło słonko” i zastanawiałam się, co jest nie tak albo czemu nie mam mocy. Jednak doskonale wiem, że te chwile są właśnie nieodłączną częścią sportu.

Wygrałaś w Pucharze Polski, zaliczyłaś dwa starty w PE, do tego 5 miejsce w ME Youth i wicemistrzostwo świata w duathlonie juniorów. Z którego startu jesteś najbardziej zadowolona?
Tak naprawdę to ze wszystkiego w takim samym stopniu jestem szczęśliwa. W tym sezonie każdy mój sukces wynikał z poprzedniego. Dzięki dobrym startom w PP widziałam, że stać mnie na dobry start w TNO w Białymstoku. Wygrana tam pozwoliła mi na wymarzony wyjazd na ME Youth. Starty w Pucharach Europy  przygotowały mnie do walki w Turcji, a ona  spowodowała, że pojawiłam się w na MŚ w Aviles. Można powiedzieć, że ten sezon był jedną wielką „drogą” do Aviles.

Czy to wicemistrzostwo świata w duathlonie juniorów jest Twoim największym sukcesem w dotychczasowej karierze?
Ze względu na rangę zawodów, to na pewno tak. Niemniej piąte miejsce na ME Youth również ma dla mnie bardzo duże znaczenie.

Sam start w MŚ juniorów w duathlonie był dla Ciebie niespodzianką, bo byłaś w trakcie pisania podsumowania sezonu w mediach społecznościowych, a tutaj przyszła informacja o wyjeździe do Hiszpanii. Jak wyglądała ta cała sytuacja?
Już w dniu wylotu z Turcji czułam, że coś się święci (śmiech). W drodze powrotnej nie do końca rozumiałam pewne „wrzutki” dotyczące dalszych planów treningowych, które padały ze strony Trenerów. Dopiero w Katowicach Trener Marcin Błaszczyk powiedział mi, że jest propozycja, żebym pojechała na MŚ w Aviles. Niemniej będzie potrzeba dokonania dużych zmian w jesiennych planach treningowych. No co tu dużo mówić. Zaniemówiłam, a jednocześnie już widziałam się w samolocie do Hiszpanii.

Jak zareagowałaś na niespodziewane przedłużenie sezonu?
W momencie, kiedy się dowiedziałam, iż jadę na MŚ, kompletnie zapomniałam, że już troszkę dużo tego było w tym sezonie. Jeszcze przed chwilką chciałam odpocząć. Obawiałam się tego startu, tej rangi zawodów. Do końca nie byłam pewna, czy podołam. Dlatego bardzo szybko zapomniałam o zmęczeniu i jak najszybciej chciałam wrócić do treningów.

Czy było Ci łatwo znowu wejść na pełne obroty przygotowawcze, zważywszy na fakt, że właśnie miałaś rozpoczynać roztrenowanie?
Raczej nie było z tym kłopotów. Dodatkowo Trener Błaszczyk przygotował naprawdę urozmaicony plan treningowy. Wymagający, ale nie było czasu na nudę. Do tego z każdym treningiem czułam się coraz pewniej i to mnie nakręcało.

Jakie masz najprzyjemniejsze wspomnienie z sezonu 2021?
Oj, na pewno nie jestem w stanie przytoczyć jednego wspomnienia. Cudowne były obozy zarówno te klubowe jak i kadrowe, wyjazd i atmosfera, jaka była w Turcji na ME, start w sztafecie i emocje, jakie temu towarzyszyły. To było WOW. No i oczywiście to, co czułam,  wbiegając na metę w Aviles. Po prostu cały ten sezon to jedno fantastyczne wspomnienie.

Jak wyglądało u Ciebie roztrenowanie?
No nie było tego dużo. Na pewno nie miałam czasu na przysłowiowe leżenie na kanapie. Zaraz po powrocie z Hiszpanii pojechaliśmy na klubowy obóz. Tam miałam lekkie odpuszczenie i trochę więcej luzu, kiedy inni już zaczęli wchodzić na wyższe obroty.

Kiedy wróciłaś do treningów?
W połowie listopada wróciłam do normalnej intensywności treningowej.

Jak obecnie przebiegają przygotowania do kolejnego sezonu?
Bardzo dobrze. Wszystko idzie w dobrą stronę i optymistycznie patrzę na przyszły sezon. A co najważniejsze, to omijają mnie kontuzje.

Czy w okresie świątecznym odpuściłaś treningi?
Trener zwykł mawiać, że „odpuszczamy tylko przed MŚ” (śmiech). Więc w żadnym razie nie było czasu na zbyt długie siedzenie przy stole świątecznym. Treningowy walec toczył się jak zwykle.

Czy razem z trenerem Marcinem Błaszczykiem wprowadzacie jakieś zmiany w przygotowaniach w porównaniu do poprzedniego cyklu?
Oczywiście, troszkę zmieniają się cele. Pierwsze moje starty w tym sezonie są zaplanowane już pod koniec marca. Dlatego będzie inaczej niż poprzednio. Dodatkowo, myśląc o moim rozwoju i przyszłości, Trener wprowadził pewne korekty. Z tego względu pojawiło się trochę nowości.

Poza treningami uczestniczyłaś też w kursie pomocnika instruktora PZN. Jak przebiega nauka?
To troszeczkę rozliczenie z moją narciarską przeszłością. Chciałabym zostać w przyszłości Instruktorem narciarstwa. Stąd ukończyłam kursy P1 i P2, a w styczniu zdałam egzamin regionalny na Pomocnika Instruktora SITN PZN. Mam nadzieję, że w kolejnych latach znajdę czas na kurs instruktorski. Czuję, że moja fascynacja nartami chyba nigdy nie wygaśnie.

Czy ustaliłaś już z trenerem główne cele oraz starty na sezon 2022?
Bardzo mi zależy na starcie w ME Juniorów. Tutaj jest sporo pracy do zrobienia. Trener również zaplanował kilka startów w PE, żeby zbierać jak najwięcej doświadczeń w startach międzynarodowych. Takie są plany. Zobaczymy, jak potoczy się sezon.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X