Rozmowa

Czarnożyński: MŚ w Nowej Zelandii priorytetem!

W Bahrajnie wywalczył slota na MŚ w Nowej Zelandii 2020, zajmując drugie miejsce w kategorii wiekowej. O dziwo mało pamięta z tamtego startu. O początkach, treningach, wywalczeniu slota i nie tylko Aleksander Czarnożyński opowiada w rozmowie z TriathlonLife.pl.

Podczas IM 70.3 Bahrajn zająłeś drugie miejsce w M55-59. Jesteś zadowolony?
Uważam, że skoro nie było lepiej, to najwidoczniej nie mogło być. Drugie miejsce w kategorii M55 na tych zawodach, to jest dla mnie olbrzymi sukces oraz satysfakcja i nagroda za kilka lat treningów po kilkanaście i więcej godzin tygodniowo.

Pamiętasz cały start?
Samego startu prawie nie pamiętam. Przebiegłem przez bramkę. Wbiegłem do wody i już miałem frajdę. Natomiast dzień i noc przed startem będę długo pamiętał. Zjadały mnie nerwy, trema itd.

Czy któryś z etapów rywalizacji poszedł niezgodnie z Twoimi założeniami?
Zaskoczyła mnie trasa rowerowa. Była nieprawdopodobnie szybka. Jeszcze nigdy na żadnych zawodach nie jechałem rowerem po ostatnim, wewnętrznym pasie kilkupasmowej autostrady pełnej pędzących samochodów albo po torze formuły 1. Całe szczęście już bez samochodów. Ostatnia część trasy była bardziej z wiatrem. W rezultacie zostawiłem sobie więcej sił na bieganie, niż planowałem. Wyszło bardzo dobrze. Bo bieganie w tutejszym upale w pełnym nasłonecznieniu jest bardziej wymagające, niż początkowo mnie się wydawało. Różnica temperatur w grudniu w stosunku do Polski i brak czasu na aklimatyzację mógłby się łatwo skończyć opadnięciem z sił dużo przed końcem biegu.

Czarnożyński

Czytaj także:

Marek Jaskółka, Polak który startowała na igrzyskach


Towarzyszył Ci syn podczas zawodów. Jakie znaczenie miała Jego pomoc?
Bardzo pomógł mi Jego doping. Po pierwszych kilometrach trasy biegowej dał mi znać, że jestem trzeci. Utrzymałem tę opozycję do końca. Na mecie okazało się jednak, że byłem drugi.  Myślę, że tak było optymalnie.

Wywalczyłeś slota na MŚ w Nowej Zelandii 2020 na zawodach w Bahrajnie. Czy to będą najważniejsze zawody dla Ciebie w kolejnym sezonie?
Zdecydowanie tak.

Skąd wziąłeś się w triathlonie?
Od zawsze jeździłem dużo na rowerze. Zdarzało się przejeżdżać kilkaset kilometrów dziennie. Uprawiałem rekreacyjnie windsurfing, więc umiałem pływać. Sześć lat temu kolega z basenu w Gliwicach namówił mnie na start w półmaratonie. Poszło mi nieźle jak na debiut. Osiągnąłem czas poniżej dwóch godzin. To sprawiło mi dużą frajdę. Wtedy postanowiłem połączyć to, co lubię robić, czyli rower, bieganie i pływanie w jedno. Więc triathlon był naturalną konsekwencją rozwoju wypadków.

Kiedy stanąłeś pierwszy raz na starcie triathlonowych zawodów?
Wystartowałem w Gdyni w 2014 roku. Ukończyłem tamte zawody z czasem 5:30. Głównie pamiętam, jak wbiegłem szczęśliwy na metę, że to już koniec! Potem przez kilka dni miałem potężne „zakwasy”, ale od razu wsiąkłem w ten sport.

Czarnożyński

Zobacz też:

Wąsowski: Kibic krzyknął, przestań się wozić i daj jej zmianę


Dlaczego zająłeś się triathlonem?

Jest wiele powodów. Trening trzech dyscyplin na raz sprawia, że w przypadku kontuzji zostaje mi jeszcze zazwyczaj jedna albo dwie dyscypliny do uprawiania, dopóki nie wyleczy  się kontuzja. Myślę, że w mojej naturze leży właśnie taki sport, który integruje przeciwieństwa i zmusza do rozwoju. Wtedy finalnie daje olbrzymią satysfakcję i frajdę. Poza tym bardzo lubię te treningi, szczególnie długie rowerowe “w tlenie” oraz długie wybiegania. Od kiedy poprawiłem nieco pływanie i przestałem tracić oddech po 100 metrach, polubiłem też tę trzecią dyscyplinę. Wolę pływać w piance na Jeziorze Pławniowickim niedaleko Gliwic, niż na basenie.

Co daję ci triathlon?
Mam ponad 50 lat. “Połykanie” na trasie nieraz nawet dużo młodszych i silniejszych zawodników, sprawia mi olbrzymią satysfakcję. A tak na poważnie, to pozwala mi cieszyć się  dobrym zdrowiem i zachować sprawność w „drugiej połowie” życia. Dzięki triathlonowi czuję się równie młody, jak mój wynik na zawodach i podtrzymuję w sobie przekonanie, że “everything is possible”.

Z czego czerpiesz motywację do startów i treningów?
Myślę, że trzeba po prostu kochać, to co się robi. Ten sport, tych ludzi, zawody, tę atmosferę. To wystarczająca motywacja przynajmniej dla mnie, ale dobry wynik też mnie się podoba. 

Czy masz sportowy autorytet?
Od półtora roku pracuję z własnym trenerem Kubą Fołtynem, który wspiera mnie we wszystkich trzech dyscyplinach. Autorytetami są dla mnie również świetni zawodnicy z Gliwic i Katowic: Rafał Chomik, Inaki de la Parra, Robert Krzak. Jednak nie zawsze się zgadzam z ich opiniami.

Czarnożyński

Przeczytaj też:

Na sukcesy PRO jeszcze musimy poczekać!


Czym zajmujesz się zawodowo?

Mam własny biznes, który rozwijam z kolegami od dwudziestu lat. To jest firma z branży informatycznej i handlowej. Dzięki temu jestem niezależny finansowo. Mogę elastycznie zarządzać czasem pracy.

Czy ta praca wpływa jakoś na Twoją triathlonową pasję?
Całe szczęście mogę sam dysponować czasem pracy. Więc mogę to wszystko pogodzić. To da się dobrze zrobić, ale trzeba dużo samodyscypliny.

Czy Twoja rodzina też spróbowała sił w triathlonie?
Moje dorosłe już dzieci: syn i córka spróbowały. Podobało im się, ale też mają mało czasu. Dlatego muszą same wybrać, co jest dla nich ważne.

Jak oceniasz ten sezon pod kątem sportowym?
Zrobiłem naprawdę duży postęp. Na pewno Bahrain był jak dotąd moim najlepszym startem. Jednak nie byłem zawsze w tym sezonie i w poprzednich w dobrej dyspozycji. Od ponad roku co najmniej dwa razy w tygodniu robię też uzupełniający trening siłowy, czyli „core” i nogi. Nauczony wcześniejszym doświadczeniem obawiam się kontuzji przeciążeniowych – szczególnie biegowych.  Moja trenerka w tej dziedzinie (Aleksandra Droździok – trener przygotowania motorycznego) skutecznie zadbała, aby w Bahrainie było bardzo dobrze.

Gdzie będziesz się przygotowywał do kolejnego sezonu?
Na pewno w Polsce i na obozie w Hiszpanii (w Calp). Jeszcze wszystkiego nie zaplanowaliśmy z trenerem.

Czarnożyński

Zajrzyj do:

Piotr Młynarczyk: Czuję niedosyt po 10-krotnym IM


Kiedy wznawiasz treningi?

Treningi nowego sezonu zaczynam od stycznia w 2020. Teraz muszę odpocząć.

Czy całe przygotowania oraz kalendarz startowy będą podporządkowane pod te MŚ w Nowej Zelandii?
Raczej tak, ale jeszcze nie uzgodniłem szczegółowego planu z trenerem.

Czy to będzie Twój pierwszy udział w MŚ?
Tak, mam nadzieję, że nie ostatni.

Czy to będą najważniejsze zawody w Twojej dotychczasowej karierze triathlonowej?
Zdecydowanie tak, oprócz tych pierwszych w Gdyni w 2014 roku. Dzięki tamtemu startowi zaraziłem się tym sportem bez reszty.

Jakie masz oczekiwania wobec udziału w tej imprezie?
Chciałbym dać z siebie wszystko. Mam nadzieję, że uda mnie się jeszcze trochę więcej wytrenować.

Jakie masz cele oraz oczekiwania na sezon 2020?
Chcę zwiększyć objętości biegowe, a także popracować bardziej nad pływaniem, szczególnie skupić się na technice. Jeżeli chodzi o rower to bardzo liczę na mojego trenera, który jest przede wszystkim kolarzem. Mam nadzieję, że uda mu się wymyślić coś ekstra dla mnie na ten sezon.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Chciałbym go uprawiać tak długo w moim życiu, jak tylko będzie to możliwe.

Rozmawiał: Przemysław Schenk

foto: materiały prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X