Rozmowa

#TRIpytania do Kalaszczyńskiego. Drugie życie Łukasza

Pierwszy raz wystartował na dystansie długim i od razu zapisał się w historii polskiego Triathlonu. Wygrywając Mistrzostwa Polski na IM podczas Castle Triathlon Malbork, stał się trzecim Polakiem z najlepszym wynikiem. Łukasz Kalaszczyński zawdzięcza to czasowi 8:21:20.

Jak oceniasz start?
Bardzo pozytywnie. Poza pływaniem, które mocno zawaliłem. Etap kolarski i bieg wykonałem bardzo dobrze. Nie podpaliłem się w żadnej z konkurencji. Cały czas realizowałem założenia taktyczne. Pozwoliło mi to w debiucie osiągnąć czas 8:21:20. To jest trzeci  wynik w historii polskiego Ironmana. Wiem, że mam jeszcze sporo zapasu na każdej z trzech konkurencji. Ten wynik zamierzam w 2020 roku znacząco poprawić.

Jak przebiegał Twój start?
Przebieg rywalizacji ułożył się tak, że całe 226 kilometrów wykonałem „solo”. Przez ponad osiem godzin goniłem Marcina. Samotność długodystansowca na szczęście nie jest mi obca. Była to rywalizacja z samym sobą, z pojawiającymi się kryzysami głównie mięśniowymi, stawowymi na rowerze oraz biegu. Jednak w głowie paliła się lampka, że to są Mistrzostwa Polski. Trzeba pokonać rywali, żeby zdobyć upragnione złoto.

Zobacz też:

Kalaszczyński i Peterek mistrzami Polski na dystansie długim. WYNIKI

Kiedy na trasie pojawiały się kryzysy?
Na trasie zawodów miałem jeden kryzys, który zapamiętałem. W okolicach 33-34 kilometra biegu, kiedy tempo znaczące spadło z 4:00-4:05 /km do 4:35 /km.

Zobacz także:

Łukasz Kalaszczyński mistrzem Polski w duathlonie

Jaka była przyczyna?
Spowodowane było to problemami żołądkowymi. Zmuszony byłem do wizyty w toy toy. W tym momencie strata do Marcina z 50 sekund urosła do 1:45.

Jak to na Ciebie wpłynęło?
To był duży cios dla głowy. Pojawiła się myśl, że może zabraknąć dystansu na odrobienie straty. Jednak zmobilizowałem się. Dostałem „drugie życie”. Tempo po 35 kilometrach wróciło do 4:00-4:05/km. Odrabiając na dystansie półtora kilometra około 40 sekund, ponownie uwierzyłem, że mogę zostać mistrzem Polski. Jak tylko ujrzałem pomarańczowy strój Marcina, wiedziałem, że już nie odpuszczę.

Co było dla Ciebie motywacją podczas wyścigu?
Motywacją byli kibice oraz walka o złoty medal. Nie miałem pojęcia na jaki biegnę wynik. Nie kontrolowałem tego. Dopiero zegar na mecie ukazał mi czas zawodów.

Czy Malbork był ostatnim akcentem tego sezonu?
To był długi sezon. Start w Malborku był moją ostatnią w tym roku rywalizacją w triathlonie.

Jak teraz będzie wyglądać Twoje roztrenowanie?
Rozpoczynam okres roztrenowania. Przez najbliższy tydzień nie planuje podejmować żadnych aktywności fizycznych poza rowerem z synem. Pewnie pojawi się zabawa w parku linowym. Jeżeli pogoda pozwoli to spływ kajakiem również z synem. Planuje też pojechać z dziećmi na tydzień do ukochanej Chorwacji. Chce przede wszystkim odpocząć fizycznie i psychicznie od sportu. Po długim sezonie organizm tego potrzebuje.

Kiedy rozpoczniesz przygotowania do nowego sezonu?
Od października rozpocznę przygotowania do nowego sezonu. Trening podporządkowuje pod dystans długi.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Czytaj także:

#TRIpytania do Marcina Ławickiego. Debiut Ironman prawie jak ze snu

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X