Rozmowa

Wydarty oficer, menadżer, triathlonista, pasjonat. Zorganizowany gość

Na co dzień pracuje jako oficer na statku wiertniczym.  Czas wolny poświęca triathlonowi. Emil Wydarty został menadżerem GVT BMC Triathlon Team. W rozmowie z Triathlonlife.pl opowiada o kulisach negocjacji ze Zbigniewem Gucwą, obowiązkach oraz o planach sportowych. 

Czym jest dla Ciebie objęcie funkcji menadżera grupy GVT BMC Triathlon Team?
To jest dla mnie kolejny krok w rozwoju równoległej ścieżki kariery. Nie jest tajemnicą, że z wyuczonego i wykonywanego zawodu jestem oficerem na statku wiertniczym. Stare marynarskie przysłowie mówi, że „nie będę do końca życia pływał” i zarówno C+Ceramic, jak i management sportowy to takie przygotowanie do przejścia na ląd. Bardzo dobrze radzę sobie z zarządzaniem zasobami ludzkimi i kierowaniem pracą grupy osób, negocjacjami, oraz organizacją kwestii logistycznych. Więc na papierze jestem wprost stworzony do tej roboty.

Co będzie należeć do Twoich zadań?
W GVT BMC odpowiedzialny jestem za szeroko rozumianą logistykę, czyli niemal wszystko od organizacji wyjazdów, a więc wizy, loty, noclegi, transfery, obiekty treningowe, sprzęt treningowy, przez zgłoszenia do zawodów, kontakty ze związkami i organizacjami sportowymi, oraz negocjacje zakresu obowiązków zawodników wobec związków i organizacji. Do tego dochodzi część „strategiczno-wywiadowcza”, czyli takie rozpracowanie tras, warunków i konkurencji, aby dobrać zawody optymalne pod kątem możliwości zawodników, a przed samym startem opracowanie odpowiedniej strategii na start oraz scenariuszy awaryjnych. Ostatnim z obowiązków jest poszukiwanie partnerów drużyny. Więc zabezpieczenie sprzętu i środków finansowych umożliwiających sprawne działanie drużyny.

Jak długo trwały negocjacje w tej sprawie objęcia przez Ciebie funkcji menadżerskiej?
Zbyszek zaczął już sondować temat w maju ubiegłego roku. Pierwsza propozycja padała w czerwcu, a ostatecznie dogadaliśmy się w listopadzie.

Wydarty triathlon

Zobacz też:

Piotr Młynarczyk: Czuję niedosyt po 10-krotnym IM

Przyjąłeś propozycję Zbigniewa Gucwy za drugim razem. Dlaczego odmówiłeś za pierwszym podejściem?
Właściwie to nie za drugim, a bodaj za czwartym, czy piątym. Za każdym razem powód odmowy był ten sam, a mianowicie obawa o brak czasu na realizację stawianych przede mną celów. Jestem osobą, która albo robi coś na 100 procent, albo nie robi tego wcale. Tak też argumentowałem odmowy. Na propozycje wykonywania czegoś na pół gwizdka nawet nie reagowałem.

Co Ciebie finalnie przekonało do zostania menadżerem GVT BMC Triathlon Team?
Od momentu, gdy padła pierwsza propozycja byłem bardzo zainteresowany objęciem tego stanowiska. Jednak wspomniane wcześniej obawy wstrzymywały mnie przed hurraoptymistyczną zgodą. Dopiero takie ułożenie własnych obowiązków, które umożliwiło mi objęcie nowego stanowiska bez negatywnego wpływu na inne moje zobowiązania oraz osoby, z którymi współpracuję, pozwoliło mi na dołączenie do GVT BMC Triathlon Team.

Jakie masz oczekiwania wobec nowej roli?
Mam nadzieję, że objęcie stanowiska managera drużyny GVT BMC Triathlon Team pozwoli mi na dalsze rozwinięcie zdolności organizacyjnych. Inną ważną kwestią jest poprawienie warunków, jakie mają zawodnicy. Taki triathlonowy altruizm. Z osobami, z którymi współpracuję, przyjaźnię się na gruncie towarzyskim. Więc zależy mi na tym, żeby za pracę, jaką wykonują, będąc zawodowymi triathlonistami, otrzymywali jak najwyższe wynagrodzenie. Do tego dochodzi jedna rzecz, żeby warunki do jej wykonywania mieli najlepsze z możliwych.

Czy masz jakieś obawy związane z objęciem tej funkcji?
Jedyną obawą, jaką mam jest zawiedzenie pokładanych we mnie oczekiwań. Jak już wspomniałem, jeżeli coś robię, to na 100 procent. Poprzeczkę zazwyczaj stawiam sobie wyżej, niż to jest wymagane. Zrobię jednak wszystko, co w mojej mocy, aby taki czarny scenariusz się nie spełnił.

Wydarty triathlon

Czytaj także:

Wilkowiecki: Niczego nie zakładałem przed startem w Hiszpanii

Jakie było Twoje pierwsze zadanie w nowej roli?
Pierwszym zadaniem, jakie zrealizowałem w nowej roli, było skoordynowanie przygotowania wstępnych kalendarzy startowych zawodników i ich weryfikacja oraz logistyczne przygotowanie obozu treningowego w Vila Real de Santo António. Oprócz tego prowadzimy rozmowy z kilkoma potencjalnymi partnerami drużyny.

Czy wcześniej sprawowałeś podobną funkcję?
Managementem pojedynczych osób zajmuję się od 2017 roku. Mam to wielkie szczęście, że managementu uczyłem się, a właściwie cały czas się uczę, na wybitnych zawodnikach i bardzo dziękuję im za zaufanie, jakim mnie obdarzyli. Przygodę managerską rozpocząłem u boku Agnieszki Jerzyk. Z czasem dołączyli do niej bracia Ławiccy i Robert Wilkowiecki. Zarówno we własnej ocenie, jak i osób, z którymi współpracuję w roli managera, radzę sobie dobrze. Najlepszym tego dowodem jest zadowolenie zawodników i dalsza chęć współpracy.

W jaki sposób ta funkcja menadżera wpłynie na Twoje plany zawodnicze na sezon 2020?
Przez lata nauczyłem się łączyć obowiązki rodzinne i zawodowe z treningiem triathlonowym w takim stopniu, że nie muszę niczego poświęcać. Natomiast praca na rzecz GVT BMC nie wymaga ode mnie poświęcenia pasji.

Przeczytaj też:

Ewa Papla: Triathlon jest kwintesencją sportu

Czy masz już ustalony kalendarz startowy?
Mój kalendarz startowy w dużej mierze uzależniony jest od mojej „pierwszej” pracy, czyli marynarstwa, a dokładniej od grafiku pracy na statku. Kalendarz był już gotowy w grudniu.  Jednak ostatnimi dniami dowiedziałem się, że będę zmuszony do zmodyfikowania drugiej części sezonu. 

Kiedy zaczynasz starty?
Sezon startowy zacząłem w Izraelu. Później podejmę próbę walki o życiówkę podczas półmaratonu w Gdyni i w triathlonie na dystansie średnim podczas the Championship w Samorin. Drugą część sezonu poświęcę startom w ekstremalnych odmianach triathlonu. Do Alpe d’Huez Triathlon chciałem dołożyć Tatramana i Karkonoszmana. Jednak zmiana grafiku w pracy na statku najprawdopodobniej będzie wymagać rezygnacji ze startów w Tatrach i Karkonoszach, ale wówczas być może zastąpię je startem w HimalayanXtri.

Które starty będą dla Ciebie tymi ważniejszymi?
Każdy start jest ważny, ale najważniejszym będzie zapewne HimalayanXtri.

Która z ról menadżera i zawodnika będzie dla Ciebie ważniejsza w nadchodzącym sezonie?
Nie mam problemów z łączeniem tych funkcji. One są równie ważne dla mnie. To nie jest stanowisko grającego trenera drużyny piłkarskiej. Większość pracy managerskiej wykonuję zdalnie. Więc nawet przebywanie na środku Oceanu Indyjskiego nie stanowi problemu. Z łączeniem jej z treningiem, także nie ma problemu, ponieważ sporo pracy można wykonać w czasie treningu stacjonarnego, na przykład na trenażerze. 

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: Emil Wydarty

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X