Magda Lenz: Lubię się nazywać królową duathlonu
Została mistrzynią Polski w duathlonie na dystansie średnim. Dwa tygodnie wcześniej w Rumi też była najszybsza wśród amatorek. Udany początek sezonu Magdy Lenz.
To nie było łatwe zwycięstwo?
Dokładnie. Pierwszy bieg pokonałyśmy razem z rywalką (Karolina Jahnz – dop. red). Na rowerze kręciłyśmy obok siebie, zgodnie z przepisami. Na ostatnim etapie też było mocno, a dystans dwa razy dłuższy niż ostatnio w Rumi. Nie można było odpuścić nawet na chwilę.
Do tego wymagająca trasa rowerowa…
Wbrew pozorom płaski rower wcale nie jest prosty. Cały czas jedzie się w pozycji czasowej i się jej nie zmienia. Wolę, jak teren jest pofałdowany. Choć oczywiście jak chce się wygrywać, to trzeba sobie radzić na każdej trasie.
Czy miałaś jakiś kryzys?
Nie. Wszystko wyszło zgodnie z planem, który na bieżąco weryfikowałam. Cieszę się, że zakończyłam wyścig z dobrym wynikiem.
Dwa medale mistrzostw Polski w duathlonie to chyba dobry początek sezonu?
Tak, lubię się nazywać królową duathlonu.
Co dalej?
Sieraków, to będzie sprawdzian przed Ironman Klagenfurt, który jest 3 lipca. Dwa tygodnie później jest Poznań. Zobaczymy, jak ułoży się druga część sezonu.
Rozmawiał: Marcin Dybuk
foto: Marcin Dybuk, Przemek Schenk